Krew bezcenna i droga
Krew bezcenna i droga


Dawcy oddają krew honorowo, w zamian otrzymując jedynie tzw. ekwiwalent kaloryczny (osiem czekolad i ciepły posiłek), aby zrównoważyć ubytek 4500 kalorii, bo tyle energii traci człowiek oddający jedną porcję, czyli 450 ml. Dla regionalnego centrum krwiodawstwa i krwiolecznictwa koszty zaczynają się już z chwilą pojawienia się potencjalnego dawcy. Trzeba go dokładnie przebadać, by sprawdzić, czy jest zdrowy, to samo dotyczy krwi przed wysłaniem do szpitala. Bada się ją w specjalistycznych laboratoriach wyposażonych w najnowszej generacji drogą aparaturę. Kosztowne są również testy do oznaczeń. Dla przykładu w pracowni biologii molekularnej, gdzie wykonuje się testy na obecność wirusów żółtaczki typu B i C oraz HIV, pojedyncze badanie kosztuje 300 zł. RCKiK w Raciborzu wydaje tylko na te testy 1,2 mln zł rocznie. Badania w innych pracowniach kosztują około 2,5 mln zł. Na sprzęt jednorazowego użytku trzeba wyłożyć 1,5 mln. zł, a około pół miliona na wyżywienie dawców.Żeby nie zmarnowaćPojemniki, zwykle zagraniczne, posiadają już płyny konserwujący i odżywczy, aby krew nie straciła swoich właściwości przez 42 dni, bo tyle można ją trzymać w lodówce. Kosztują też aparatura i narzędzia niezbędne do preparatyki krwi. Dla przykładu wirówka do odwirowania krwi to wydatek 130 tys. zł. – Ktoś te koszty musi ponosić – mówi Maria Wiecha, dyrektor RCKiK w Raciborzu. Kiedyś za wszystko płaciło państwo, bo placówki krwiodawstwa działały jako jednostki budżetowe, przekazując pozyskiwaną krew i składniki za darmo. Była to bezpłatność umowna, bo koszty ponosili wszyscy podatnicy.Rodziło to patologie. Szpitale, dostając krew za darmo, nie szanowały jej, więc sporo się marnowało, zwłaszcza że krew raz ogrzana powyżej 10 stopni Celsjusza i nie przetoczona nadaje się tylko do wyrzucenia. Dochodziło nawet do tego, że przetaczano niewielkie dawki jedynie po to, by przykładowo poprawić sobie kolor cery z bladej na bardziej rumianą, tymczasem obecnie krew lub jej składnik podaje się wyłączenie ze wskazań życiowych. Ten „bezpłatny” sposób dystrybucji istniał do końca 1998 roku. Ówczesny minister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka zreformował krwiolecznictwo, powołując 1 stycznia 1999 roku 21 regionalnych centrów w kraju (w tym raciborskie), które działają jako samodzielne publiczne ZOZ-y.Słuszna politykaJak wyjaśnia dyrektor Maria Wiecha, polityka ministra, zresztą słuszna, szła w kierunku nadania krwi jej wartości, tak, jak jest na całym świecie. Wszystkie centra musiały wyliczyć koszty produkcji krwi i jej preparatów. Minister uśrednił te wartości, ustalając jedną rządową cenę dla krwi i każdego jej składnika. Ogłasza ją co roku w rozporządzeniu. – Ten zabieg musiał być trudny do zaakceptowania dla centrów mających wysokie koszty, np. związane z wieloma etatami. W naszym przypadku koszty personalne były ograniczone do absolutnego minimum, więc przekształcenie w samodzielną jednostkę nie okazało się tak bolesne – mówi dyrektorka. Skutkiem wprowadzenia cen szpitale muszą płacić za krew. Dostają jednak refundację z NFZ-u. Różnica polega na tym, że fundusz zapłaci im tylko za krew w ilości zagwarantowanej kontraktem.Gdyby chciały jej więcej, musiałyby za nią zapłacić same. Nie ma więc mowy o rozrzutności. Z kolei centra uzyskują praktycznie wszystkie swoje dochody ze sprzedaży krwi i preparatów. Resort zdrowia przekazuje znikome pieniądze na wyprodukowanie pewnej umownej ilości krwi i jej składników. Rządowe stawki nie wzrosły od trzech lat, czego nie można powiedzieć o cenach odczynników czy pojemników, a więc spada potencjalna zyskowność sprzedaży krwi. Maria Wiecha mówi, że trzeba się nieraz nagłowić, by wydatki były równe wpływom. Na krwi nikt nie zarabia. W razie konieczności dokonania zakupu czy naprawy wirówki centrum musi szukać dodatkowych pieniędzy, np. zaciągnąć pożyczkę czy kredyt.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNERbegrandObowiązujący cennik krwi i jej składników:1. krew pełna konserwowana – 220 zł2. koncentrat krwinek czerwonych – 125 zł3. osocze świeżo mrożone z krwi pełnej – 90 zł4. osocze świeżo mrożone z aferezy – 107 zł5. koncentrat płytek z krwi pełnej – 60 zł6. koncentrat płytek z aferezy – 900 zł7. koncentrat granulocytarny – 1250 złXxxREGION. 