Ireneusz Stajer Malijczyk Ana Dawid Dolo z dyrektorem muzeum dr Lucjanem Buchalikiem (z lewej) i muzealnikiem Tomaszem Góreckim
Ireneusz Stajer Malijczyk Ana Dawid Dolo z dyrektorem muzeum dr Lucjanem Buchalikiem (z lewej) i muzealnikiem Tomaszem Góreckim

W zeszłym tygodniu Muzeum Miejskie, słynące z bogatej kolekcji przedmiotów afrykańskich, odwiedził Malijczyk Ana David Dolo. Przygotowuje razem z dyrektorem promocję sztuki afrykańskiej. Od 14 lat mieszka w Polsce z żoną Polką. Powodem wyjazdu do Europy było zagrożenie terrorystyczne w jego ojczyźnie. Na północy i południu operują islamiści z organizacji Ansar Dine, którzy dopuszczają się zbrodni. Każdy, kto nie jest muzułmańskim ekstremistą, jest zagrożony. Z drugiej strony, w środkach nie przebiera malijska junta wojskowa wspierana przez siły zewnętrzne. Mali stało się jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie.

David, nim przyjechał do Polski, mieszkał w regionie Sanga - centrum turystycznym w środkowej części kraju. Był przewodnikiem oprowadzającym turystów po ziemi Dogonów. To plemię słynące z rytualnych tańców w maskach, ciekawej architektury domów i niezwykłej wiedzy astronomicznej, zawartej w kosmogonicznej mitologii.

Akty terroru

W odróżnieniu od innych państw afrykańskich, np. Nigerii, gdzie ostatnio w zamachu na kościół katolicki zginęło co najmniej 50 osób, w Mali zbrojne grupy mordują raczej pojedyncze osoby. Ofiarami są liderzy wspólnot chrześcijańskich oraz umiarkowani muzułmanie. Giną nauczyciele, drobni przedsiębiorcy, duchowni. Ktoś ma w domu przedmioty animistyczne, związane z tradycyjnymi wierzeniami, i znika. Budynek zostaje spalony. Ortodoksi mordują nawet pielgrzymów salafickich do miejsc pochówku muzułmańskich „świętych”. Kult tych zmarłych uważają bowiem za bałwochwalstwo.

Jak mówił gość, fanatycy religijni z Ansar Dine chcą wprowadzić w jego ojczyźnie prawo szariatu. Ale to nie tylko kwestia islamskiego terroryzmu. Od 2012 roku, na północy kraju trwa powstanie Tuaregów, muzułmańskiego ludu berberyjski zamieszkującego obszary Sahary, głównie w Algierii, Libii, Mali, Nigrze i Burkina Faso.

- Tuaregowie stworzyli samozwańcze państwo Azawad, nieuznawane przez inne kraje afrykańskie oraz Unię Europejską. W pewnym momencie Azawadem zawładnęli terroryści z Ansar Dine, więc sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna dla państwa - opowiada David.

Islamiści kontrolują niektóre miasta regionu. Na terenie Azawadu dzieją się straszne rzeczy. Dochodzi do walk pomiędzy różnymi ugrupowaniami, grabieży i łamania praw człowieka, w tym gwałtów i zabójstw. Akty terroru spotykają też stołeczne Bamako. 20 listopada 2015 roku,w ataku na hotel Radisson Blu zginęły 22 osoby.

Rosjanie zamiast Francuzów

Mało liczna i słabo wyposażona armia malijska nie daje rady, więc malijski rząd zaprosił do pomocy Francuzów. Przypomnijmy, że przez 60 lat z hakiem Mali było kolonią Paryża. Niedawno jednak rolę obrońców przed islamistami objęli... Rosjanie z osławionej Grupy Wagnera. Oczywiście, najemnicy nie pracują za darmo.

- Między Francuzami i Malikijczykami „iskrzyło” już od dłuższego czasu. Doszło do tego, że Francja musiała zamknąć ambasadę w Bamako (stolica kraju – przyp. red.). Pracownicy dostali 48 godzin na opuszczenie kraju. Stosunki dyplomatyczne utrzymywane są na poziomie konsulatów – wskazuje Afrykanin.

Mali postawiło na Rosjan, z którymi od dawna ma dobre stosunki.

- Już w latach 60. Związek Radziecki, oprócz Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Chin był jednym z pierwszych państw, które uznały niepodległość Mali. Później nasze kadry państwowe kształciły się m. in. w ZSRR – tłumaczy David.

Trzymamy się jego drugiego imienia, bo tak jest łatwiej, bardziej po europejsku. Z francuskiego na polski tłumaczył dr Lucjan Buchalik, etnolog, afrykanista, dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach, który od połowy lat 80. ubiegłego wieku eksploruje Północno – Zachodnią Afrykę.

To przede wszystkim biznes

Powodów wyrzucenia Francuzów z Mali jest co najmniej kilka. Dwa są najważniejsze.

- Po pierwsze, Paryż zaczął dogadywać się z Azawadem i lobbować na rzecz jakieś formy autonomii dla Tuaregów. Ziemie zamieszkiwane przez nomadów, a teraz zdominowane przez terrorystów, są bardzo bogate w surowce, kryją złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, diamenty, rudy cynku i ołowiu oraz miedzi. Inna sprawa, że na razie nikt tego nie wydobywa... – wylicza gość.

Chodzi tu więc o ogromne pieniądze. W Mali ścierają się interesy różnych państw, które chętnie położyłyby łapę na miejscowych skarbach. Ostatnio do gry weszli Rosjanie. Francuzi są drożsi, najemnicy ze wspieranej przez Kreml Grupy Wagnera tańsi i przy tym niezwykle skuteczni.

- Zabili więcej terrorystów niż Francuzi przez kilka lat. Wojsko malijskie wraz z „wagnerowcami” rozbiło np. bazę islamistów w miejscowości Niano. Śmierć poniosło około 300 terrorystów oraz współpracujących z nimi cywili. Część uciekła do sąsiedniej Burkiny Faso, gdzie teraz dokonują krwawych zamachów. Poza tym za rosyjskie uzbrojenie rząd płaci mniej – przyznaje David.

Trzeba również wiedzieć, że po zamachu stanu i nastaniu junty, w w malijskim wojsku szerzy się korupcja, co prawdopodobnie wykorzystała Rosja.

- Przykładowo, rząd ma na zakup broni 10 miliardów dolarów, a dostaje uzbrojenie za trzy. Ktoś zarabia na tym krocie – zaznacza.

2 000 najemników

Oficjalnie Mali zakontraktowało około 2 000 najemników Grupy Wagnera. Rosjanie stacjonują w Timbuktu, słynnym mieście założonym prawdopodobnie na przełomie XI i XII wieku. Są uzbrojeni w ciężki sprzęt bojowy, np. śmigłowce.

- W pewnym momencie ludzie z Grupy Wagnera stanęli naprzeciw Francuzów, którzy jeszcze nie wycofali się z Mali. Powiało grozą – słyszymy.

Rosja robi w Mali interesy. Podpisano właśnie kontrakt na modernizację linii kolejowej (jedynej w kraju) z Bamako do Dakaru – stolicy Senegalu na wybrzeżu Atlantyku.

Ana Dawid Dolo jest chrześcijaninem konfesji protestanckiej. Należy do Dogonów. Jak dodaje, kolejny konflikt rozgrywa się na płaszczyźnie plemiennej. Nie tak dawno, muzułmańscy, koczowniczy pasterze bydła, kóz i owiec Fulbowie zwani też Fulanami, wymordowali całą wioskę Dogonów. W ich przypadku nie chodzi o jakąś niepodległość czy nawet autonomię, a o ziemię.

- Fulbowie uważają, że równinne tereny przylegające do urwisk skalnych zamieszkiwanych od stuleci przez Dogonów są ich własnością – mówi David.

Niszczą więc osady, które na równinach zakładają nie Fulbowie. Zabijają też mieszkańców. Po doświadczeniach wojny na Bałkanach myśleliśmy, że czystki etniczne są już możliwe tylko gdzieś w Afryce czy Azji. Jak bardzo się myliliśmy, czego dowodzi zbrodnicza wojna Rosji na Ukrainie.

David mógł żyć dostatnio z turystyki w Mali. Kiedy jednak nasiliły się ataki ekstremistów i zrobiło się niebezpiecznie wyjechał na stałe do Polski. W ojczyźnie zostawił prosperujący hotel. W Polsce również prowadzi hotel, ale dla zwierząt – w Murowanej Goślinie pod Poznaniem.

Komentarze

  • Ptaszek 18 czerwca 2022 10:40Właśnie takich treści szukam na lokalnym portalu. Gdybyście nie zakumali wyjaśnię, że to szydera i złośliwość.

Dodaj komentarz