Dotacja... rujnuje


Nowa oczyszczalnia Karkoszka w Wodzisławiu pracuje na razie na pół gwizdka. Docelowo ma odbierać ścieki z kilku gmin, w tym także z Radlina. Najpierw trzeba jednak wybudować kolektory, które doprowadzą nieczystości z poszczególnych gmin do Karkoszki. Właśnie trwa budowa kolektora A, znajdującego się na granicy Radlina i Wodzisławia. Inwestycja ma zakończyć się w listopadzie, a będzie kosztowała ok. 2,6 mln zł. Początkowo ustalono, że miasta podzielą się kosztami po równo. Sytuacja zmieniła się, gdy Wodzisław otrzymał na to zadanie dotację w wysokości 1,25 mln zł. Jego władze uznały jednak, że nie powinno to wpłynąć na podział kosztów. Tak więc Radlin płaci 1,3 mln zł, a Wodzisław zaledwie ok. 50 tys. zł. Pozostałe 1,25 mln zł pokryje z dotacji. Z takim podziałem nie chcą zgodzić się władze Radlina. Ich zdaniem dotacja powinna być wliczona w koszty budowy kolektora i dopiero wówczas należałoby rozliczyć zadanie na dwa samorządy. – Obecne podejście sąsiada jest nieuczciwe – mówi Piotr Śmieja, wiceburmistrz Radlina. Swoje stanowisko podpiera tym, że tylko Wodzisław, jako główny inwestor, mógł się starać o dotację. Ponadto, aby ją uzyskać, musiał wykazać się posiadaniem 50 proc. tzw. środków własnych, a ten warunek nie był spełniony bez pieniędzy Radlina.Jan Zemło, wiceprezydent Wodzisławia, przyznaje, że we wniosku uwzględniono pieniądze Radlina, jednocześnie podkreśla, że beneficjentem dotacji jest tylko Wodzisław. Twierdzi, że nie ma możliwości rozliczenia tych pieniędzy na dwa miasta, bo zabraniają tego obowiązujące przepisy. – Tylko my mamy prawo dysponować tą kwotą. Inaczej moglibyśmy być pociągnięci do odpowiedzialności za uszczuplenie swoich dochodów – wyjaśnia. Na potwierdzenie tych racji przytacza fragment pisma z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, w którym napisano, że podział dotacji wnioskowany przez Radlin jest nieuzasadniony w świetle przepisów. Dodaje, że dyskusja na ten temat i wymiana korespondencji między urzędami trwa od dawna. Twierdzi, że postępowanie władz Radlina jest dla niego niezrozumiałe. – Te podchody i szantaże to nic innego jak próba dojenia budżetu miasta Wodzisławia – dodaje wiceprezydent. Stwierdza, że Radlin otrzymał około 1,2 mln zł z Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji na budowę kolektora w Radlinie, a Wodzisław nie otrzymał nic. Tymczasem największe koszty utrzymania wodociągów, kanalizacji i oczyszczalni ponosi gród nad Leśnicą.Jak skończy się ten spór, nie wiadomo. Radlin stoi na stanowisku, że zapłaci, ale na pewno nie 1,3 mln zł. Na tę inwestycję przeznaczy około 45 proc. kosztów, już po uwzględnieniu części dotacji, jaką otrzymał Wodzisław, czyli w granicach 900 tys. zł. Wiceburmistrz Śmieja dodaje, że jeszcze nie ma podpisanego porozumienia o podziale kosztów. Władze Radlina twierdzą, że próbowały rozmawiać o tym z władzami Wodzisławia, by dojść do jakiegoś kompromisu, ale odpowiedź sąsiada jest tylko jedna: nie, bo nie. – Teraz więc przestaliśmy zabiegać o kontakty. Jeżeli Wodzisław chce więcej, to niech się z nami sądzi – dodaje Piotr Śmieja. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz