Dmuchac na zimne
Dmuchac na zimne


– Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje wszędzie. Mamy tu młodą kadrę, którą trzeba sprawdzić – mówi Jacek Jankowski z firmy Południe II w Krakowie, która od października obsługuje raciborską strefę. Parkingowi pracują w terenie. Gdyby chwiali się na nogach, stwarzaliby zagrożenie w ruchu, psuliby też wizerunek firmy. – Alkomaty z powodzeniem wprowadziło wiele instytucji i nikogo to nie dziwi – mówi administrator strefy. Jeśli ktoś nie zechce dmuchnąć w balonik, przełożony wyśle go na pobranie krwi do zbadania. Gdyby ktoś przyszedł do pracy w stanie „wskazującym” albo został przyłapany na piciu w trakcie wykonywania obowiązków, musi się liczyć nawet z interwencją policji. Jacek Jankowski zapewnia, że w Raciborzu dotąd nie stwierdzono incydentu tego typu. Zaistniało jedynie podejrzenie, że jeden z inkasentów był nietrzeźwy, ale niczego nie udowodniono, a ten człowiek zwolnił się sam. Zarzuty, że parkingowi są pijani, zgłaszali natomiast kierowcy w Krakowie, gdzie firma Południe II też obsługuje strefę płatnego parkowania. Żaden zarzut nie znalazł potwierdzenia, ale nie obyło się bez przykrych wyjaśnień. Jacek Jankowski uważa więc, że inkasenci powinni cieszyć się z wprowadzenia alkomatów, bo w razie czego będą mieli dowód, że są trzeźwi. Może zaoszczędzić im to wielu kłopotów, a nawet ciągania po sądach.Podobne rozwiązanie firma zamierza wprowadzić w Bytomiu, gdzie również administruje strefą płatnego parkowania, ale o dziwo już nie w Krakowie, choć prowadzi tam strefę od pięciu lat. Ponoć nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza że tam znajduje się centrala firmy, więc łatwiej kontrolować pracowników. – Ja tam niczego się nie obawiam, bo nie piję – mówi jeden z raciborskich inkasentów. Nie dziwi się decyzji o wprowadzeniu alkomatów. Winą obarcza szoferów, którzy zarzucają parkingowym, że są obibokami, złodziejami czy pijakami. – A wszystko dlatego, że nie chcą płacić i często nie płacą – dodaje. Zmotoryzowani różnie podchodzą do tematu. Niektórym pomysł wydaje się śmieszny. Kierowca, którego zagadnęliśmy na parkingu przy dworcu kolejowym, stwierdził jednak, że widzi w tym jakiś sens. – Parkingowi pracują w terenie, daleko od szefa, więc może ich kusić do napicia się czegoś mocniejszego – przyznał. Niewykluczone zresztą, że za jakiś czas w Raciborzu nie będzie ani inkasentów, ani alkomatów na parkingach. Zdaniem radnych strefa w obecnej formie nie przynosi miastu spodziewanych dochodów. Jest też uciążliwa dla mieszkańców, którzy narzekają, że szoferzy chcąc uniknąć opłat, stawiają auta na uliczkach i tym samym je blokują.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz