Matura bez komrki
Matura bez komrki


Rozporządzenie ministra określające zasady oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów z 2004 roku stanowi, że maturzysta w czasie egzaminu nie może posiadać telefonu komórkowego. Gdyby został przyłapany na złamaniu tego zakazu, jego egzamin zostałby przerwany i mógłby do niego przystąpić dopiero za rok. Gdyby, co gorsza, jego komórka zadzwoniła w czasie egzaminu, inni uczniowie mieliby pretekst do oprotestowania zakłóconego egzaminu, a to byłby już dla szkoły nie lada problem.Specjalne zapisy mogą się znaleźć np. w statucie szkoły. Swoje porządki w sprawie wszechobecnych już komórek mogą wprowadzić dyrektorzy poszczególnych szkół. Z możliwości takiej skorzystał Andrzej Pałach, dyrektor rybnickiego zespołu szkół technicznych. W 2002 roku wydał on zarządzenie zabraniające uczniom noszenia na lekcje włączonego telefonu komórkowego.– Pierwsze naruszenie tego zakazu kończy się tylko ostrzeżeniem, ale już za drugim razem nauczyciel odbiera uczniowi telefon, który następnie trafia do mnie. Z tego swoistego depozytu mogą go odebrać jedynie rodzice ucznia, których wzywamy do szkoły – opowiada Andrzej Pałach. Jak mówi, w jego szkole nie ma problemów z komórkami. – Uczniowie wiedzą, że jesteśmy konsekwentni, i stosują się do ustalonych zasad. W ubiegłym roku dyrektor Pałach wyrzucił z egzaminu maturalnego dwóch uczniów, których przyłapał na ściąganiu, ale z powodu telefonu komórkowego żadnego egzaminu nikomu jeszcze nie przerwano.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz