Lesnicy
Lesnicy


– Gdy w Rybniku rozpoczęto selektywną zbiórkę śmieci, mieliśmy nadzieję, że chociaż tutaj sytuacja nieco się poprawi. Niestety w naszych lasach nadal nie widać żadnej zmiany na lepsze – dodaje nadleśniczy. Leśników wciąż zaskakuje pomysłowość ludzi, sterty śmieci pojawiają się we wciąż nowych miejscach, więc można przypuszczać, że w ten dziki sposób pozbywają się ich coraz to nowe osoby. Tak właśnie stało się ostatnio w leśnictwie Oczków na terenie Knurowa. Na skraju tzw. centralnego zwałowiska, czyli hałdy, z której korzysta kilka kopalń, leśniczy Zbigniew Oroń natknął się na samochodowe resztki, które wysypano tam prawdopodobnie tuż przed świętami. Mieszkańcy nazywają to miejsce Przy Wieży.Ustalić sprawcęKtoś, nie bacząc na nic, zrzucił tam przynajmniej przyczepę samochodowych części, których najwyraźniej nie udało mu się sprzedać. – Takich niespodzianek zdarza się ostatnio coraz więcej, na szczęście stosunkowo często udaje nam się ustalić sprawców – mówi leśniczy Oroń. Ludzi zanieczyszczających las tropią funkcjonariusze straży leśnej. To właśnie oni przyjmują meldunki od leśniczych, którzy dokonują przykrych dla siebie i natury odkryć w swoich rewirach. Nieraz zdarza się, że sam leśniczy na podstawie jakiejś koperty z wypisanym adresem czy skrawka rachunku jest w stanie ustalić właściciela śmieci i wtedy sprawa jest stosunkowo prosta.Zbigniewowi Oroniowi w tym roku już cztery razy udało się namierzyć właściciela nieczystości, które zamiast na wysypisko trafiły do lasu. Bywa i tak, że ktoś wynajmuje prywatną firmę transportową, by wywiozła mu śmieci na legalne wysypisko i płaci tak za transport, jak i za składowanie. Po jakimś czasie jednak okazuje się, że ów usługodawca, by zarobić kilka złotych więcej, wywozi odpady np. do lasu. W ubiegłym roku straż leśna, działająca na terenie rybnickiego nadleśnictwa, prowadziła kilkanaście śmieciowych postępowań. W 12 przypadkach skończyły się one na wlepieniu sprawcy mandatu i obowiązkowym uprzątnięciu porzuconych śmieci, co w opinii leśników jest często najdotkliwszą karą.Co pilniejszeW dwóch przypadkach straż leśna skierowała sprawę do sądu grodzkiego. Sprawy dotyczyły zaśmiecenia lasów w Woszczycach i w Wielopolu. Co roku na wiosnę nadleśnictwo zajmuje się też porządkowaniem swoich terenów położonych obok dróg. Nieczystości leżące w tzw. pasie drogowym sprzątają właściciele i administratorzy szos, ale to, co wiatr przeniesie kilka metrów dalej, ma już na głowie nadleśnictwo. Oczywiście do tego rodzaju robót angażuje się już usługowe firmy zewnętrzne. Janusz Fidyk przyznaje, że widok śmieci w lesie wyjątkowo razi, ale dodaje też, że obecnie ma na głowie ważniejszy i pilniejszy problem. To wykonanie zaplanowanych nasadzeń lasu. Śmieci w najgorszym wypadku mogą zaczekać.Miniona zima była wyjątkowo długa, a czas nagli; sadzonki drzew liściastych trzeba przesadzić ze szkółek do lasu, zanim jeszcze rozwiną się na nich liście, bo to zdecydowanie zwiększa szanse na powodzenie całej operacji zalesiania. W tym roku w rybnickim nadleśnictwie do obsadzenia jest 150 hektarów, gdzie trzeba posadzić ok. 1,5 mln sadzonek. Połowa z nich to drzewa liściaste, a połowa popularne iglaki. Ale na tym zmartwienia się nie kończą. Na przełomie roku lasy przeżyły kolejną klęskę żywiołową – śniegołomy. W końcu grudnia ubiegłego roku na drzewa spadła niespotykana od wielu lat masa śniegu. Mokry śnieg oblepiał igły i całe gałęzie. Pod tym ciężarem jak zapałki łamały się nie tylko gałęzie, ale i całe konary.Straty po zimieWedług wstępnych szacunków nadleśnictwa „wyłamanych” jest ok. 60 tys. drzew, w pobliżu których leżą gałęzie i zwalone konary. Pilarze powoli porządkują lasy, ale w wiele miejsc na razie nie dotrą, bo jeszcze stoi tam woda. Co gorsza, złamane drzewa zaatakował szkodnik – cetyniec. Owady złożyły już jajeczka pod korą, a w drugiej połowie maja wylęgną się z nich larwy, które mogą zaatakować inne drzewa.
Tekst i zdjęcie: WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz