Menaeria pani ludwiki
Menaeria pani ludwiki


Łagodzą obyczaje– Cała czwórka moich dzieci wychowała się z kotami – podkreśla rybniczanka. – Kontakt z nimi bardzo dobrze wpływa na ludzi, szczególnie zaś dzieci. Obecność kota uspokaja. Lubimy jego mruczenie. Koty dzielą się ze swoim otoczeniem tzw. dobrą energią. Zdaniem pani Ludwiki chłopcy wychowywani z kotami nie wyrosną na okrutników. Warto więc powierzyć kotka dziecku. Jej córka woziła kota perskiego w wózeczku dla lalek i była z tego powodu niezmiernie szczęśliwa. Żaden przecież pluszowy miś nie zastąpi żywego stworzenia.Pasjonatka dodaje, że jeśli małe dziecko musi zostać samo w domu, to z kotem będzie mu raźniej. Rasowe koty są zazwyczaj bardzo łagodne, na pewno nie zrobią dziecku krzywdy. Pani Ludwika poleca również koty starszym osobom. Zapewnia, że głaskanie zwierzęcia obniża ciśnienie krwi.Koty i piesRybniczanka przekonuje o mądrości kotów. – Kiedy wracałam z pracy do domu, zawsze witała mnie w drzwiach moja puszysta gromadka – opowiada. Przekonuje, że koty można nauczyć chodzenia na smyczy i... aportowania. – Nauczyły się tego od mojego owczarka szkockiego Asty – wyjaśnia pani Ludwika. Potem w całej menażerii prym wiodły już tylko koty. Zwierzęta bawiły się razem w chowanego. Koty znikały w różnych kątach obszernego domu, zaś Asta je szukała. Nie zawsze jednak trafiała na trop sprytnych kotów. Pani Ludwika wspomina, że w jej rodzinnym domu w Sanoku zawsze były zwierzęta. Dziewięć lat temu kupiła pierwszego rasowego kota, był nim Pers o imieniu Akita. Kotka wciąż żyje i jest najstarszym członkiem menażerii. Ma oryginalne niebieskie futerko i całe dnie przesypia w koszyku. Później kupiła kilku przedstawicieli rasy maine coon (kotów północnoamerykańskich). Są to największe koty hodowane przez człowieka. Ważą nawet 12 kg, słyną z łagodności, chętnie przebywają w domu. Mało tego, biorą aktywny udział w życiu rodziny. – Towarzyszą nam przy jedzeniu, wchodzą pod prysznic i same otwierają drzwi, wskakując na klamkę – wylicza pani Ludwika. Koty są ciekawe świata. Często towarzyszą Piotrowi, synowi rybniczanki, który studiuje w Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Kiedy chłopak pracuje przy biurku, maine coony siadają na blacie i śledzą ruch ręki trzymającej długopis.Powszechnie uważa się, że wszystkie koty łowią gryzonie. Nie jest to prawda. Instynkt drapieżnika zawodzi persy. – Pewnego razu zostawiłam w domu córkę, która miała opiekować się właśnie persami – opowiada pani Ludwika. –Kiedy wróciłam, zauważyłam dwie myszy biegające po domu. Musiałam je złapać sama. W tym czasie persy beztrosko przyglądały się, jak ich pani walczy z gryzoniami. Małeccy hodują jeszcze koty egzotyczne. Jest to krzyżówka persa z kotem południowoamerykańskim. Imponuje aksamitnym gęstym futrem. Egzotyki nie wymagają aż tak intensywnej pielęgnacji jak pers. Są to koty bardzo miłe i towarzyskie. Tulą się nawet do obcych osób, o czym przekonał się niżej podpisany.Koty pani Ludwiki trafiły na salony, bo wygrały mnóstwo wystaw. Najbardziej utytułowanym jest maine coon o imieniu Alby Biscuit Maccala. To czempion europejski. Przywiózł złote medale z dziewięciu prestiżowych wystaw w Polsce, Czechach i Słowacji.Bez obawCzęsto rodzice nie kupują dzieciom kotów, gdyż obawiają się toksoplazmozy. Jest to groźna choroba wywoływana przez pierwotniaka. Pani Ludwika uspokaja: – Jeśli dbamy o kota, to na pewno nie zapadniemy na toksoplazmozę. Najważniejsza jest higiena. Przede wszystkim co najmniej dwa razy w ciągu dnia należy czyścić kuwety z kocimi odchodami. Człowiek może bowiem zakazić się poprzez kontakt z odchodami. Dlatego znacznie bardziej na toksoplazmozę narażone są dzieci, które bawią się w ogólnodostępnych piaskownicach. Trzeba też pamiętać o systematycznym odrobaczaniu kota i zaszczepieniu swojego pupila na pięć podstawowych chorób.Pani Ludwika stworzyła swoim kotom znakomite warunki. Zaprojektowała wyłącznie dla nich dwa pomieszczenia przylegające do domu. Stolarz wykonał na zamówienie specjalne meble. Kocie lokale łączą się poprzez zawsze otwarte drzwi z całym domem. Ich mieszkańcy mają tu jak u Pana Boga za piecem.
Tekst i zdjęcia: IRENEUSZ STAJER

Komentarze

Dodaj komentarz