Ogarek oświaty


Nauczyciele są na swój sposób szczęściarzami, bo przedstawiciele żadnego innego fachu nie kojarzą się tak z młodością jak oni. A któż za nią nie tęskni? Można by nawet stwierdzić, że im dawniej mieliśmy do czynienia z naszymi belframi, tym mamy o nich lepszą opinię. Nie zmienia to faktu, że jedni zazdroszczą nauczycielom dwóch miesięcy wakacji, inni wytykają im niewielki godzinowy wymiar etatu. Dla jednych to świetna praca, dla innych kierat. Ten zawód nie gwarantuje już takiego socjalnego bezpieczeństwa jak kiedyś. Dzieci jest mniej, zatem ubywa też pracy dla nauczycieli. Dzisiejszy nauczyciel jest lepiej wykształcony od poprzednika sprzed lat, ale ma dużo większe problemy ze znalezieniem pracy. Dyrektorzy szkół gromadzą podania, ale co roku uczelnie pedagogicznie opuszczają kolejne zastępy absolwentów. Środowisko nauczycielskie, jak żadne inne, dotyczy problem teczek. Chodzi tu o dokumenty potrzebne do zdobycia kolejnego stopnia awansu zawodowego, który wiąże się z podwyżką pensji. W wielu szkoleniach, opłacanych często z własnej kieszeni, nauczyciele biorą więc udział tylko po to, by zdobyć kolejny świstek, który będzie można włożyć do teczki wróżącej lepszą przyszłość.Inaczej niż kiedyś wyglądają też relacje z uczniami. Kiedyś, jak belfer wytargał za uszy niesfornego młokosa, to rodzice jeszcze mu poprawili. Dziś uczeń ma status świętej krowy i to nauczyciel musi stanąć na głowie, by Jaś zechciał się czegoś nauczyć. Coraz rzadziej niestety może liczyć na wsparcie rodziców. Inna sprawa, że wielu jest naprawdę zabieganych. Dobrze przynajmniej, jeśli wiedzą, do której klasy chodzi ich pociecha. Na szczęście mimo tych kiepskich czasów wciąż nie brakuje chętnych do niesienia ogarka oświaty, którym znajdowanie z uczniami wspólnego języka i odkrywanie świata sprawiają radość. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz