Z pustego w próżne


„To kpina i naigrawanie się z ludzi” – napisali w anonimowym liście, który dotarł do naszej redakcji w zeszły piątek wraz z kserokopią treści stosownego zarządzenia szefa ośrodka. Sprawa nie wywołałaby jednak aż takich kontrowersji, które już zresztą odbiły się w mass mediach, gdyby nie tekst pt. „Psychiatryk młodnieje”, jaki ukazał się na łamach wydania „Nowin” z 22 lutego. Dyrektor Bogusław Zagrodnik oświadczył w nim, że mimo licznych inwestycji, jakie przeprowadzono w szpitalu w zeszłym roku, udało się jeszcze dać podwyżki całej załodze. Z treści listu wynika, że w ośrodku zapanowała ogólna radość, a personel zaczął czekać na zapowiedziane pieniądze. 13 marca jednakże euforia zmieniła się w gniew i oburzenie.Dwie różne sprawyDo ludzi dotarło bowiem zarządzenie dyrektora z 8 marca, na mocy którego będą zarabiali o 5 zł brutto więcej. „Poszczególni pracownicy z wiadomych względów nie będą tego komentowali” – napisali do „Nowin” członkowie załogi. Dyrektor Zagrodnik oświadczył, że nie rozumie, o co chodzi autorom pisma. Podwyżki, o których mówił w tekście, i te ostatnie to bowiem dwie różne sprawy. Pierwsze ludzie konsumują, jak to określił, od 1 października, drugie wynikają z negocjacyjnego systemu kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń, czyli zmodyfikowanej ustawy 203. – Ponadto załoga dobrze o tym wiedziała, bo związki uczestniczą w posiedzeniach rady społecznej szpitala i brały udział w ustalaniu kwot podwyżek – wyjaśnia szef ośrodka.Potwierdza też to, co podał w tekście: że październikowa podwyżka będzie kosztowała szpital ok. 700 tys. zł rocznie. Z kolei ostatnia to obciążenie dla zakładu w wysokości ok. 70 tys. rocznie. – Na więcej niestety już nas nie stać – podkreśla dyrektor. Piotr Dragon, szef szpitalnego związku lekarzy i jeden z ordynatorów, przyświadczył, że kwoty podwyżek były uzgadniane ze związkami. Zastrzegł ponadto, że pismo nie wyszło z jego organizacji i nie ma pojęcia, kto jest jego autorem. Do napisania listu nie przyznaje się także związek pielęgniarek i położnych. Jego wiceprzewodniczący Michał Stawowski twierdzi jednak, że dyrektor nie powinien dziwić się takiemu obrotowi sprawy. Gdy bowiem ukazał się tekst, trwały negocjacje odnośnie systemu kształtowania przyrostu wynagrodzeń.Salomon nie pomoże– W ich trakcie dyrektor zaproponował 7,5 zł brutto, czyli pięć zł netto, na osobę, ale wszystkie związki odrzuciły tę ofertę, bo jest to wręcz obelżywe – tłumaczy Michał Stawowski. Jak dodaje, w trakcie rozmów szef ośrodka zapowiedział też, że kondycja szpitala jest na tyle dobra, że prawdopodobnie w tym roku uda się spłacić wszystkie długi. – W tej sytuacji ludzie przyjęli słowa dyrektora w tekście za dobrą monetę odnośnie negocjacji. Okazało się, że dał jeszcze mniej, niż proponował, w dodatku zrobił to zarządzeniem. To po co były te negocjacje? – pyta Michał Stawowski. Jego związek uważa, że szpital stać na płacenie załodze większych pieniędzy, dlatego rozważa możliwość wejścia z pracodawcą w spór zbiorowy. Związek lekarzy zgadza się ze związkiem pielęgniarek w jednej kwestii: że podwyżka w kwocie 5 zł brutto jest śmieszna, ale określa ją jako przelewanie z pustego w próżne.– Rozumiemy bowiem, że dyrektor nie może szastać pieniędzmi, bo szpital jest zadłużony, a z pustego i Salomon nie naleje – tłumaczy doktor Dragon. Jak dodaje, lekarze chcą zarabiać więcej, więc przyłączą się do ogólnopolskiego protestu, który ma odbyć się 7 kwietnia. Nie będzie to jednak akcja przeciwko szefostwu placówki, ale sytuacji w całej służbie zdrowia, bo wszyscy młodzi lekarze i pielęgniarki zarabiają poniżej minimum socjalnego, a ci z dłuższym stażem mają się niewiele lepiej. – 7 kwietnia lekarze, którzy zechcą przystąpić do protestu, bo nikogo do tego nie zmuszamy, poproszą o jednodniowy urlop na żądanie – tłumaczy dr Dragon. Jak zastrzega, w pracy będzie dwóch lekarzy dyżurnych, jeden przyjęciowy i dwóch interwencyjnych, a więc opieka medyczna będzie lepsza niż w niedziele.Niech poinformująZwiązek pielęgniarek i położnych najprawdopodobniej też weźmie udział w tym proteście. – W naszym przypadku nie wchodzi jednak w rachubę wypisanie urlopu na żądanie, bo osoby kończące pracę wcale nie mogłyby zejść z dyżuru. Musimy zorganizować to inaczej – wyjaśnia Michał Stawowski. Bogusław Zagrodnik odpowiada, że jeśli strony nie dojdą do porozumienia w sprawie podwyżek, decyzję podejmuje dyrektor zarządzeniem, a na razie żaden ze związków nie poinformował go o udziale w proteście. – Jeśli związek pielęgniarek i położnych uzna, że wchodzi w spór zbiorowy, to wtedy będę się martwił – podsumowuje.ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz