Niepokorna dyrektorka


31 sierpnia 2005 roku Bogdan Depta, dyrektor przeznaczonego do likwidacji G nr 4, zrezygnował ze stanowiska. W tej sytuacji miasto musiało powołać tymczasowego szefa placówki, który doholowałby ją do kresu żywota. Zgodziła się na to polonistka Jolanta Bachryj-Bojnicka. Dostała tę funkcję na pół roku z możliwością przedłużenia na kolejne sześć miesięcy. Miała m.in. przekonać uczniów do przejścia do „piątki”, a nie innych gimnazjów. Dzięki temu razem z nimi do G nr 5 przeprowadziliby się także nauczyciele, a młodzież, ucząc się pod okiem swoich belfrów, miałaby łatwiejszy start w obcym środowisku. Nowa dyrektorka miała trudne zadanie, bo zarówno grono pedagogiczne, jak i rodzice sprzeciwiali się połączeniu G nr 4 z G nr 5. Ostatecznie wzięła ich stronę, co nie spodobało się gospodarzowi magistratu.Jak bowiem mówi wiceprezydent Mirosław Szypowski, dyrektor szkoły jest reprezentantem gminy, więc ta oczekuje od niego realizacji swoich zamierzeń. Nie są to jedyne zarzuty pod adresem Jolanty Bachryj-Bojnickiej. Prezydent wytyka jej błędy w zatrudnieniu polonisty, którego przyjęła na swoje miejsce (dyrektor z racji licznych obowiązków w zasadzie nie jest w stanie prowadzić lekcji) na cały rok, choć miała gwarancję szefowania szkole przez pół roku. Widocznie, jak mówi wiceprezydent Szypowski, była pewna, że pokieruje nią przez kolejne sześć miesięcy. Tymczasem pod koniec lutego okazało się, że władze miasta planują powierzyć jej obowiązki Dariuszowi Malinowskiemu, historykowi z G nr 5, który jednak najpierw musiałby zostać zatrudniony w G nr 4, ponieważ szefem szkoły może być tylko pracujący w niej nauczyciel.27 lutego wiceprezydent Szypowski i Marek Kurpis, szef magistrackiego wydziału oświaty, spotkali się zatem z Jolantą Bachryj-Bojnicką i poprosili o przyjęcie historyka. Dyrektorka odmówiła, tłumacząc się brakiem etatu, choć chodziło o cztery godziny tygodniowo, które Malinowski wykorzystałby w ramach zastępstw za innych pedagogów. W końcu prezydent przeniósł go do G nr 4 na podstawie odpowiedniego paragrafu w Karcie nauczyciela, co dla Bojnickiej oznaczało powrót do pracy nauczyciela. Okazało się jednak, że nie ma dla niej etatu, bo przyjęła polonistę. Prezydent zaproponował jej uzupełnienie pensum lekcjami w G nr 5, ale nie wyraziła na to zgody. Uznała, że prezydent w odwecie za nieposłuszeństwo uniemożliwia jej wykonywanie zawodu, i poszła na L4.Jak sama twierdzi, drugim z powodów podziękowania jej za dyrektorowanie była sprawa części gimnazjalnego podwórka. W zeszłym roku sąsiadująca z G nr 4 Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa wystąpiła do miasta o udostępnienie jej tego terenu, bo chciała na nim wybudować halę. Prezydent nie mógł jednak przekazać działki, bo administruje nią gimnazjum. Potrzebna była zgoda dyrektora. Jolanta Bojnicka odmówiła. W liście zamieszczonym w Raciborskim Portalu Internetowym stwierdziła, że nie chciała poświadczyć nieprawdy. Gdyby wyraziła zgodę na przekazanie terenu uczelni, musiałaby uznać go za zbędny gimnazjum. Wedle magistratu działka nie była wykorzystana, a uczelnia zapewniała, że uczniowie mogliby ćwiczyć w przyszłej hali. Ostatecznie PWSZ zrezygnowała z zabiegów o ten teren.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz