Materiały prasowe
Materiały prasowe

Nie sposób ich rozpatrywać inaczej niż łącznie. Pod koniec życia, życia trwającego 94 lata, Cormac Mc Carthy napisał jeszcze dwie powieści. Są to książki chwytające za serce. Autor kultowej już „Drogi”, laureat nagrody Pulitzera napisał dwie błyskotliwe pozycje, które jeszcze bardziej utrwaliły jego pozycję w panteonie amerykańskiego pisarstwa obok takich mistrzów jak William Faulkner, czy Ernest Hemingway. Do końca nie było wiadomo, nad czym pracował. Nigdy nie szukał poklasku. Blask jupiterów raził go niemiłosiernie. Tym większe było dziwienie, gdy okazało się, że na horyzoncie majaczą aż dwie nowe powieści człowieka, którego okrzyknięto prorokiem Stanów Zjednoczonych. Cormaca Mc Carthego uważa się za jednego z czterech najlepszych współczesnych amerykańskich pisarzy (obok Thomasa Pynchona, Dona DeLillo i Philipa Rotha. Te dwa tytuły, które wstrząsnęły światową literaturą w 2023 r. to Stelle Maris. Akcja tej pierwszej powieści rozgrywa się na miejscu katastrofy morskiej, a jej głównym bohaterem jest Bobby, który nurkuje w miejscu tragedii. Odkrywa, że we wraku niewielkiego samolotu brakuje trzech rzeczy. Na miejscu nie ma jednego z pasażerów, czarnej skrzynki oraz torby pilota. Wkrótce też jego mieszkanie zostaje obrabowane przez nieznanych sprawców. Co więcej, Bobby z przerażeniem dowiaduje się, że jego konto zostało zablokowane. Bohater mnie ma pojęcia, w co się wpakował. Czy jego kłopoty mają swoje źródło dużo głębiej niż na dnie morza, bo w ciemnych odmętach historii rodzinnych, gdzie czai się pamięć o zmarłym ojcu, uczestniku projektu Manhattan i o siostrze, od której odwrócił się dawno temu. Sensacyjny thriller ma jednak drugie dno. Jest to bowiem opowieść, która w pewnej mierze przeczy całemu uniwersum, bo drugiej książce, która wyszła spod pióra mistrza.

Następca Faulknera napisał bowiem również powieść Stella Maris. Akcja tej powieści rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym w Wisconsin, gdzie trafia genialna matematyczka i utalentowana muzyczka Alicia. Wydawca dalej opisuje tę książkę w następujących słowach: - „Jest to intelektualny sparing, który rozpoczyna terapeuta i w którym pacjentka zdradza swoje refleksje o dzieciństwie, barwach liczb, Schopenhauerze i zakazanych marzeniach. Wciąż jednak nie chce mówić o swoim bracie Bobbim”. Stella Maris to historia genialnego umysłu, który nie znajduje wytchnienia ani w wiedzy, ani w duchowości, ani w miłości niemożliwej, a także dzika eksploracja nauki podważająca pojęcie Boga, prawdy i istnienia”. Te dwie książki jak łatwo się domyślić stanowią jedną całość. Są nierozerwalne. Bobby i Alicia to brat siostra. Rodzeństwo, którego ojciec był współautorem pierwszej amerykańskiej bomby atomowej. Obie książki traktują o tym czym jest strach, czym jest odpowiedzialność, czym jest szaleństwo. W przypadku Stelli Maris dodatkowo nakłada się aspekt feministyczny, ponieważ Mc Carthy mówi, że: - „planuje napisać książkę o kobiecie od pięćdziesięciu lat. Nigdy nie będę wystarczająco kompetentny, by ją napisać, ale w pewnym momencie warto spróbować”.

Inny wielki amerykański pisarz Malcolm Lowry w liście do swojego wydawcy napisał o powieści „Pod wulkanem” następujące słowa: „Tematem tej książki są ciemne siły gnieżdżące się w człowieku, które doprowadzają go do tego, że jest sam sobą przerażony. A także upadek człowieka, jego wyrzuty sumienia, jego nieustanne parcie ku światłu pomimo wszystkich obciążeń przeszłości, jego los”. Słowa te jak ulał pasują do wszystkich bohaterów książek Cormaca Mc Carthego, który nie pozostawia im żadnego wyboru i nie oszczędza żadnej traumy, Tak było w przypadku jego opus magnum, czyli „Drogi”. Dwie nowe książki od samego początku powalają na ziemię melancholią, poczuciem beznadziei, i pustki. Zarówno bohater Pasażera jak i Alicia ze Stella Maris uciekają. Uciekają przed światem, ale i uciekają przed sobą. Alicia posuwa się najdalej – ucieka w szaleństwo i poczucie klęski. Na pytanie „Gdybyś miała zawrzeć w jednym zdaniu coś definitywnego o świecie, co by to było”, bohaterka stawia przerażającą diagnozę: „Byłoby to, co następuje. Świat nie stworzył żadnej żywej istoty, której nie zamierzyłby zniszczyć”. Dialog Alici z doktorem Cohenem pełen jest takich fraz, z których każda boli, wymaga powtórnego przeczytania, zrozumienia, zastanowienia się, czy Alicia spowiada się, czy też raczej prowadzi sadystyczną grę, której celu nie znamy.

Komentarze

Dodaj komentarz