Niewielu jest we współczesnej architekturze twórców, których myśl i dzieło tak skutecznie zdeterminowało jak Charles-Édouard Jeanneret-Gris, czyli Le Corbusier. Sylwetkę tego szwajcarskiego mistrza projektowania nakreślił w niezwykle wciągającej biografii Anthony Flint. Amerykański biograf zresztą nie jest człowiekiem, który przygląda się pracom architektów i urbanistów po raz pierwszy. W swojej karierze napisał już książkę o porywającym pojedynku intelektualnym, który zamienił się w batalię o miasto, jaki stoczyła nowojorska aktywistka Jane Jacobs z człowiekiem odpowiedzialnym za przebudowę Nowego Jorku, czyli Robertem Mosesem. Urbanistyczne zainteresowania autora biorą się prawdopodobnie stąd, że sam Anthony Flint jest dyrektorem ds. publicznych w Lincoln Institute of Land Policy, doradcą politycznym ds. zrównoważonego rozwoju stanu Massachusetts. Oprócz praktycznego doświadczenia ma także osiągnięcia akademickie, czego przykładem jest uzyskanie stypendium Harvard University Graduate School of Design, prelegent na TEDxBeaconStreet i TEDxTampaBay. Od lat pisze i współpracuje m.in. z „The Boston Globe”, „The New Republic”, „GlobalPost”, „Next City”, „Metropolis”. Anthony Flint zajął się więc twórcą, który może nawet nie tyle swoją faktyczną działalnością, ale bardziej myślą o architekturze, zrewolucjonizował nowoczesne budownictwo. Jest to opowieść o architekcie o wyjątkowej, narcystycznej psychice, który chciał poprzez projekty urbanistyczne zmieniać całe społeczeństwa. Stąd w biografii szwajcarskiego geniusza nie mogło zabraknąć czynników, które budują osobowość. Amerykański pisarz pokazuje nam relacje z rodzicami, a później z kobietami, w tym ze swoją muzą Yvonne Gallis.
Zamówienie za wszelką cenę
Był oczywiście twórcą modernizmu. To za jego sprawą w urbanistyce znalazło się miejsce na surowiec, który całkowicie odmienił wizję tego, jak powinno wyglądać miasto. To właśnie Le Corbusier wynalazł dla ludzkości beton, o którym tak profetycznie pisał w książce „Kiedy katedry były białe”. Był twórcą ze wszech miar bezkompromisowym, dla którego na pierwszym miejscu zawsze stała sztuka projektowania. Stąd u geniusza romans z faszyzmem, którego skutkiem była współpraca z reżimem Vichy, ale który także bez wahania przyjął propozycję Stalina, by wybudował Centrosojuz, czyli budynek Związku Spółdzielczości Spożywców, w którym miejsce znalazło 3,5 tysiąca osób. Flint napisał o nim: „Nazywano go komunistą i sługusem kapitalizmu, socjalistą i faszystą. Ale w istocie był gotów pracować dla każdego. W imię architektury zachowywał się jak bezwstydny oportunista. Krytycy dostrzegali w jego projektach szczere upodobanie do faszyzmu, z jego zimną funkcjonalnością i wpisaną w niego obietnicę skuteczności; w wielu nie mogło uwierzyć, że byłby w stanie odsunąć na bok skrupuły i sprzymierzyć się z tak odrażającymi reżimami. Lecz nie doceniono jego zdolności do rozdzielania różnych spraw. Celem Le Corbusiera zawsze było zdobycie zamówienia”.
Twórca matki wszystkich bloków
Planował swoimi dziełami od samego początku zmienić świat, zmienić oblicze współczesnych miast, czego szczególnym przykładem miała być tzw. jednostka mieszkaniowa, która powstała w Marsylii po drugiej wojnie światowej. Było to wyzwanie rzucone światu, któremu grozi przeludnienie i brak odpowiedniej liczby mieszkań. Le Corbusier stworzył matrycę, z której skorzystali budowniczowie bloków z wielkiej płyty, które jak wielka plama oliwy rozlała się na cały świat. Oczywiście oryginał był bez porównania lepszy niż stawiane po nim kopie. Może dlatego, że przeznaczony był dla klasy średniej i wyższej, a powstałe później bloki przeznaczone były głównie dla klasy robotniczej. Warto rzucić jedną liczbę, by zobrazować, przepaść, jaką dzieliła „jednostka mieszkaniowa” od swoich potomków. Ta liczba to 98,5, bowiem taki był średni metraż mieszkania w marsylskim budynku. Jest tu również polski wątek, ponieważ przy opracowywaniu projektu tego awangardowego dzieła wzięli udział Aleksander Kujawski i Jerzy Sołtan (ten ostatni był również profesorem architektury na Uniwersytecie Harwarda).
Budowniczy świata
Flint pokazuje całą drogę szwajcarskiego piewcy modernizmu, który w swoim CV ma siedzibę Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, Muzeum Narodowe Sztuki Zachodniej w Tokio, Kaplicę Notre Dame Du Haut we Francji, Dom Kurutchet w Argentynie. Podobnie jak inny wielki dwudziestowieczny architekt Niemeyer (twórca miasta Brasilii) został wynajęty do zaprojektowania centrum całego miasta. Miało to miejsce w Indiach, gdzie władze zatrudniły go do wybudowania śródmieścia od podstaw miasta Czandigarh. Corbusier stworzył wówczas projekty Muzeum i Galerię Sztuki, Sąd Najwyższy, Pałac Gubernatora, Sekretariaty, Klub Wodny, Zgromadzenie Narodowe, Dom Shodana i Szkołę Artystyczną oraz Kapitol. O skali wielkości projektów Le Corbusiera niech świadczy fakt, że niektóre z jego projektów zostały ukończone dopiero w dwudziestym pierwszym wieku, a część jak budynek Kapitolu w hinduskim Czandigarh nie znalazło swojego finału po dziś dzień.
Twórca postmodernistyczny?
Jak wspomniałem Le Corbusier był przede wszystkim twórcą modernistycznym. Jednocześnie Anthony Flint pokazuje go jako autora na wskroś... postmodernistycznego. Może nie w tworzeniu, ale w autokreacji. Amerykański Biograf pisze: "Le Corbusier był pierwszym architektem, który wyniósł tę profesję na wyżyny sławy, jako obecny publicznie intelektualista i jeden z największych autorytetów. Był pionierem, jeśli chodzi o autopromocję, reklamę i przekazywanie swoich idei; jego pięć zasad architektury od uwolnienia parteru po wolny plan - było typowym przykładem sprowadzenia skomplikowanych kwestii do prostoty sloganu".
Komentarze