Ścieki wreszcie płyną


Jan Zemło, wiceprezydent Wodzisławia, tłumaczy, że opóźnienia te były spowodowane brakiem dokumentacji geodezyjnej, której miastu nie przekazał wykonawca. Ten znów zwlekał z jej przekazaniem, bo nie otrzymał zapłaty za roboty dodatkowe, które wykonał podczas realizacji inwestycji. Okazało się, że firma musiała dokonać głębszych wykopów, niż pierwotnie zakładano. Zadanie to wynikło z błędów na mapie, z kolei Wodzisław nie chciał płacić za te dodatkowe roboty. W opinii jego władz firma powinna była wcześniej zgłosić zamiar wykonania tych robót, tymczasem zrobiła to dopiero po ich ukończeniu. Ostatecznie, po spotkaniu władz Wodzisławia, Radlina i wykonawcy kolektora, udało się znaleźć kompromis. Ścieki z Radlina płyną do oczyszczalni Karkoszka, a nie do Leśnicy, jak było dotąd. Jest więc nadzieja, że na granicy obu miast przestanie wreszcie unosić się ohydny fetor. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz