Minister wyjaśnił


Przypomnijmy, że temat wywołał wójt Krzyżanowic Leonard Fulneczek. Tłumacząc się uciążliwością dyskotek i żalami mieszkańców skarżących się na imprezującą młodzież, wystąpił kilka miesięcy temu do starosty raciborskiego o wydanie zakazu organizowania imprez masowych przez oba lokale. Wcześniej apelował do właścicieli dyskotek, by wystąpili z wnioskiem o pozwolenie organizowania imprez masowych. Ci jednak nie przejawiali chęci, gdyż oznaczałoby to dla nich zakaz sprzedaży i spożywania alkoholu, co w krótkim czasie doprowadziłoby do wyludnienia i zamknięcia dyskotek.Starosta Jerzy Wziontek nie mając pewności, czy pomyślana głównie o zapewnieniu bezpieczeństwa na stadionach czy innych imprezach pod chmurką ustawa odnosi się też do dyskotek w lokalach, zwrócił się do szefa MSWiA o wykładnię. Wójt ze swojej strony wystąpił o wykładnię do sądu, który odczytał przepisy identycznie jak minister. Z wykładni wynika, że dyskoteki gromadzące w jednym czasie co najmniej 300 osób są imprezami masowymi i na ich organizację potrzebne jest zezwolenie. W ich trakcie nie wolno też sprzedawać ani spożywać alkoholu. Mimo to starosta nie zdecydował o zakazie organizowania dyskotek. Uważa, że stałaby się szkoda.– Dziwię się, że w Krzyżanowicach pojawia się ten problem. Przecież w kraju działają tysiące dyskotek na podobnych zasadach – uważa Jerzy Wziontek.Na wniosek wójta zareagował sprytną zagrywką. Leonard Fulneczek musi wpierw udowodnić, że jednorazowo w dyskotece jest więcej niż 300 osób. Dotąd tego nie zrobił. Sam odmówił „Nowinom” skomentowania sprawy. Z tego, co udało nam się ustalić, wójt może mieć problemy z udowodnieniem. Trzeba tych ludzi policzyć, a przecież w dyskotece panuje ciągły ruch. Bawiący się wchodzą i wychodzą z lokalu, tańczą. Nasuwa się myśl o chwilowym zamknięciu obiektu podczas zabawy. Tylko kto miałby takie uprawnienia poza właścicielem? Jak mówi aspirant Mirosław Wolszczak z raciborskiej komendy policja na pewno nie będzie asystowała przy liczeniu ludzi. Owszem funkcjonariusze udzielają asysty dla bezpieczeństwa, ale wyłącznie na polecenie prokuratury lub sądu, lub np. w trakcie egzekucji komorniczej. Oprócz tego policja reaguje zgodnie z własnymi kompetencjami w razie zagrożenia zdrowia lub życia. Liczenie ludzi nijak ma się do tego.– Powiedziałbym nawet, że nasza interwencja w takiej sprawie byłaby naruszeniem praw uczestników dyskoteki – uważa policjant.Rachowanie sprzedanych biletów, nawet gdyby wykazało liczbę tysiąc, też nie jest żadnym dowodem, gdyż niekoniecznie wszyscy nabywcy wejściówek musieli znajdować się pod dachem w jednym czasie.(Tora)

Komentarze

Dodaj komentarz