Baagan jak z horroru
Baagan jak z horroru


Ludzie uważają, że zostawiła je policja, pogotowie ratunkowe lub pracownicy zakładu pogrzebowego, którzy przyjechali po nieboszczyka, a ubranie należało do denata. Poruszyli sprawę na spotkania z prezydentem, podczas którego Mieczysław Małkuch oświadczył, że stosowne służby powinny się wstydzić. Chodzą tam przecież dzieci, które wiedzą, że tutaj zmarł człowiek. Poza tym zmarłemu należy się szacunek, ale w miejscu jego śmierci zamiast znicza był worek, do którego trafiają zwłoki. Ciało, przypomnijmy, znaleziono 4 kwietnia niedaleko bramy południowej kopalni Chwałowice, między torem kolejowym, a ogródkami działkowymi. Jeszcze w trakcie spotkania podinsp. Zbigniew Głowacki, szef rybnickiej policji, polecił podwładnym zrobienie tam porządku.– Jeśli ktoś pozostawił takie przedmioty, rzeczywiście powinien się wstydzić – przyznał. Wkrótce oświadczył, że po bałaganie nie ma już śladu, ale nie potrafił powiedzieć, kto go zostawił. Nadkom. Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej komendy, poinformowała, że ubranie i buty nie należały do nieboszczyka, bo policja zabezpieczyła rzeczy, które miał na sobie zmarły. – Nie można także stwierdzić jednoznacznie, że to policjanci zostawili gumowe rękawice – dodała. Dyspozytorka pogotowia nie wierzy w to, by opatrunki zostawiła ekipa medyczna. – Najprawdopodobniej lekarz stwierdził zgon i na tym zakończyła się cała akcja – podkreśla. Śmieci nie zostawili też pracownicy zakładu pogrzebowego Styx, którzy przewozili ciało do prosektorium. Jego współwłaścicielka Ilona Wałach zapewnia, że firma nie używa worków czarnych, ale białych, zasuwanych.Wychodzi więc na to, że wszystkiemu winne są krasnoludki.
Tekst i zdjęcie: (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz