Kryteria kością niezgody


– Nie mamy pretensji o to, że inne projekty zostały wyżej ocenione, bo na pewno wszystkie te imprezy są ważne, ale chcemy wiedzieć, w czym nasze wnioski były gorsze. Nie dowiedzieliśmy się tego z protokołu komisji konkursowej, zawierającego tylko ogólną sumę punktów – mówi Dawid Wacławczyk, prezes Grupy Rosynant. Poza tym dziwi się, że w gronie osób oceniających wnioski nie było ani jednego człowieka zawodowo zajmującego się kulturą. Wacławczyk twierdzi, że w podobnej komisji działającej przy urzędzie miasta znajdują się inspektor kultury i przedstawiciele stowarzyszeń, co eliminuje podobne zgrzyty.Przewodniczący komisji Norbert Mika odparowuje, że protokół pokontrolny był bardziej szczegółowy, niż wymagał tego regulamin konkursu. – Prawda jest taka, że moglibyśmy bazować na najlepszym regulaminie i tworzyć najdokładniejsze protokoły, a mimo to nie uniknęlibyśmy krytycznych uwag, gdyby wciąż do podziału było niewiele pieniędzy. Krawiec kraje, na ile materii staje – mówi Mika.W odniesieniu do podobnej komisji w mieście twierdzi, że tam nie pojawiają się problemy, gdyż pula pieniędzy do podziału jest znacznie większa. Łatwiej więc zadowolić organizacje oczekujące wsparcia. Norbert Mika, na co dzień dyrektor Gimnazjum nr 3 w Raciborzu, też pisał wnioski o dofinansowanie niejednego szkolnego projektu, więc wie, jak działają różne fundusze, w tym europejskie:– Proszę mi wierzyć, tam się nikt nie tłumaczy. Wniosek zostaje zaakceptowany i dofinansowany, albo nie i tyle. Nie zgadza się też z twierdzeniem, że nikt w komisji nie zna się na kulturze. Przecież szkoła też pełni funkcje kulturotwórczą. On sam ma na koncie kilka książek i publikacji, które, jak by nie patrzeć, stanowią kulturalny dorobek.Obie strony mają swoje racje, niemniej z jednego powodu trudno zaakceptować wywody szefa komisji nie widzącego niczego nieprawidłowego w pracach kierowanego przez siebie gremium. Otóż rola komisji polega na ocenie wniosków i proponowaniu kwoty dotacji. Zaś ostatecznego podziału pieniędzy dokonuje zarząd powiatu ze starostą na czele. I tenże zarząd odrzucił dwa zaaprobowane przez komisję wnioski za błędy formalne. Z racji tych uchybień oba wnioski w ogóle nie powinny podlegać ocenie. Czy członkowie komisji nie potrafili, kierując się regulaminem, wychwycić tych błędów? Poza tym dlaczego zrzucają winę na małą pulę, skoro nie rozdzielili w całości tego, czym dysponowali. Po przyznaniu dotacji na wszystkie projekty komisji zostało jeszcze ponad 5 tys. zł.Zarząd powiatu, dowiedziawszy się o sporze, postanowił rozdzielić pozostałe pieniądze między oba stowarzyszenia. To rozwiązanie nie załatwia jednak problemu. Przedstawiciele organizacji twierdzą, że nie chodziło im o samą wysokość dotacji, ale jasne kryteria oceny wniosków. Jeżeli coś było złego, to chcieli się konkretnie dowiedzieć co, by w przyszłości uniknąć błędów. Mają zamiar przekazać swoje uwagi staroście na piśmie, licząc, że w przyszłym roku obejdzie się bez podobnych kłopotów.TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz