Jastrzębie-Zdrój jest miastem, które szuka nowego pomysłu na siebie / fot. R. Sitek
Jastrzębie-Zdrój jest miastem, które szuka nowego pomysłu na siebie / fot. R. Sitek

Nie rajcuje ich on tak bardzo, że za publiczne - bo jakże by inaczej - pieniądze wynajęli speców z Warszawy w nadziei, że ci udowodnią, iż dwa plus dwa równa się pięć. A przynajmniej cztery i pół. Warszawscy spece popytali kogo trzeba, zsumowali dane, podzielili, spierwiastkowali i takim to sposobem powstał raport pod finezyjnym tytułem „Badanie opinii młodych mieszkańców Jastrzębia-Zdroju”, z którego wynika, że dwa plus dwa równa się (niestety) cztery, a dawno już odkrytej Ameryki nie da się odkryć po raz drugi.

Za newsa, że większość młodych, nierzadko dobrze wykształconych jastrzębian myśli o wyjeździe z rodzinnego miasta, Pulitzera nie dadzą. Słusznie zresztą, bo to prawda znana od dziesięcioleci. Ćwierkają o niej wszystkie wróble, starego (niżej podpisanego) wróbla nie wyłączając. Już równe dwadzieścia lat temu pisałem na łamach miesięcznika Kongregacji Przemysłowo-Handlowej:

W Jastrzębiu-Zdroju historia zatoczyła koło

Przed laty atrybutem żywotności miasta były tysiące młodych ludzi, którzy przyjeżdżali tu po pracę i życiową stabilizację. Dziś ich dobrze wykształcone dzieci i wnuki, w poszukiwaniu tych samych podstawowych wartości, wyjeżdżają z gasnącego Jastrzębia-Zdroju. Specyfika przemysłowa miasta sprawia, że to, co w całej Europie jest atutem młodzieży w osławionym »wyścigu szczurów« - dobre wykształcenie, szczególnie w branżach nowych technologii - na jastrzębskim rynku pracy nie ma zasadniczego znaczenia”.

I na dowód, że nie jest to problem wydumany, przytoczyłem z życia wzięte historie młodych ludzi z koleżeńskiego kręgu syna. Wszyscy byli absolwentami Politechniki Śląskiej; B. ukończył inżynierię środowiska, marzyła mu się praca w wyuczonej specjalności, choćby i w oczyszczalni ścieków, ale było to, niestety, marzenie ściętej głowy. D. finalizował studia na tym samym kierunku, pracował jako sanitariusz w Szpitalu Wojewódzkim i - jak twierdził - nie ma w Jastrzębiu-Zdroju szansy na pracę w swojej dziedzinie. L. po specjalności menedżerskiej pucował w Anglii gary; chciałby jak najszybciej wrócić do Jastrzębia-Zdroju, tyle że nie miał po co. T. z kolei, inżynier architekt, nie łudził się, że znajdzie pracę w swoim mieście, ale chciał przynajmniej zaliczyć staż. W Wydziale Architektury Urzędu Miasta usłyszał jednak: nie ma takiej możliwości.

Tylko B., informatyk-programista, jako jedyny z tej „paczki” realizował się zawodowo w swojej dziedzinie. Za przyjemność mieszkania w Jastrzębiu-Zdroju płacił jednak codzienną o świcie gonitwą na dworzec autobusowy, bo do wymarzonej pracy dojeżdżać musiał do Katowic. I nie ukrywał, że w stolicy województwa zamierza osiąść na stałe.

Po 20 latach odszukałem swoich bohaterów

Wszyscy mieszkają i pracują poza Jastrzębiem-Zdrojem, a każdego roku w ich ślady idą kolejne setki absolwentów szkół i uczelni. Świadomi tej sytuacji (i konsekwencji „drenowania mózgów”) są też funkcjonariusze jastrzębskiego magistratu. A co ważniejsze - znają powody, dla których gros młodych jastrzębian nie wiąże swojej kariery i przyszłości z rodzinnym miastem. Nie bez racji w „Strategii rozwoju miasta Jastrzębie-Zdrój 2030+”, w dziale „Bariery”, wpisano dużymi, czerwonymi literami: „brak perspektyw dla ludzi młodych”. Konia więc z rzędem temu, kto logicznie wyjaśni, po co władze miasta zleciły - nie za Bóg zapłać przecież - warszawskiemu Instytutowi Badań Samorządowych przeprowadzenie sondażu pod hasłem: „Badanie opinii młodych mieszkańców Jastrzębia-Zdroju”.

Dwa plus dwa to jednak cztery

IBN wyselekcjonował pół tysiąca jastrzębian w wieku od 16 do 36 lat i wziął ich na spytki. Tylko po to, jak się okazało, by uzyskać odpowiedzi znane od wielu lat. Na pytanie, czy miasto jest (atrakcyjnym) miejscem pobytu dla młodych, 50 proc. przepytywanych odpowiedziało: nie, tak - zaledwie 11. Czy można tu realizować pasje i ambicje? 47 proc. - nie, 19 - tak. Dalej: czy myślisz o przeprowadzce do innego miasta? Tak - 64 proc. (!), nie - 21,5. I na koniec zasadnicze pytanie - o powody ewentualnej przeprowadzki - i jednoznaczne odpowiedzi: lepsze możliwości znalezienia odpowiedniej pracy - 43,6 proc.; inne miasta rozwijają się szybciej - 30,5 proc.; brak szans na rozwój osobisty w Jastrzębiu-Zdroju - 30,4 proc.

Tyle (i jeszcze trochę więcej) można wyczytać w przygotowanym przez warszawski Instytut Badań Samorządowych raporcie „Badanie opinii młodych mieszkańców Jastrzębia-Zdroju”, co oznacza, że IBN odkrył Amerykę - czytaj: potwierdził lokalne realia - znane jastrzębianom od dziesięcioleci. I tak oczywiste, jak dwa plus dwa równa się cztery, a nie kombinowane pięć czy choćby cztery i pół. No, chyba że uznamy, że prawda z pieczątką firmy z Warszawy jest prawdą prawdziwszą od prawdy.

Komentarze

Dodaj komentarz