Prezydent na miarę


W jednym z biblijnych listów odnoszących się do relacji w rodzinie pada taka oto prośba, a właściwie nakaz: „Ojcowie, nie rozdrażniajcie swoich synów, by nie tracili ducha”. Jak bardzo treściwa mogłaby być kampania wyborcza, gdyby nakaz ten wzięli sobie do serca kandydaci i ich sztabowcy. Niestety, to tylko nabożne życzenie.Wielu świadomych obywateli jest zaskoczonych wysokim miejscem Andrzeja Leppera czy głosami oddanymi na kandydatów z marginesu przedwyborczych sondaży. Ale wyniki wyborów z Księżyca się nie wzięły. Każdy naród ma swoje elity, szare masy i niziny społeczne. Poziom wykształcenia przekłada się na ogół na stopień społecznej świadomości. Skoro np. setki osób dają się nabierać oszustom i zaciągają „kredyty” w szemranych firmach, oddając im najpierw resztki swoich oszczędności, to trudno się dziwić, że spora część społeczeństwa nie pozostaje obojętna na urok osobisty i wiecznie świeżą opaleniznę lidera Samoobrony. Fachowcy od tzw. wizerunku zrobili z niego medialne zwierzę, które z pełnym przekonaniem, a nawet pasją częstuje telewidzów koktajlem ze sloganów i obiecanek. Jedno z ulubionych haseł Andrzeja L. to pomstowanie na wyprzedaż majątku narodowego i prywatyzację. I trafia tym argumentem do przeciętnego Kowalskiego, choć majątek narodowy to dla niego coś tak abstrakcyjnego, jak kratery na Księżycu. Tym sposobem uderzając w narodową nutę, Lepper łapał za serca. Mam nadzieję, że nie złapał za nie np. pracowników Elektrowni Rybnik, którzy po sprzedaniu jej Francuzom i otrzymaniu prywatyzacyjnych premii i akcji wybudowali sobie domy. To byłaby już schizofrenia.Bardzo bym chciał, by nowy prezydent RP był mężem stanu z prawdziwego zdarzenia; sprawiedliwy i wyrazisty, sprawny i skuteczny, oczywiście w ramach konstytucyjnych umocowań. Te, jak na razie, nie pozwalają uznać prezydenta za głównego rozgrywającego, ale po ewentualnej zmianie konstytucji sytuacja może się zmienić. Nowy nie musi być nawet prezydentem wszystkich Polaków, jak jego ustępujący poprzednik, ceniony przez niektórych tylko za to, że w czasie wizyt u naszych wschodnich sąsiadów toastom się nie kłaniał. Średnia krajowa oczekiwań wobec głowy państwa to zawsze tylko średnia. Dobrze byłoby mieć raz prezydenta na miarę oczekiwań elit, tych prawdziwych – mądrych i prawych. Wielce prawdopodobne, że taki prezydent przypadłby też do gustu całej reszcie, no może z wyjątkiem gangsterów.WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz