Do zobaczenia w niebie
Do zobaczenia w niebie


Jubilatka jest osobą pogodną i bogobojną. Codziennie ogląda emitowany już od dobrych kilkunastu lat amerykański serial „Moda na sukces”; pewnie wszystkie inne seriale wydawały jej się za krótkie...Była ostatnią z czwórki rodzeństwa. W 1910 roku, gdy miała cztery lata, jej ojciec popłynął do Ameryki. Jako cieśla pracował w zakładach samochodowych Forda. Wrócił jesienią 1913 roku, zarobione pieniądze i woreczek złota zdeponował w banku. Gdy wiosną 1914 roku wybuchła wojna, wszystko przepadło. – Ojciec był zrozpaczony, chciał nawet odebrać sobie życie – wspomina po latach. Ze szczegółami opisuje też początek wojennej zawieruchy w swojej rodzinnej miejscowości i sąsiada, który ukrył ją w ziemiance.Za mąż wyszła w 1936 roku. Mąż Paweł był przez 50 lat komendantem ochotniczej straży pożarnej w Szczebrzeszynie, dlatego m.in. uniknął wywiezienia na roboty w czasie II wojny światowej. Wychowała pięcioro dzieci – czterech synów i córkę; wszyscy opuścili rodzinne strony i wywędrowali w świat. Dziś dom, który już po wojnie wybudował jej mąż, stoi opustoszały.Pytana o swą długowieczność odpowiada, że to Bóg nagrodził jej ciężką pracę i uczciwe życie. Przez długie lata cieszyła się dobrym zdrowiem. Dwa lata temu czytała jeszcze bez okularów. W ubiegłym roku pierwszy raz w dorosłym życiu trafiła do szpitala.– Teraz teściowa żyje w świecie swego dzieciństwa – mówi jej synowa Marianna Kołodziejczyk, z którą mieszka pod jednym dachem.Pani Józefa doczekała się ośmiu prawnuków, najmłodsza, Iga, ma niespełna trzy latka. W dniu setnych urodzin jubilatkę odwiedził prezydent miasta Adam Fudali i przedstawiciele Rady Dzielnicy Rybnik Północ.– Daj Boże, byśmy się w Królestwie Niebieskim wszyscy spotkali – żegnała swoich gości pani Józefa.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz