Kontrowersyjne mandaty


Pierwszy w opinii wojewody nie powinien zasiadać w radzie miasta, ponieważ szefuje klubowi MKS Odra, który prowadzi działalność gospodarczą na majątku komunalnym. Wojewoda wydał zarządzenie zastępcze pozbawiające go mandatu, gdyż radni nie chcieli podjąć stosownej uchwały i odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który przyznał im rację. Od tego wyroku odwołał się wojewoda, a sąd podtrzymał jego decyzję, oddalając skargę radnych. Ci zapowiedzieli odwołanie do NSA, sprawa ma więc swój ciąg dalszy. Sam zainteresowany nie zgadza się z zarzutami. Stefan Grzybacz z kolei jest oskarżony o wykorzystywanie mandatu do prywatnych interesów, a sprawa wiąże się z przetargiem na wykonanie podestu do muszli koncertowej w 1997 roku.Przetarg wygrała firma radnego Grzybacza, która zaoferowała najniższą cenę. Jednak prokurator uznał, że Grzybacz wykorzystał tu mandat do celów prywatnych. Ostatecznie sąd rejonowy skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Stefan Grzybacz odwołał się do sądu okręgowego, który 30 maja zeszłego roku uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Stefan Grzybacz zasiada w komisji rewizyjnej. Sprawę tę w ubiegłym roku podniósł m.in. Ireneusz Serwotka, stwierdzając, że osoba, co do której toczy się postępowanie, nie powinna sprawować takiej funkcji. Dodał, że nie ma na myśli pozbawienia kolegi mandatu, bowiem nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok, ale komisja ta jest dość szczególna. Jej celem nadrzędnym jest czuwanie nad przestrzeganiem prawa.Grzybacz nie widzi potrzeby składania rezygnacji z członkostwa w komisji. – Nie złamałem prawa, jestem niewinny – mówi. Największe kłopoty ma Aleksander Ż., który został skazany prawomocnym wyrokiem za jazdę po pijanemu (0,6 promila). Rok temu wracał samochodem z uroczystości 75-lecia OSP w Jedłowniku. Został zatrzymany, nie chciał dmuchać w alkomat, więc mundurowi zawieźli go do szpitala na badanie krwi, gdzie w wyniku małego zamieszania ukrył się w jednej z sal. Udało się go znaleźć dzięki pomocy pacjentów. Radny twierdzi, że uciekał, bo przestraszył się słów, jakie ponoć usłyszał podczas rozmowy policjantów: „Poderżnij mu gardło, niech się wykrwawi”. Na ostatniej sesji, 27 kwietnia, zrzekł się mandatu, ale nadal będzie przychodził na sesje jako szef Rady Dzielnicy Jedłownik.14 maja ubiegłego roku stracił prawo jazdy, wkrótce jednak odbierze nowy dokument, ponieważ zdał egzamin. Nie może się pogodzić z wyrokiem, zapowiada złożenie wniosku o kasację. Uważa, że padł ofiarą intrygi, którą uknuli jego przeciwnicy polityczni. Nie poddaje się, zapowiada nawet kandydowanie na radnego, a może i na prezydenta miasta, bo, jak mówi, tego oczekują od niego wyborcy.BEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz