Gdy kurz powyborczy opada powoli i wydawałoby się, że przynajmniej na początku partie wchodzące w skład sejmu zwłaszcza te, które tworzą obecnie i większość i szykują się do przejęcia władzy, będą trzymać pion. Zwłaszcza nowy marszałek sejmu Szymon Hołownia bardzo mocno podkreślał, że po pierwsze zlikwiduje zamrażarkę w swoim biurze i po drugie, że to nie będzie tak, jak w poprzedniej kadencji, że pojawią się niby poselskie projekty i natychmiast jest przegłosowywany bez konsultacji: „Nie będziemy stosowali tak zwanych wrzutek, stwarzając konflikt legislacyjny”. Pod pretekstem niesienia pomocy polskim rodzinom, polskim gospodarstwom. A tu nagle, pod pretekstem ustawy, która ma zamrażać ceny energii, wmontowali w nią przyspieszenie budowy kosztownych wiatraków za pieniądze znienawidzonego ORLENU.
Wielka Koalicja Obywatelska, która czeka w blokach startowych, aby przejąć władzę w naszym państwie, napisała już pierwszy projekt ustawy. Ustawa miała dotyczyć głównie zamrożenia cen energii, ale znalazły się tam zapisy zaangażowaniu nowej władzy w propagowanie odnawialnych źródeł energii, ze szczególnym uwzględnieniem wiatraków. A te wiatraki, na mocy tej ustawy, można by stawiać bliżej ludzkich domostw niż do tej pory (300 m, a jest 700 m).
Trzeba też zapytać o drugie dno tej „afery wiatrakowej”, bo jak podał serwis wysokienapiecie.pl, „posłowie większościowej koalicji uzgodnili projekt ustawy o cenach energii, farmach wiatrowych i specjalnej składce, sięgającej blisko 15 mld zł, nałożonej na Orlen”. A to ogromna danina, która pochłonie około połowy rocznego zysku spółki. Komentatorzy podkreślają: "Jak się okazuje, w tym samym czasie akcjonariusze na polskiej giełdzie sprzedają akcje Orlenu, kupują akcje Siemensa na giełdzie niemieckiej". "To pokazuje, jak wielka jest to afera i jak wiele wątków łączy. Kosztem jest, oczywiście, wartość polskiego koncernu Orlenu, który traci według różnych szacunków 6-7 mld zł, a zyskuje Siemens. I to jest wielka, gigantyczna afera".
Podsumowując, miała być ustawa zamrażająca cenę energii dla gospodarstw rodzinnych, a przy okazji zastosowano bezczelną wrzutkę. Wskutek tej "drobnej wrzutki” traci polskie przedsiębiorstwo, zyskuje niemieckie, traci nasz fundusz emerytalny, umożliwia budowanie „niemieckich” wiatraków zbyt blisko domów, jest obawa uwłaszczenia gruntów itd.
Na koniec zadaję pytanie, czy Polska nie ma obecnie realnych problemów? I choć mamy rezerwy węgla na kilkadziesiąt lat. Mamy zrezygnować z tego co naturalne, to co w Polsce najłatwiej dostępne. I mamy ogrzewać, napędzać i oświetlać kraj obecnie najdroższą doktryną?
Piotr Szereda
Komentarze