Zaczo si
Zaczo si


– Skończyło się w Turynie, a zaczęło w Radlinie – skandowali przyjaciele, rodzina i sąsiedzi z ulicy Głożyńskiej. – Na taką płytkę CD pracowałem przez 18 lat – żartował wicemistrz olimpijski, wskazując na srebrny krążek wywalczony w Turynie. Jego bieg na 15 km ze startu wspólnego przejdzie do historii naszego sportu. Zdobył ósmy medal dla Polski w igrzyskach zimowych. Sam obrazek przekroczenia linii mety – wymowny i pokazywany od soboty dziesiątki razy we wszystkich stacjach telewizyjnych – już tkwi w naszej zbiorowej pamięci. – Moja mama na pewno wie, skąd taki gest na mecie. To był gest podziękowania i chciałem za coś przeprosić – komentował Tomek ten najpiękniejszy moment w biegu.W poniedziałkowy wieczór od godziny 21 na parkingu przy skrzyżowaniu ulic Rybnickiej i Chrobrego gromadził się tłum. Był tu m.in. ksiądz Antoni Stych, nestor miejscowej parafii, który przygotowywał Tomka do wczesnej komunii; był także Waldemar Miozga, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 21 w Wodzisławiu, który wspólnie z żoną Teresą przygotowywał przyszłego mistrza świata i wicemistrza olimpijskiego do pierwszych w życiu startów w narciarstwie biegowym. Nie zabrakło Serafina Janika, pierwszego trenera Tomka, przebywającego z piłkarzami RKP Rybnik na obozie w Kobylej Górze. – Trener dodzwonił się do mnie, ale wiele sobie nie powiedzieliśmy, bo on też płakał... – mówił wzruszony olimpijczyk.Tomasz Sikora jako dwudziestodwulatek wywalczył mistrzostwo świata. Zanosiło się więc na wspaniałą karierę. Taką, która może przyćmić złoty skok Fortuny. Jednak na kolejny, tym razem wicemistrzowski tytuł MŚ, czekał dziewięć lat. Chciał zrezygnować z uprawiania biatlonu po nieudanym starcie w poprzedniej zimowej olimpiadzie, ale nastąpiła zmiana trenera kadry narodowej. Zauważył, że pod okiem Romana Bondaruka znów może mierzyć w najwyższe cele. Uwierzył w siebie, a dwa lata temu wywalczył wspomniany srebrny medal na mistrzostwach świata w Oberhofie. Startował w czterech zimowych olimpiadach. Ostatnia, zakończona w niedzielę w Turynie, przyniosła mu srebrny krążek. – Większa część tego medalu należy się żonie, bo sam już wątpiłem. W roku przedolimpijskim spędziłem trzysta dni na obozach sportowych – mówił Tomasz Sikora.GRZEGORZ KOWALCZYK

Komentarze

Dodaj komentarz