Ciężka batalia


Styczniowy, niespodziewany awans do elity to sukces dyplomatyczny klubu i władz miasta, bo w ubiegłorocznych rozgrywkach I ligi rybniczanie zajęli miejsce trzecie, niedające nawet udziału w meczach barażowych. Kibice są rzecz jasna przy nadziei, ale zespół „rekinów” to nominalnie zdecydowanie najsłabsza drużyna w lidze. W tym roku zniesiono limity obcokrajowców i zespoły mogą się składać nawet wyłącznie z zawodników z importu, łącznie z juniorami. To prawdziwa rewolucja, która zapewne zasadniczo zmieni politykę kadrową polskich klubów, rozgrywki ligowe i będzie mieć wpływ na dalsze losy polskiego żużla. Niestety lądując w ekstralidze RKM wpadł w kadrową pułapkę. Jako drużyna I-ligowa nie mógł zakontraktować żadnej z gwiazd światowego żużla, znajdujących się na liście startowej tegorocznego cyklu Grand Prix, ba – nie mógł nawet przedłużyć kontraktu z Duńczykiem Iversenem, z którym związał się w ubiegłym roku. Trudno uznać go za gwiazdę, ale na liście startowej GP się zmieścił. Gdy rybnicki klub został ekstraligowcem, nie było już praktycznie kogo kontraktować. Tak oto RKM jest jedyną drużyną bez choćby jednego zagraniczniaka „z nazwiskiem”. Są obcokrajowcy, ale młodzi i niedoświadczeni. Kontraktując 23-letniego Denisa Gizatulina wzmocniono skrzydło wschodnie drużyny (Poważny, Gafurow). Zakontraktowano też dwóch kolejnych młodzianów, których czeka debiut na polskich ligowych torach, nie wspominając już o ekstralidze. To Anglik Chris Harris i Niemiec z polskimi korzeniami Martin Smolinski. Doświadczenie nakazuje dalece posunięty realizm, ale to na torze okaże się, czy rybniccy obcokrajowcy są stadem zadziornych, młodych wilczków, czy też młodziankami, z którymi bezlitośnie rozprawią się ligowi wyjadacze. Pomijając wszelkie uwarunkowania, faktem jest, że podobnie jak dwa lata temu zespół znów przystępuje do trudnej walki w ekstralidze bez wyraźnych wzmocnień. Kluczem do sukcesu, czyli utrzymania się w lidze, będzie rzecz jasna wygranie jak największej liczby spotkań na swoim torze. Zwycięstwo na wyjeździe trzeba będzie uznać za cud.Niestety gwiazd nie ma też w gronie krajowych seniorów, więc znów pozostaje nadzieja, że Szombierski, Chromik i spółka zechcą walczyć i pokażą na co ich stać. Kibice liczą też, że wreszcie zacznie solidnie punktować Roman Poważny, który od chwili uzyskania polskiego obywatelstwa jeździł dotąd bardzo przeciętnie.Na tle innych zespołów najsilniejszą formacją w talii trenera Czesława Czernickiego wydają się być względnie już doświadczeni rybniccy juniorzy – kadrowicz Patryk Pawlaszczyk i Wojciech Druchniak. Ich młodsi koledzy Mitko, Fleger i inni ligowy debiut mają dopiero przed sobą, a w ekstralidze nie będzie o niego łatwo.Zgodnie z regulaminowymi wymogami na łukach rybnickiego toru zamontowano już zakupione przez miasto dmuchane bandy i wszystko byłoby pięknie, gdyby ceny biletów nie były aż tak wyśrubowane. Na sobotni mecz bilet na amfiteatr kosztuje 25 zł (ulgowy – 17 zł, szkolny /podstawówki i gimnazja/ - 7 zł). Dla porównania - bilety na finałowe mecze o mistrzostwo Polski siatkarzy w Jastrzębiu kosztują 12 zł.W drugi dzień świąt o 18 w Częstochowie RKM zmierzy się z Włókniarzem. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz