Grunt to dobrze wybrać


– Rowerzystów przybywa. Czy widać to także w sklepach i marketach?– Przypuszczam, że połowa z jeżdżących jednośladów pochodzi z marketów. U nas też zauważamy więcej zainteresowanych kupnem, ale rywalizujemy z innymi sklepami, a nie marketami. Rower z marketu zwykle wytrzymuje jeden sezon. Niektórzy próbują reanimować swój sprzęt, wydając dużo na części, trochę jeszcze pojeżdżą, ale potem i tak decydują się na zakup normalnego jednośladu. Nie ma jednak znaczenia to, gdzie ktoś kupi sobie ten rower, jeśli uzna, że zaoszczędził i zrobił dobry interes. Oby tylko nie zraził się po trzech przejażdżkach. Ten ktoś nie wie, że jeździ mu się źle, bo kupił pojazd za 200, 300, a nawet 500 zł. Problem polega na tym, że za niską ceną kryje się odpowiednio kiepska jakość.– Klienci wiedzą, co chcą kupić, czy zdają się na radę sprzedawcy?– Różnie bywa. Niektórzy przychodzą z ekspertem, ale jego rady nie zawsze wychodzą na dobre. Eksperci sami zwykle jeżdżą na rowerach specjalistycznych i czasem wmówią znajomym, że taki sprzęt będzie odpowiedni również dla nich. Kończy się to tym, że klienci wracają wymienić pojazd na inny. Jeśli dana osoba pyta nas o zdanie, to staramy się dobrać rower do wzrostu, wagi, płci, bo to ma ogromne znaczenie. Najlepiej, jeśli przyszły użytkownik jest przy zakupie, bo może powiedzieć, jak często zamierza jeździć, po jakim terenie, w jakim celu.– Jakie rowery mają największe wzięcie?– Teraz popularnością cieszą się rowery na prezenty komunijne. Początek wakacji to czas szukania okazji, przecen. Ludzie kupują wtedy sprzęt dla siebie. Popularne są rowery rodzinne, typu trekking, cross, górski. Sam jeżdżę na góralu, który sprawdza się w mieście, na ścieżkach, w terenie, a nawet w górach. Wszystko zależy od kwoty, którą chcemy przeznaczyć na zakup. Jeśli możemy wydać więcej, to kupmy rower górski, który będzie się dobrze spisywał w terenie i na szosie. Przeznaczając małą sumę, tracimy na wszechstronności. Być może wtedy sprzęt lepiej sprawdzi się na ulicy, bo będzie stawiał mniejszy opór, ale już na leśnej przecince spisze się fatalnie, a w górach wcale.– Ludzie kierują się ceną czy jakością?– W marketach jednak niską ceną, ale u nas wiedzą, czego się spodziewać. Oferujemy rowery, które posłużą więcej niż jeden sezon, co przekłada się na cenę. Tak jest ze wszystkim. Jeżeli kupuje się tanią bluzkę, to trzeba się liczyć z tym, że po trzech praniach będzie nadawała się do wyrzucenia, choć wygląda na uszytą z dobrego materiału.– Czy wśród klientów przeważają młodzi, czy starsi?– Najwięcej klientów mamy w wieku 20-40 lat, ale pojawia się coraz liczniejsze grono w wieku 50-70 lat. To osoby, które albo doszły do wniosku, że siedzenie nie jest sposobem na zdrowie, albo lekarze zalecili im rekreację rowerową. Lekarze również stanowią sporą klientelę.– Czyli terapia rowerowa.– Tak, i to działa. Sam widzę, jak klienci przyjeżdżający na przegląd nabierają formy. Mówią, że odwiedzili miejsca, w które od lat nie zaglądali, bo piechotą wydawało im się za daleko, a autem nie można dojechać. Często wsiadają na rower nawet jesienią czy zimą i pokonują po 20-50 km dziennie. Zmniejsza to ich kłopoty z sercem, nadwagą, ciśnieniem, cukrem itd. Oczywiście jazda rowerem służy wszystkim, niezależnie od wieku.
Rozmawiał: TOMASZ RAUDNER
Zdjęcie: Tomasz Raudner

Komentarze

Dodaj komentarz