20020515
20020515


Tatuaż - trwały rysunek na ciele, wykonywany przez nakłuwanie skóry i wpuszczanie pod naskórek farby. Większość encyklopedii i słowników kojarzy tatuaż ze środowiskiem więziennym, ale od czasu, gdy ukuto tę opinię, wiele się zmieniło. W ciągu ostatnich lat tatuaże stały się bardzo popularne, co najlepiej widać oczywiście latem. Tatuują się nastolatki, ale i przedstawiciele średniego pokolenia, muzycy rockowi i bizneswoman.Grzegorz Pryka i Radek Gizowski znają się od dziecka, razem też pracowali na kopalni. Sześć lat temu pojechali razem do studia tatuażu w Katowicach. Radek opuścił je z obolałym ramieniem, w które wkłuto mu pierwszy tatuaż. Na obu to miejsce dobrowolnej kaźni zrobiło duże wrażenie.- Być może sam otworzę kiedyś studio tatuażu - powiedział Grzegorz. Sztuką plastyczną interesował się od najmłodszych lat. Chodził m.in. na zajęcia z rzeźby, które w Domu Kultury w Niedobczycach prowadził Jan Kozioł, próbował też malować. Ukończył zasadniczą szkołę górniczą jako elektromonter.- Gdy z Radkiem rozpoczynali pracę na kopalni Chwałowice, na konto swego brata zaciągnął pożyczkę i odkupił profesjonalny sprzęt do tatuowania. Początki nie były łatwe, pierwszy tatuaż wykonany kupioną dopiero co maszynką wyglądał gorzej nieciekawie. W maju 1998 roku Grzegorz i Radek zwolnili się jednak z kopalni i założyli własne studio tatuażu.- Na początku przychodziła do nas tylko młodzież. Teraz to się zmienia. Coraz częściej zaglądają do nas ludzie w średnim wieku. Przychodzą biznesmeni, lekarze, nauczyciele, policjanci i artyści. Wśród tych ostatnich najliczniejszą grupę stanowią muzycy. Zdecydowana większość naszych tatuaży to nasze oryginalne pomysły - prace autorskie. Ludzie są do nich bardziej przywiązani. Coraz częściej zdarza się, że ktoś siada na fotelu i mówi: masz wolną rękę, to na ogół osoby, które znają już naszą twórczość. Mamy też stałych klientów, którzy do zrobionego kiedyś tatuażu co roku coś dodają, zmieniając jego ogólny wyraz - mówi „Prykas”, czyli Grzegorz Pryka.Nie pamięta twarzy swoich klientów, ale swoje tatuaże od razu. Na swojej lewej ręce też nosi tatuaż, rozrzucony po przedramieniu głowy. - To moja własna interpretacja twórczości Gigera, współczesnego twórcy, malującego z pomocą aerografu - wyjaśnia. Giger stworzył m.in. postać „obcego” - tytułowego potwora z serii filmów fantastyczno-przygodowych. W 1980 roku otrzymał za niego Oskara. Czasem odwołuje się do twórczości Michała Anioła, ale najbardziej inspiruje go twórczość Salwadora Dali. Na plecach swego młodszego brata, oczywiście za jego zgodą wytatuował reprodukcję jego obrazu zatytułowanego „Eksplodująca głowa Rafaelowska”. Ten niezwykły obraz powstawał na raty przez blisko dwa lata.- Kiedyś miałem koszmarny sen, śniło mi się, że zniknęły mi wszystkie tatuaże - wspomina „Gizol”, czyli Radek Gizowski. W studiu zajmuje się piercingiem - kolczykowaniem. Michał Wiśniewski z zespołu „Ich Troje” robi przedstawicielom tego fachu wspaniałą reklamę. Na swojej lewej nodze Radek nosi portret Davida Gahama z grupy Depeche Mode.W końcu ubiegłego roku w Rudzie Śląskiej w międzynarodowej obsadzie odbyła się IV Konwencja Tatuażu. W części targowej swoje dokonania prezentowało 35 studiów tatuażu z całego kraju. Odbył się też prestiżowy konkurs. Nagrody przyznano w 14 różnych kategoriach. Jurorzy oceniali oryginały - tatuaże na żywych modelach. Rybnickie studio Prykas&Gizol „wystawiło” swoje prace w siedmiu kategoriach i w tylu zdobyli główne nagrody. W kategoriach reprodukcja i tatuaż duży otrzymali pierwszą nagrodę za wspomnianą już reprodukcję obrazu Salwadora Dali. Portretem lidera zespołu Depeche Mode wygrali też konkurs na najlepszy tatuaż realistyczny, zaś delikatny tatuaż przypominający biżuterię, noszony na plecach przez jedną z rybniczanek zapewnił im zwycięstwo w konkursie na najładniej wytatuowaną kobietę. Zdobyli też dwie drugie nagrody (tatuaż autorski, trybal duży) i jedną trzecią (tatuaż kolorowy). W studiu fachu uczą się już następni Magda i Maciek.- Tatuaż powinien być dla ciała prawdziwą ozdobą, nie można go traktować, jak wakacyjną nalepkę. Do odpowiedniego miejsca na ciele trzeba dobrać odpowiednie motywy - mówi Grzegorz Pryka. Ze wspólnikiem nie ograniczają się tylko do pracy w studiu tatuażu, projektują też dla siebie odzież, a średnio raz w miesiącu, w jednym z rybnickich klubów organizują koncerty muzyki branżowej; dominują tam takie współczesne gatunki muzyczne jak: future pop, industrial czy dark techno.W marcu tatuaże ze studia Prykas&Gizol będzie można oglądać w galerii Teatru Ziemi Rybnickiej. Grzegorz Pryka i Radek Gizowski przygotowują swoją pierwszą wystawę i to wspólnie ze zdobywczynią wielu fotograficznych nagród Anną Foltynowicz-Koterską. W jej studiu Powstały już pierwsze interesujące zdjęcia.

Komentarze

Dodaj komentarz