Cały ten zgiełk


O sprzęt upomniał się radny Ignacy Basztoń. Orzekł, że w bibliotece wciąż mają stare komputery. – Zamiast służyć miastu, doposażyć urząd, przekazujemy sprzęt jakiemuś stowarzyszeniu – dowodził. Zarzuty próbował odpierać Ryszard Zapał. Te pięć komputerów to spadek po gminnym centrum informacji, które przestało istnieć z początkiem stycznia. Stowarzyszenie Pomóżmy Sobie przejęło jego zadania, zajmuje te same pomieszczenia. – Dla bezrobotnych to korzystne wyjście, bo nie muszą jeździć do pośredniaka w Wodzisławiu, kupować gazet, ale mogą na miejscu przejrzeć oferty – tłumaczył. Dodał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Pomaganie bezrobotnym to zadanie publiczne, które kontynuuje ta organizacja. To ostatnie stwierdzenie wystarczyło do awantury. Zdaniem większości radnych od szukania ofert są urzędy pracy, a nie gminy. Jak najgorszą opinię GCI wystawił Leszek Piątkowski, mówiąc, że to bezsensowne twory do wydawania publicznych pieniędzy. – Nasze GCI nie potrafiło się wykazać ani jednym załatwionym miejscem pracy. Po co przekazywać te komputery następnej takiej organizacji? – pytał.Burmistrz próbował przekonywać radnych, że GCI nie są od załatwiania pracy, ale umożliwienia dostępu do ofert, informacji, komputerów oraz zachęcania bezrobotnych do szukania zajęcia. – Na temat GCI są różne zdania, pana Piątkowskiego jest takie, a moje zupełnie inne – dodał. Stanisław Lorek zażądał, by te nowsze komputery przenieść do urzędu, a te starsze, magistrackie, dać stowarzyszeniu. Piątkowski dowodził, że w szkołach brakuje komputerów, w urzędzie robią przetargi na nowy sprzęt, a to, co mają, rozdają według własnego uznania. – Dam sobie rękę uciąć, że w nowym budżecie znowu znajdzie się pozycja mówiąca o potrzebie zakupu nowych komputerów – mówił. Burmistrz zapewnił, że w placówkach oświatowych nie brakuje komputerów, bo żaden z dyrektorów nie składał wniosku o taki sprzęt. Podkreślał, że wokół GCI działo się wiele dobrego, w ciągu roku odwiedziło je około dwóch tys. osób. Wtórowała mu radna Elżbieta Idziaczyk, członkini stowarzyszenia Pomóżmy Sobie. – Jestem w stanie wskazać imiennie dwadzieścia osób, które znalazły pracę dzięki pomocy GCI – mówiła. Podkreśla jednak, że zarówno GCI, jak i stowarzyszenie Pomóżmy Sobie nie zajmuje się pośrednictwem pracy, ale stwarzaniem warunków do jej poszukiwania. Stowarzyszenie działa na zasadach wolontariatu i utrzymuje się z dotacji. Kłótnia skończyła się niczym, a komputery pozostaną w użyczeniu organizacji.
Tekst i zdjęcie: (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz