W punkcie wyjscia
W punkcie wyjscia


– Nie jest to proste, gdy ma się 45 lat, jak ja, i taki koszmar za sobą – stwierdza pani Danuta. „Nowiny” jako pierwsze, w czerwcu zeszłego roku, opisały jej dramat, a publikacja odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Wtedy mijały bowiem dwa lata od czasu, jak pani Danuta zabrała dzieci i uciekła do ośrodka interwencji kryzysowej. W ciągu tych dwóch lat sąd orzekł i rozwód, i eksmisję męża, ale nic z tego nie wynikało, bo teraz nie wolno już wyrzucać nikogo na bruk. Jedynym ratunkiem była więc gmina, gdzie jednak w czerwcu zrozpaczona kobieta usłyszała, że urząd realizuje wnioski o przydział lokali komunalnych i socjalnych z 2003 roku. W końcu, idąc za radą dyrektorki MOPS-u, zwróciła się do magistratu o przydzielenie byłemu mężowi pomieszczenia tymczasowego.Bezpieczniej poczekaćWe wrześniu dowiedziała się, że jej prośba zostanie spełniona. Trwało to kilka miesięcy, bo trzeba było przygotować to lokum, a potem eksmałżonek nie zamierzał się wynieść. Zmienił zdanie po wizycie komornika, który ostrzegł go, że jeśli nie podporządkuje się wyrokowi do 18 stycznia, zostanie wyprowadzony w asyście policji. Tuż przed Bożym Narodzeniem, pod nieobecność byłego męża, pani Danuta była w mieszkaniu ze stróżami prawa. Planowała wymienić zamki w drzwiach, ale funkcjonariusze doradzili poczekać z tym do eksmisji ze względu na bezpieczeństwo. – Choć więc bardzo chciałam już wrócić do domu, posłuchałam policjantów – wspomina pani Danuta. 5 stycznia do jej przełożonej w pracy zadzwonił były mąż i oznajmił, że chce przespać u siebie jeszcze jedną noc, a nazajutrz odda klucze. Dotrzymał słowa.Tego samego dnia pani Danuta zostawiła w ośrodku najmłodszą córeczkę (to 8-letnia Marlena, najstarsza Basia jest już mężatką i mieszka u teściów, średnia Ewa wyprowadziła się do chłopaka) i przyszła do mieszkania ze swoją szefową, która obawiała się puścić ją samą. Był to powrót po blisko 2,5 roku, który wręcz zwalił z nóg nie tylko gospodynię, ale i kierowniczkę. Okazało się bowiem, że pokoje są tak zdewastowane, iż nadają się tylko do remontu. – Było tu tak przeraźliwie brudno, wszędzie walały się śmierdzące kołdry, że człowieka po prostu brała odraza – wspomina pani Danuta. 10 stycznia wzięła urlop, żeby zacząć porządki. Nie zdziałała wiele, bo ledwo stanęła na taborecie, by wyciągnąć brudy z szaf, straciła przytomność. Ocknęła się w szpitalu, gdzie okazało się, że doznała złamania podstawy czaszki.Wiele nie zrobiWypisano ją 3 lutego, ale nadal nie może się pochylić, nie czuje się dobrze, więc za wiele nie zrobi. Do 5 marca ma zresztą zwolnienie poszpitalne, a co będzie dalej, zdecydują lekarze. Mimo to mieszkanie jest nie do poznania. To zasługa Basi, jej męża Adama, Ewy, a także sąsiadów i znajomych, którzy pospieszyli z pomocą. Nie tylko pomogli w położeniu nowych tapet, wymianie okien czy zamków w drzwiach, ale nawet kupili nowe łyżki, widelce czy tłuczek do mięsa. – Tu przecież nic nie nadawało się do użytku. Jestem wdzięczna za tę pomoc, bo bez niej bym sobie nie poradziła – stwierdza pani Danuta, dodając, że nieprędko zazna spokoju. Musi jeszcze załatwić np. sprawę podziału majątku, który wyceniono na 45 tys. zł. W listopadzie sąd orzekł, że ma oddać byłemu mężowi 21 tys. w 71 ratach (pierwsza miała wynieść 355 zł, reszta po 300).Eksmałżonek odwołał się od tego wyroku, żądając dwóch rat po 4 tys. zł, a potem reszty naraz. Sprawa będzie więc toczyła się od nowa. – To jest mi na rękę, bo zarabiam grosze, więc występowałam o wstrzymanie płatności. Mam nadzieję, że sąd przychyli się do mojego wniosku – mówi pani Danuta. Zapowiada ponadto, że pozbawi byłego męża praw rodzicielskich do Marleny. Złożyła już pozew w sądzie, bo nie może pojąć, czemu Temida przyznała ojcu prawo do widywania córki sam na sam, skoro był podejrzany o jej molestowanie. – Nie zabraniam jednak starszym córkom utrzymywania kontaktów z byłym mężem. Są dorosłe, niech więc same zdecydują – dodaje matka. Ewa jeszcze zastanawia się, jak postąpić. Basia nie chce mieć z ojcem nic wspólnego. Pozwała go zresztą o molestowanie w czasach dzieciństwa.Sąd osądziProces (już kolejny, bo sąd pierwszej instancji uznał winę ojca, ale obrońcy złożyli apelację, w efekcie sąd okręgowy skierował sprawę do ponownego rozponxania) zaczął się w zeszłym tygodniu, Basia czekała nań z trwogą, ale uważa, że nie miała innego wyjścia. Teraz żałuje, że od razu nie powiedziała matce, jak zachowywał się ojciec, kiedy wracał pijany. – Nie doszło do najgorszego, ale i tak strasznie się wstydziłam i bałam. Kiedy dorosłam i usłyszałam, że to samo zaczęło się z Marleną, powiedziałam: mamusiu, musisz coś zrobić i zrobimy to chyba już we dwie – tłumaczy Basia. Prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka zapowiada, że gdyby doszło do uniewinnienia, prokuratura złoży apelacje, bo były podstawy do postawienia ojca w stan oskarżenia. Zażądał zresztą od eksmęża 10 tys. zł dla pani Danuty tytułem zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Ten proces cywilny zacznie się 28 marca.– Jeżeli teraz nawet uniewinnią ojca, to Pan Bóg osądzi go na Sądzie Ostatecznym, bo takie rzeczy nie mogą uchodzić bezkarnie – wierzy Basia. Adam, który dowiedział się o wszystkim niedawno, bo żona wstydziła się mu o tym powiedzieć, też nie chce znać teścia. A pani Danuta boi się, że pewnego dnia ktoś zadzwoni do drzwi, ona otworzy i ujrzy byłego męża, który został wymeldowany dopiero 7 lutego decyzją prezydenta miasta. Założyła więc sobie telefon na tzw. pakiet socjalny (za 28 zł miesięcznie), żeby w razie czego móc szybko wezwać pomoc. Gdy zastanowi się, co zostało jej po 25 latach małżeństwa, stwierdza, że koszmary i 150 zł alimentów na Marlenę, ale i trzy córki. Wyrzuca więc sobie tylko, że wcześniej nie zdołała przerwać tej gehenny, która niestety jeszcze potrwa.
Tekst i zdjęcia: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz