Mundury z demobilu
Mundury z demobilu


– Nie mamy własnych mundurów. Udało nam się nakłonić do współpracy posterunek straży pranicznej w Zebrzydowicach. Dzięki temu od odchodzących na emeryturę strażników dostajemy ich mundury. Udało nam się zebrać już cztery komplety – mówi Helena Modzelewska, prezes jastrzębskiego koła ZK RP i BWP.Pani Helena przypomina, że podczas posiedzenia rady kombatantów, działającej przy prezydencie miasta, była mowa o konieczności wyposażenia pocztu sztandarowego w nowe mundury. Żadne deklaracje ze strony prezydenta Mariana Janeckiego wówczas jednak nie padły. A o sprawie szybko zapomniano. Tym bardziej że dzięki pomocy straży granicznej udało się sklecić ubrania dla czteroosobowego pocztu sztandarowego. Kombatanci sami musieli jednak dokupić czapki rogatywki, by wyglądać jak porządni żołnierze. Koszt zakupu jednej czapki to wydatek rzędu 126 zł. Pieniądze na ten cel emeryci musieli wyłożyć z własnej kieszeni.Mundury, jakie kombatanci otrzymali od straży granicznej, też mają po kilkanaście lat. Panie działające w związku zszywają je, łatają, usuwają zaplamienia, by poczet wyglądał godnie. Nie ukrywają jednak, że nowe mundury bardzo by się przydały.– Te, które dostaliśmy od straży granicznej, to mundury dla mężczyzn w kwiecie wieku. Członkowie naszego związku nie maja już tak szczupłych sylwetek i nie zawsze mieszczą się w mundurach. Sztukujemy je, jak możemy – mówi Modzelewska.W siedzibie związku jest tylko jeden płaszcz pasujący do wojskowego munduru. Dlatego podczas uroczystości w jesienne lub zimowe dni członkowie pocztu muszą okrywać się prywatnymi kurtami.– Nie ma podstaw prawnych, by miasto mogło kupić kombatantom nowe mundury. Deklarujemy jednak pomoc przy bezgotówkowym ich załatwieniu – mówi Olga Majkowska, rzecznik prasowy urzędu miasta.Niewykluczone, że miastu uda się pozyskać mundury od jednostki wojskowej. Wtedy też kombatanci nie będą musieli martwić się o swój wygląd podczas oficjalnych uroczystości.
Tekst i zdjęcie: (AK)

Komentarze

Dodaj komentarz