Bułka niezgody


21 października Jerzy Korolon był z żoną i dwuletnim dzieckiem na zakupach w rydułtowskim Intermarche. Wizyta w sklepie trwała niecałą godzinę. W tym czasie maluch zgłodniał, więc rodzice dali mu bułkę. Zapomnieli jednak powiedzieć o tym kasjerce i odeszli od kasy, nie płacąc za bułkę. Wówczas do pana Jerzego podeszło dwóch ochroniarzy i jedna kobieta z obsługi. Poproszono go o okazanie rachunku. Pan Jerzy miał go w jednej z siatek, więc kobieta zaczęła szukać. Dokładnie wiedzieli, czego szukają: 40 groszy za bułkę. Pan Jerzy po prostu o tym zapomniał. Skoro, jak mówi, ochrona widziała, jak dziecko je tę bułkę, powinna zwrócić rodzicom na to uwagę lub poinformować przy kasie. W życiu by mu nie przyszło do głowy, że z tego powodu zostanie potraktowany jak oszust. – Co gorsza, publicznie nazwano mnie złodziejem – mówi. Do dziś wspominając tamto wydarzenie czuje się fatalnie. Był zdenerwowany i zapewne mówił podniesionym głosem, ale kto zachowałby spokój, słysząc wyzwiska pod swoim adresem? Chciał uiścić te 40 groszy i wyjść, ale nie było o tym mowy. – Powiedzieli, że mi nie pozwolą, bo złodziei nie wypuszczają – przytacza słowa ochroniarzy.Tego było już za wiele, poprosił o rozmowę z szefem marketu. Sądził, że uda mu się wyjaśnić zajście, zapłacić za bułkę i odjechać do domu. Jednak krótka rozmowa z zastępczynią pani prezes skończyła się wezwaniem radiowozu. Przesłuchano pana Jerzego i innych świadków. Pan Jerzy zapłacił 40 gr za bułkę, po czym zwrócił cały towar zakupiony w Intermarche. – Mam wstręt do tej firmy, nigdy już tam nie pójdę, choćbym miał jechać 100 km do innego sklepu – mówi. Po zakończeniu sprawy wrócił do samochodu stojącego na parkingu przed sklepem. Tam czekała na niego żona z dzieckiem. Podjechał jeszcze do komisariatu policji w Rydułtowach w celu dopełnienia formalności. W sumie załatwienie sprawy bułki zajęło mu około trzech godzin. Jest oburzony tym, że kierownictwo sklepu pozwala ochroniarzom na takie zachowanie i w ten sposób traktuje klientów. – I wszystko z powodu banalnego nieporozumienia: niezapłacenia 40 gr przy rachunku opiewającym na 80 zł – dodaje. Elżbieta Gawin-Mikoś, prezes rydułtowskiego Intermarche, ma nieco inną wersję wydarzeń. Tego dnia nie było jej co prawda na miejscu, ale z wyjaśnień pracowników wie, że ochrona w niczym nie zawiniła. Klient, jak twierdzi, pomimo uwag ochroniarzy nie chciał zapłacić za bułkę. – To na jego żądanie wezwaliśmy policję – podkreśla. Dodaje, że nikt nie może zarzucić kradzieży klientowi, póki ten nie przekroczy linii kas. Dopiero tam, na podstawie paragonu, można udokumentować, że nie zapłacono za jakiś towar.W sklepie przyznają, że średnio raz na dwa miesiące wzywają policję, jednak po raz pierwszy sprawa dotyczyła bułki. Całą sprawą zdumieni są też policjanci. Do tej pory nie podejmowali interwencji z powodu 40 groszy. – Ale skoro mamy wezwanie, to musimy jechać – mówi kom. Adam Urbanowicz, zastępca komendanta komisariatu w Rydułtowach. Jego zdaniem ochrona, widząc, że dziecko je bułkę w sklepie, za którą jeszcze nie zapłacono, powinna zwrócić uwagę rodzicom, a może nie doszłoby do tej awantury. Kom. Urbanowicz nie potwierdził relacji pracowników ochrony, iż pan Jerzy był agresywny, a to, że był podenerwowany, nie powinno dziwić. – To normalne małżeństwo z małym dzieckiem, któremu wyleciało z głowy, by powiedzieć kasjerce o bułeczce zjedzonej przez ich pociechę – dodaje. Postępowanie umorzono, skorzystano ze środków pouczenia. A pan Jerzy omija nieprzyjazny sklep.BEATA KOPCZYŃSKA
1

Komentarze

  • gapcio Złodziej jest złodziejem, nie ważne ile kosztowała bułeczka .trzeba zapłacic 06 lutego 2019 22:36Złodziej jest złodziejem, nie ważne ile kosztowała bułeczka .trzeba zapłacic

Dodaj komentarz