Polska Lilga
Polska Lilga


Niestety przegrali trzy kolejne partie, a w ostatniej pozwolili się wręcz zdeklasować. Po tym jak kontuzji w ostatnim meczu z AZS-em Częstochowa doznał Laurila, na ławce rezerwowych zdolny do gry ze Skrą pozostawał tylko Marcin Wika. Szybko też okazało się, że jeden z najwartościowszych jastrzębskich graczy w sezonie zasadniczym i w meczach półfinałowych, Grzegorz Szymański, w niczym nie przypomina zawodnika, który mógłby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Niestety podobnie było w niedzielnym pojedynku, w którym drużyna Ryszarda Boska zagrała zdecydowanie lepiej.W niedzielę dwa pierwsze sety wygrali gospodarze. Pierwszego równie gładko jak dzień wcześniej czwartego, w drugim jastrzębianie wybronili kilka setboli. Gdy wydawało się, że również drugi mecz będzie należał do mistrzów Polski, rewelacyjnie zaczął się spisywać Plamen Konstantinow. Bułgar seriami zdobywał punkty z ataku i z zagrywki. Z pewnością zostałby bohaterem tego pojedynku, gdyby jego koledzy z zespołu zdołali utrzymać do końca dwupunktową przewagę, jaką wypracowali sobie na początku tie-breaku. Na dwupunktowe prowadzenie wyprowadził jastrzębian Szymański (1:3) i choć bełchatowianie szybko odrobili stratę (3:3), to do stanu 8:10 inicjatywa należała do przyjezdnych. Dziesiąty punkt dla Jastrzębskiego Węgla zdobył w ataku Wika. Ten sam zawodnik nie spisał się jednak przy odbiorze meczowej piłki. Podbił ją do góry na dziewiątym metrze, uniemożliwiając w zasadzie rozegranie skutecznego ataku, który mógł jeszcze zmienić losy meczu. Plamen Konstantinow, który otrzymał bardzo niewygodną piłkę, nie zmieścił jej w boisku i gospodarze pierwszych dwóch spotkań finałowych mogli się cieszyć z prowadzenia 2:0.Kolejne mecze zostaną rozegrane w hali w Szerokiej 22 i ewentualnie 23 kwietnia. Pierwszy mecz rozpocznie się o godz. 13. Podopieczni Ryszarda Boska mają nadzieję na medalową dekorację 29 kwietnia w Bełchatowie.Mimo że w finale, w którym zespoły walczą do trzech zwycięstw, drużyna Edwarda Skorka osiągnęła znaczną przewagę, pozostaje bardzo prawdopodobne, że rywalizacja zakończy się dopiero po rozegraniu pięciu spotkań. Grzegorz Szymański zagrał w Bełchatowie jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie, mniej skuteczny był także Iwajło Stefanow. Kolejny mecz dopiero za dziesięć dni, więc jest dostatecznie dużo czasu, by obaj zawodnicy wrócili do formy, jaką prezentowali przez większą część sezonu. Naprzeciw nich stanie Mariusz Wlazły, który obok Roberta Szczerbaniuka i Michała Winiarskiego był bohaterem swojego zespołu w dwóch rozegranych spotkaniach finałowych. Mógł się w tych dwóch pojedynkach podobać, ale po drugiej stronie siatki na pewno w niczym mu nie ustępował Konstantinow. (gk)BOT Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 3:1 (19:25, 25:23, 25:22, 25:17)BOT Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:18, 28:26, 19:25, 21:25, 15:13)Skra: Wnuk, Szczerbaniuk, K. Stelmach, Wlazły, Winiarski, A. Stelmach, Ignaczak (libero) – Maciejewicz, Dobrowolski, KiktiewJastrzębie: Bednaruk, Pliński, Kadziewicz, Konstantinow, Stefanow, Szymański, Rusek (libero) – Wika.Podpis pod zdj.Grzegorz Szymański był w tym sezonie kilkakrotnie najlepszym zawodnikiem zespołu i cieszył się ze zwycięstw z córką Natalią. Po meczach w Bełchatowie nie mógł być tak zadowolony
Zdjęcie: W. Troszka

Komentarze

Dodaj komentarz