14 tys. zarejestrowanych dawców to niedużoNadzieja w młodościRegionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu ma ponad 14 tys. zarejestrowanych dawców. Liczba wydaje się imponująca, jednak obejmuje wszystkie osoby, które kiedykolwiek oddały krew, co nie znaczy, że regularnie biorą udział w akcjach. Stąd trwają ciągłe poszukiwania chętnych do podzielenia się z innymi cząstką swojego życia.Najczęściej decydują się na to ludzie bardzo młodzi (muszą mieć ukończone 18 lat), ponieważ są bardziej otwarci na drugiego człowieka i spontanicznie oddają krew na hasło. Jak mówi Maria Wiecha, do młodzieży bardziej trafiają informacje, że krew jest jedynym lekiem, którego nie sposób zastąpić innym, a jej przetoczenie przypomina przeszczep żywej tkanki. Pięć lat temu centrum zaczęło współpracę ze szkołami. Dziś krew oddają już uczniowie 26 szkół ponadgimnazjalnych z terenu działania RCKiK w Raciborzu, a niektórzy mają rekordowe wyniki. Zespół Szkół Technicznych w Wodzisławiu zajął drugie miejsce w tegorocznym ogólnopolskim turnieju szkół ponadgimnazjalnych w honorowym krwiodawstwie. W poprzedniej edycji ta placówka była trzecia, a całą imprezę wygrał Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Rydułtowach.– Wśród ludzi dojrzałych trudniej znaleźć nowych dawców, bo przypuszczam, że przytłoczeni własnymi problemami codziennego życia, poświęcają mniej uwagi potrzebom innych – mówi dyrektorka RCKiK. Niemniej stali dawcy bez względu na wiek regularnie i chętnie oddają krew. Dotyczy to szczególnie górników i przedstawicieli innych ciężkich zawodów, którzy, niejednokrotnie sami doświadczeni jakąś tragedią, potrafią docenić znaczenie krwi. Inni dorośli decydują się na donację pod wpływem jakiegoś nadzwyczajnego wydarzenia, jakim było np. zawalenie się hali na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich. Na doraźną zbiórkę krwi stawiło się wtedy 680 osób. Około 80 proc. stanowili dawcy debiutanci. (Tora)x x xbegrand 1RACIBÓRZWidmo wakacjiPodczas wakacji zawsze brakuje krwi. Przeszło połowę dawców stanowią ludzie w wieku 18-30 lat. Gros z nich to uczniowie, którzy latem rozjeżdżają się po Polsce i świecie, a inni są na urlopach. Tymczasem zapotrzebowanie na krew i jej składniki jest takie samo, a nawet wzrasta ze względu na większą liczbę wypadków np. podczas prac polowych, zabaw czy na drogach.Raciborskie centrum radzi sobie m.in., ściślej współpracując z parafiami w regionie. W określone niedziele wyjazdowe ekipy pojawiają się w kościołach i pobierają krew po mszach. Pracownicy centrum rozprowadzają ulotki, gadżety, byle dotrzeć do jak największej liczby osób. Spore nadzieje pokładają w zakupie ambulansu do poboru krwi, bo dzięki niemu będą w stanie przyjechać wszędzie i zawsze. Zatem każdy chętny będzie mógł oddać krew. (Tora)Begrand 2RYDUŁTOWYMiło jest pomócAleksandra Weryńska z Rydułtów już dawno chciała wstąpić w szeregi krwiodawców, ale nie mogła, ponieważ nie miała skończonych 18 lat. Kiedy wreszcie się doczekała, a w szkole akurat odbywała się zbiórka, poszła na nią razem z dwiema koleżankami. Początkowo dziewczyny bały się ukłucia, zastanawiały się, jak to będzie, czy zaboli, czy zrobi im się słabo.– Przebierałyśmy nogami ze strachu, czekając, aż pani zawoła nas na fotel. Obyło się bez bólu. Teraz czekam, aż będę mogła oddać krew ponownie. Uważam, że to fajna sprawa. Jasne, ktoś powie, że dostaje się potem czekolady i inne gadżety, ale nie to jest ważne. Czekolady oddałyśmy zresztą dzieciom z Gorzyc – mówi Ola. Jak dodaje, dla niej i jej koleżanek ważne było uczucie, że mogły pomóc innym, zupełnie bezinteresownie, bo przecież nic ich to nie kosztuje, niczego nie straciły.
Tekst i zdjęcie: (Tora)x x xbegrand 3RACIBÓRZ. Oddawanie krwi wcale nie uzależniaKonieczne obalanie mitówDamian Kiszka, specjalista transfuzjologii klinicznej, prowadzi prelekcje dotyczące znaczenia krwi jako leku. Bardzo często odpowiada też na pytania, czy oddawanie krwi uzależnia. Jak stwierdza, jest to mit, ale przekazywany z ust do ust, że jak ktoś raz odda krew, to będzie to musiał robić do końca życia, narażając się na nieprzyjemne konsekwencje. – Mogę tylko przypuszczać, skąd biorą się te plotki. Zdrowy człowiek przestaje być dawcą w wieku 65 lat. Ale generalnie ludzie po pięćdziesiątce częściej zapadają na różne choroby i dolegliwości. Szukają powodów. Dawcy mogą sobie tłumaczyć objawy właśnie jako negatywne skutki oddawania krwi – wyjaśnia lekarz.Jak stwierdza, zła informacja rozchodzi się 20 razy szybciej niż dobra, więc utrwala się wśród ludzi. Wyjaśnienia specjalistów trafiają do sporej liczby osób, choć niektórych nie da się przekonać. Na szczęście wielu ludzi przekonują dane, ilu osobom można pomóc, używając jednej porcji krwi, czyli 450 ml. – Uzyskujemy z niej nie tylko koncentrat krwinek i osocze, ale również około 10 składników potrzebnych do leczenia konkretnej dolegliwości. Zatem jeden dawca może uratować nawet kilka osób – podsumowuje Damian Kiszka.

Komentarze

Dodaj komentarz