W piaskownie piaskiem
W piaskownie piaskiem


Możliwość powiększenia piaskowni otworzyło przyjęcie uchwały w sprawie zmian w studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego gminy Orzesze. Sama uchwała wywołała sporo kontrowersji, w szczególności ze strony radnego Eugeniusza Szali, który protestował w tej sprawie najgłośniej ze wszystkich. Grzmiał, że jeśli dokonuje się jakiejś zmiany, to „nie można robić tego pod kogoś konkretnego, bo on tak chce, napuścił radę sołecką czy radnych”. – Trzeba mieć honor i powiedzieć „nie” – wyraził swoje niezadowolenie radny Szala. Jak stwierdził, firma ze stosownym wyprzedzeniem powinna była zgłosić radzie zamiar powiększenia terenu, na którym ma zamiar wybierać piasek. – Tymczasem nie dopełniła tego obowiązku – mówi. Z kolei Jan Orlik, szef Wydziału Rozwoju Urzędu Miasta w Orzeszu, wyjaśnia, iż właściciele firmy Jarub sygnalizowali wcześniej chęć powiększenia terenu wydobycia. Z tym też zamiarem kupili teren w sąsiedztwie, na którym są udokumentowane złoża piasku.Poprawić studiumJak mówi naczelnik, sprawa miała być załatwiona w 2002 roku, kiedy powstawało omawiane na sesji studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego, ale nic z tego nie wyszło. Tymczasem plan zagospodarowania dla sołectwa Gardawice stracił ważność, a przy sporządzaniu nowego konieczne jest respektowanie ustaleń studium, ale nie obejmują one wniosku firmy Jarub o powiększeniu terenu eksploatacji. – Z tego właśnie względu trzeba w pierwszej kolejności poprawić studium i wykonać plan w oparciu o skorygowaną wersję – mówi naczelnik Orlik. Samorządowcy chcieli wiedzieć, kto wyłoży pieniądze za poprawienie obydwu dokumentów. Okazuje się, że opłatę za wykonanie studium poniesie Jarub, jednak za poprawę planu zagospodarowania przestrzennego zapłacić będzie musiała gmina. Ten podział płatności niezbyt spodobał się radnemu Szali. – Czy to jest normalne? – pyta z ironią Eugeniusz Szala. Koszt naniesienia korekt wyniesie w przybliżeniu jakieś 4 tys. zł.Jak jednak uspokaja Jan Mach, przewodniczący rady miasta, sporządzanie planów należy do zadań własnych gminy, a kwota, którą trzeba zapłacić, jest równa kwartalnej wpłacie firmy Jarub do gminnej kasy. Argumentem za miało być również to, iż zarówno lokalne środowisko, jak i Rada Sołecka Gardawic wyraziły zgodę na powiększenie terenu eksploatacji. Z kolei powiększona kopalnia wydobywałaby piasek przez siedem, a może nawet osiem lat. Przy okazji tej dyskusji przywołano decyzję rady miasta sprzed kilkunastu miesięcy. Rzecz dotyczy odmówienia wydania zgody na wydobycie piasku firmie Bud-Las. – I nagle ktoś, kto teraz mówi, że to są pieniądze dla gminy, wtedy mówił „nie” – stwierdza Eugeniusz Szala. Natychmiast w odpowiedzi usłyszał, że Bud-Las nie otrzymał zgody, ponieważ chciał eksploatować piasek na powierzchni 21,5 hektara lasów będących częścią parku Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich.Dwie piaskownieDociekania Eugeniusza Szali okazały się głosem wołającego na puszczy. Obecnie na terenie Gardawic prosperują dwie piaskownie. Oprócz Jaruba działa także kopalnia Gola. Osobną kwestią pozostaje sprawa zagospodarowania terenów po zakończonej eksploatacji. W przypadku firmy Jarub wyrobiska planowano rekultywować z przeznaczeniem do celów rolnych. Ponieważ jednak niecka jest łagodna, coraz częściej mówi się, że bardzo rozległy teren można by z powodzeniem przeznaczyć pod działalność gospodarczą. Do tej pory jednak nie podjęto żadnej decyzji. Podobnie rzecz ma się z wyrobiskami firmy Gola, gdzie piasek wydobyto tylko z części 12-hektarowego terenu. Złoże jest tam na tyle bogate, że kopalnia spokojnie może działać jeszcze przez co najmniej cztery, pięć lat. Firma Gola też przedstawiła propozycję likwidacji dołu mającego kilkanaście metrów głębokości, który pozostanie po zakończeniu eksploatacji.Firma proponuje zasypać go skałą płonną. Główny Instytut Górnictwa wykonał już nawet dla niej stosowną ekspertyzę odnośnie jakości kamienia dołowego z kopalni Bolesław Śmiały. Czytamy w niej m.in., iż „odpady powęglowe przeznaczone dla składowania na zwałowiskach powierzchniowych nie stanowią zagrożenia dla środowiska, jeśli chodzi o zawartość w nich pierwiastków śladowych oraz innych toksycznych związków”. Z drugiej strony sypanie tam kamienia może stanowić niezły biznes, bowiem kopalnia nie będzie robiła tego za darmo. Z kolei właściciel jest gotów podzielić się pieniędzmi z gminą, złożył już jej nawet wstępną ofertę.Jakie gwarancje?Problem tylko w tym, iż pomysł niezbyt podoba się mieszkańcom. Ludzie pytają, kto da im gwarancję kontroli nad sposobem składowania kamienia. Obawiają się także skutków ubocznych w postaci uciążliwości, jaka wiązać się może z ciężkim transportem. I trudno dziwić się tym obiekcjom gardawiczan, skoro przed kilku laty „uszczęśliwiono” ich na siłę utworzeniem składowiska pyłów dymnicowych. Z tego też względu urząd miasta nie chce pochopnie podejmować decyzji w sprawie rekultywacji ogromnej dziury. A nuż najbardziej rozsądnym wyjściem okaże się ponowne zasypanie jej... piaskiem?
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz