Tatus przy porodzie
Tatus przy porodzie


Jak wyjaśnia dyrektor Eugeniusz Klapuch, do tej pory w szpitalu nie było pokojów rodzinnych. Trakt porodowy, który tutaj funkcjonował, pochodził jeszcze z lat 60. Przy okazji remontu wygospodarowano miejsce na pokoje do porodów rodzinnych z wyposażeniem. – Dzięki temu możemy zapewnić przyszłym mamom i towarzyszącym im osobom miłą, intymną atmosferę podczas tego wyjątkowego wydarzenia, jakim jest przyjście na świat dziecka – dodaje dyrektor Klapuch. Pokoje są ładnie umeblowane, w niczym nie przypominają sal szpitalnych, a ciepłe kolory ścian bardziej kojarzą się z własnym mieszkaniem niż z lecznicą. Inwestycję po części wymusił duch czasu. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie myślał o porodach rodzinnych. Dziś to już niemal standard.W ponad 80 proc. wszystkich porodów odbywających się w wodzisławskim szpitalu uczestniczą osoby bliskie kobiecie rodzącej, przeważnie tatusiowie. Mężowie mogą być przy żonach praktycznie przez cały czas. Większość korzysta z tego prawa, starają się nie przeszkadzać, a wręcz są bardzo pomocni przy dopingowaniu żony do regularnych oddechów. – Nie można jednak zaprzeczyć, że mieliśmy też kilku takich panów, którym z wrażenia zrobiło się słabo – mówi starsza położna Krystyna Bugiel. W związku z przemeblowaniem oddziału udało się także wygospodarować specjalne miejsce na tzw. śluzę, gdzie lekarze mogą przygotować się do zabiegów. Prace modernizacyjne na porodówce trwały ponad miesiąc, ale obyło się bez zamykania oddziału.W tym czasie porody odbywały się w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach. Z efektów najbardziej zadowolone są przyszłe mamy. Np. Beata Brzóska mieszka w Żorach, ale chciała urodzić w Wodzisławiu. Wybrała ten szpital, bo słyszała o nim wiele dobrego. – To wyjątkowe wydarzenie, dlatego zależy mi bardzo, by wszystko było jak najlepiej – mówi. Dodaje, że podoba się jej wystrój wnętrza oraz to, że pokój rzeczywiście pozawala na zachowanie intymności podczas oczekiwania na poród. W wodzisławskim szpitalu na świat przychodzi około 1200 dzieci rocznie. Także przed remontem traktu porodowego odbywały się tutaj porody rodzinne, ale w znacznie gorszych warunkach. Teraz ściany są przebudowane, okna wymienione, wszędzie są nowe kafelki i nowe meble, a wszystko pachnie świeżością. Prawie połowę z 80 tys. zł, które wydano na remont, zebrał wśród sponsorów doktor Wojciech Kluszczyk, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego.
Tekst i zdjęcie: (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz