Mobbing do apelacji
Mobbing do apelacji


Nauczycielka nie zgadza się z tym orzeczeniem.– Spodziewałam się takiego wyroku. Nie traktowałam pani Piekarskiej w sposób mściwy czy złośliwy. Tak zeznali wszyscy świadkowie, w tym wezwani przez powódkę radni z miejskiej komisji rewizyjnej i nauczyciele – mówi dyrektorka. Nauczycielka w obszernym wniosku o apelację pisze, iż sędzia nie ma doświadczenia życiowego i nie potrafi racjonalnie myśleć, dlatego pokłada nadzieję w sądzie apelacyjnym. Spór między nią a SP nr 3 w Brzeziu, reprezentowaną przez dyrektorkę, toczył się w dwóch sądach pracy – rejonowym w Raciborzu i okręgowym w Rybniku. Oba wątki ściśle się zazębiały.Ofiara dyrektorki?Michalina Piekarska wniosła do sądu pracy w Raciborzu o ustalenie, że padła ofiarą mobbingu ze strony dyrektorki. Domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia, blisko 30 tys. zł odszkodowania i wypłacenia 7440 zł za gotowość do pracy, ponieważ, jak twierdziła, nie uczyła z powodu dyrektorki, która miała jej to uniemożliwiać. Żądała też przywrócenia do pracy w szkole, z której została zwolniona 31 sierpnia 2004 roku. Ze względu na wysokość roszczenia sędzia Sławomir Łabuz przekazał sprawę mobbingu do Rybnika. Sobie pozostawił kwestię zwolnienia nauczycielki i wypłaty wynagrodzenia.W czasie procesu Michalina Piekarska wycofała się z roszczeń dotyczących zatrudnienia i wypłacenia zaległej pensji. Wystąpiła natomiast o zasądzenie jej odprawy w wysokości sześciu miesięcznych pensji z odsetkami. Jak mówi, nie miała innego wyjścia, bo dyrektorka zawiesiła jej wypłatę do momentu zakończenia wszystkich procesów. – Tymczasem pieniądze przysługują każdemu nauczycielowi zwolnionemu w związku z reorganizacją szkoły lub brakiem zajęcia dla niego – wyjaśnia. W listopadzie sąd przyznał jej ponad 12 tys. zł odprawy. Nauczycielka stwierdziła, iż dostała tylko to, co jej się obligatoryjnie należało.Bez złej woliDyrektorka zwraca uwagę, że musiała czekać na finał sprawy w sądzie. – Skoro istniała możliwość przywrócenia pani Piekarskiej do pracy, nie mogłam jej dać odprawy wcześniej – mówi Małgorzata Popiel. Twierdzi, że nauczycielka, domagając się sądownie odprawy, tylko opóźniła jej wypłatę. Gdyby poprzestała na rezygnacji z powrotu do szkoły, dostałaby pieniądze od ręki. Sąd pracy w Raciborzu polecił również skorygować świadectwo pracy nauczycielki, co też nastąpiło. Miesiąc później decyzję wydał skład orzekający w Rybniku, któremu przewodniczyła sędzia Iwona Nowak. Oddalił żądania nauczycielki, nie przyjmując opisanych przez nią zdarzeń za przejaw mobbingu sięgającego nawet 1994 roku.Michalina Piekarska, przypomnijmy, wskazywała m.in. na odebranie jej lekcji plastyki, choć była jedynym nauczycielem tego przedmiotu w szkole, cofnięcie dodatku motywacyjnego za odmowę wyjazdu na zieloną szkołę, zabranie wychowawstwa w pierwszej klasie, ignorowanie jej sukcesów, brak obrony przed komisją mającą ją awansować, nieinformowanie o przedsięwzięciach pedagogicznych czy apelach. Zdaniem nauczycielki dyrektorka naruszyła jej dobra osobiste jak cześć, imię, opinię, a także naraziła na pogorszenie stanu zdrowia.W zakresie kompetencjiW opinii sądu działania dyrektorki mieściły się w zakresie jej kompetencji, nie były więc bezprawne. Ponadto powódka nie potrafiła wykazać, czym konkretnie szefowa naruszyła jej dobre imię i wywołała pogorszenie stanu zdrowia. Sąd w Rybniku wskazał też, że od sierpnia 2003 do sierpnia 2004 roku przebywała na urlopie zdrowotnym. Z początkiem września decyzją władz miasta została przeniesiona na rok do SP nr 7, a stamtąd zwolniona 31 sierpnia i do dziś jest bezrobotna. Przez dwa lata nie miała więc kontaktu z dyrektorką SP nr 3, a pojęcie mobbingu wprowadzono do kodeksu pracy w styczniu 2004 roku.Oznacza to, że przepisy zakazujące mobbingu zaczęły obowiązywać w momencie, w którym obie panie nie miały ze sobą kontaktu od kilku miesięcy. Sąd uznał więc, że nauczycielka nie mogła paść ofiarą tego przestępstwa. Michalina Piekarska próbowała jeszcze wygrać przed sądem sprawę jej zwolnienia z pracy. Według niej szefowa, chcąc się jej pozbyć, wykorzystała punkt w Karcie nauczyciela zezwalający na wypowiedzenie umowy o pracę z powodu reorganizacji albo braku godzin. Dla dyrektorki była to administracyjna czynność. Jak mówi, gdy zmniejsza się liczba uczniów, spada liczba godzin lekcyjnych, trzeba więc ograniczyć zatrudnienie.Słabe ogniwoWtedy szuka się słabych ogniw. Wybrała panią Piekarską, która, jak twierdzi, wywiązywała się z obowiązków w sposób pozostawiający wiele do życzenia. – Skoro nie było godzin, to czemu dyrektorka przyjęła kogoś innego na moje miejsce? Skoro byłam tak złym nauczycielem, to dlaczego zdołałam przepracować 20 lat i jako pierwsza z grona pedagogicznego tej szkoły uzyskałam tytuł nauczyciela dyplomowanego? – pyta powódka. Dla sądu to nie był argument, bo nauczycielka podczas rozprawy w Raciborzu zrezygnowała z żądania przywrócenia do pracy.Dyrektorka została oczyszczona z zarzutu mobbingu, ale musiała ponieść koszty procesu w wysokości 3200 zł. Taka jest wycena obsługi prawnej przy wysokich kwotach roszczeń. Sąd ujął się za nauczycielką i nie kazał jej płacić tej sumy z uwagi na mizerne środki do życia. Powódka jest bezrobotna i wraz z dwójką dzieci jest na utrzymaniu męża, który ma niezbyt dużą pensję. – Wynajęłam panią mecenas, gdyż przepisy dotyczące mobbingu wymagają fachowej obsługi prawnej, a nauczycielkę wzięło w obronę stowarzyszenie antymobbingowe. Pani radcy musiałam zapłacić z budżetu szkoły. Za te pieniądze mogłam np. kupić dwa komputery – konstatuje szefowa SP nr 3. Proces apelacyjny ma się rozpocząć jesienią.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz