Radnych po kieszeni


We wrześniu doszło do kuriozalnej wręcz historii. Z powodu niskiej frekwencji nie udało się skutecznie przeprowadzić obrad kilku komisji, ponieważ brakowało kworum, więc komisje nie mogły podejmować decyzji. Niezależnie od tego wszyscy ich członkowie dostali diety. Posiedzenia komisji są ważnym elementem polityki powiatowej, ponieważ na nich dyskutuje się o różnych projektach, wyjaśnia wątpliwości. Wręcz mówi się, że prawdziwa polityka toczy się w komisjach, a głosowania podczas sesji stawiają przysłowiową kropkę nad „i”. Wiele razy na sesjach padały słowa, że dany projekt uchwały był już szeroko omówiony w komisjach. Ich przewodniczący przedstawiali tylko wnioski i opinie z posiedzeń, a potem przechodzono do głosowania. Dalsza masowa absencja na posiedzeniach komisji mogłaby więc doprowadzić do zakłócenia pracy całej rady. Z tego powodu przewodniczący przygotował dość radykalne zmiany w regulaminie wypłaty diet. Według niego za nieobecność na sesji radny należący do jednej komisji straciłby 75 proc. diety. Honorarium radnego zasiadającego w dwóch komisjach w podobnym przypadku uległoby obniżeniu o połowę. Nieobecność na posiedzeniu komisji kosztowałaby utratę jednej czwartej uposażenia. Tyle samo straciliby członkowie zarządu powiatu za nieobecność na sesji i posiedzeniach komisji. Wypłata diet nastąpiłaby na podstawie listy obecności sporządzonej przez biura rady i zarządu.Projekt nie trafił jednak na wrześniową sesję. Jest to bowiem autorski dokument przewodniczącego, który nie może sam zgłosić projektu uchwały. Dlatego teraz pracują nad nim komisje. Jeśli uznają zmiany za zasadne, sprawa stanie na forum którejś z sesji. Roman Głowski nie upiera się przy swoim projekcie. Jest jednak przekonany, że należy wprowadzić jakieś regulacje usprawniające pracę rady powiatu. – Ciągle słyszy się krytykę obecnego regulaminu, ale na tym się kończy – mówi. Nie wszystkim podoba się postawa szefa. Pięciu opozycjonistów chciało odwołania go ze stanowiska. Zarzucili mu, że popierał obecny regulamin wypłacania diet, ale nie realizował wniosków o jego zmianę. Miał też być niekonsekwentny w rozliczaniu osób, które opuszczały posiedzenia zarządu, ale dostały diety bez potrąceń. Większościowa koalicja odrzuciła projekt i przewodniczący ocalił stanowisko. Roman Głowski nie zgadza się z zarzutami. Sam regulamin jest śliską sprawą. Jako pierwszy zaostrzenie zasad przeforsował poprzedni przewodniczący Franciszek Waniek. Dieta mogła być obcięta nawet o 60 proc. Niektórzy rzeczywiście tyle tracili. Rada odwołała Wańka po nieco ponad roku urzędowania, a w styczniu 2004 roku zmieniła regulamin na bardziej przyjazny dla siebie. Obowiązuje on do dziś.
Tekst i zdjęcie: (Tora)

Komentarze

Dodaj komentarz