Afera sprzed lat
Afera sprzed lat


Prokuratura wszczęła śledztwo, a w połowie 1995 roku postawiła zarzuty byłemu dyrektorowi i jego zastępcy ds. ekonomicznych, głównej księgowej i kierownikowi działu księgowego oraz dwóm osobom reprezentującym czeską firmę, która swego czasu współpracowała z zakładem. Wobec trzech członków dyrekcji zastosowano tymczasowy areszt, wobec dwóch innych osób poręczenie majątkowe. W marcu 1996 roku do Sądu Wojewódzkiego w Katowicach trafił akt oskarżenia obejmujący 16 osób. Dyrektora, zastępcę ds. ekonomicznych i główną księgową oskarżono o niegospodarność i wyrządzenie szkody w mieniu Ryfamy w wysokości ponad 8 mln 430 tys. zł, a tych drugich także o uszczuplenie skarbu państwa o 1 mln 175 tys. i zagarnięcie po blisko 450 tys. zł. Kierownikowi działu marketingu zarzucono poświadczenie nieprawdy i zagarnięcie ponad 123 tys. zł, a kierownikowi działu księgowości i finansów sfałszowanie dokumentów i zagarnięcie 4 tys. zł.Zaskarżony wyrokPięciu kolejnych oskarżonych było pracownikami firmy, która zajmowała się zbytem produktów Ryfamy w byłym ZSRR. Dwóch oskarżono o przyjęcie po 85 tys. zł łapówki, trzech o przyjęcie części tych pieniędzy. W sądzie okręgowym wyrok skazujący zapadł w połowie czerwca 1999 roku. Najsurowsze kary pozbawienia wolności orzeczono wobec byłej księgowej i zastępcy dyrektora ds. ekonomicznych. Prokurator nie zgodził się m.in. z uniewinnieniem części osób oraz z wysokością zasądzonych kar i wniósł apelację. Ostatecznie w listopadzie 2000 roku sprawa trafiła do ponownego rozpoznania do Sądu Rejonowego w Rybniku. Drugi proces zaczął się w grudniu 2003 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło już tylko dziesięć osób, a wszystkie odpowiadały z wolnej stopy.Jednym z przejawów niegospodarności dyrekcji było wydanie 110 tys. zł na wybicie złotych jubileuszowych odznak z okazji 100-lecia zakładu, choć Ryfama była już wtedy w trudnej sytuacji finansowej. Pomysłowi sprzeciwiały się zresztą i związki zawodowe, i niektórzy członkowie istniejącej wtedy rady pracowniczej. Przyjęcia złotych znaczków odmówiło wielu pracowników, niektórzy z kolei spieniężyli je w punktach skupu złota. Kontrola NIK-u wykazała też, że znaczki, które wykonał jeden z rybnickich rzemieślników, różniły się wagą, a cecha probiercza widniała tylko na pierwowzorze. W Ryfamie do dziś wspomina się, jak to znaczki miał skupować ten sam rzemieślnik, który je wykonał, i zwoził je do fabryki. Zdołał ich rzekomo odkupić od pracowników na tyle dużo, że zawoził do Ryfamy te same znaczki. W rzeczywistości miało ich powstać dużo mniej, niż przewidywała umowa.Wszyscy winniTymczasem do historii przeszła m.in. ustawa o obrocie gospodarczym. W zamian w kodeksie karnym pojawiło się m.in. pojęcie przestępstwa niegospodarności. W opinii sądu wszyscy oskarżeni popełnili większość zarzucanych im przestępstw, dlatego wobec całej dziesiątki zapadły wyroki skazujące. Najlżejszą karę orzeczono wobec 55-letniego dziś Bogdana P., byłego dyrektora naczelnego, który za nieumyślną niegospodarność dostał 5 tys. zł grzywny. Była zastępczyni dyrektora ds. ekonomicznych 53-letnia Łucja W. dostała trzy lata pozbawienia wolności i 8 tys. zł grzywny, a była księgowa Krystyna K. (59 lat) dwa lata i dwa miesiące więzienia oraz 4,4 tys. zł grzywny.W przypadku obu kobiet o orzeczeniu bezwzględnej kary więzienia zdecydowało jednak przypisanie im przestępstw o charakterze kryminalnym. Chodzi głównie o oszustwa, których celem było osiągnięcie korzyści materialnej. Owa umyślna niegospodarność miała się wiązać z trudną sytuacją zakładu, ówczesnymi realiami i przekazywaniem niemałych kwot na łapówki dla potencjalnych kontrahentów. Takie duże kwoty otrzymywali m.in. pracownicy innej firmy, którzy sprzedawali produkowane w Ryfamie maszyny górnicze na terenie byłego ZSRR. By cieszyły się większym wzięciem, wręczali przemysłowcom grube łapówki. Oczywiście o kontrolowaniu i księgowaniu kwot przeznaczanych na ten nielegalny marketing nie było mowy. Sąd potraktował to jako okoliczność łagodzącą, podobnie jak fakt, iż 40 proc. ówczesnych wierzytelności Ryfamy stanowiły należności, których odzyskanie było nierealne.Od oszustwa do wiceprezesaW przypadku Łucji W. i Krystyny K. zasądzono też czteroletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w przedsiębiorstwach i instytucjach państwowych i samorządowych, a także w spółkach prawa handlowego. Były kierownik ds. marketingu Stanisław Sz. (59 lat) za tzw. pomocnictwo w oszustwach otrzymał karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 20 tys. zł grzywny. Co ciekawe, już po prywatyzacji fabryki i wykupieniu jej przez spółkę Gwarant awansował na jednego z wiceprezesów, czemu wcześniej miał się sprzeciwiać nieżyjący już przewodniczący zakładowej Solidarności. Pięciu kolejnych oskarżonych pracowało przed laty w firmie, która pośredniczyła w sprzedaży produktów Ryfamy na terenie dawnego ZSRR. Sąd uznał przyjmowanie gotówki na wspomniane łapówki za paserstwo (pieniądze pochodziły z niegospodarności).Wszyscy otrzymali kary w zawieszeniu: dwóch po 18 miesięcy, trzech po dziesięć. Orzeczono też grzywny od 3 do 4,8 tys. zł. Szósty pośrednik Stanisław K. zajmujący się m.in. ściąganiem długów Ryfamy dostał dwa lata w zawieszeniu i 60 tys. zł grzywny. Wyrok nie jest prawomocny i do tego daleka droga. Adwokaci oskarżonych wystąpili o uzasadnienie wyroku, a to wróży apelację. Z powodu przedawnienia umorzono postępowanie co do kilku drobnych przestępstw, dotyczących kilkunastozłotowych kwot. Dziś Ryfama jako prywatna spółka radzi sobie całkiem dobrze i stale zwiększa zatrudnienie.
Tekst i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz