Groteskowe manewry trenera


Piłkarze Janasa okazali się zespołem bardzo wyrazistym i już w pierwszym meczu z Ekwadorem rozstrzygnęli to, co było do rozstrzygnięcia. Oczywiście pozostało grono niepoprawnych optymistów, którzy wierzyli, że urwiemy punkt Niemcom i zremisujemy. Niestety na ich nadzieje zwyczajnie nie ma lekarstwa. Trzeba się pogodzić z faktem, że jakiś tam odsetek populacji stanowią kibice obdarzeni genetycznym optymizmem, do których nie trafiają żadne argumenty. To ci, którzy po przegranym meczu z Niemcami śpiewali: Już za cztery lata Polska będzie mistrzem świata...Biorąc pod uwagę dwa ostatnie mundiale, można powiedzieć, że polska reprezentacja zawodzi swoich kibiców z pewną perfidią. Niby jesteśmy słabeuszami, odstajemy od reszty, a jednak zawsze pojawia się jakieś „ale”, które otwiera wielką narodową dyskusję o tym, jak mogłoby być pięknie gdyby. W Korei był to wygrany ostatni mecz ze Stanami Zjednoczonymi, niemający już jednak żadnego znaczenia. Teraz w meczu z gospodarzami mistrzostw Polacy zagrali dużo lepiej niż z Ekwadorem i pokazali, że stać ich na coś więcej niż tylko pakowanie walizek.Jestem przeciwny polowaniu na czarownice, ale trudno nad tym, co się stało, przejść do porządku dziennego i skwitować wszystko głupim uśmieszkiem prezesa Listkiewicza, który zasugerował ostatnio narodowi, że za ten dwukrotny awans Polaków do mistrzostw świata za jego rządów w PZPN przydałby się jakiś średniej klasy pomnik.Groteskowe manewry trenera Janasa zapewne przejdą do historii polskiego futbolu. Bo cóż dał ściśle tajny sparing z niemieckimi trampkarzami, na który nieopatrznie sprzedano wcześniej bilety, czy obecność kucharza reprezentacji na konferencji prasowej po złowieszczej porażce z Ekwadorem? Mistrz kuchni chciał zapewne opowiedzieć o zgubnym wpływie niemieckich kiełbasek na skuteczność polskiego ataku, ale dziennikarze byli nietaktowni i o nic kucharza nie zapytali.W pierwszych dwóch meczach nasi piłkarze nie zdobyli ani jednej bramki, ale cóż, dla najlepszego strzelca eliminacji Frankowskiego trener przewidział rolę eksperta w telewizyjnym studiu.WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz