Tiry na tory


Ze strony internetowej tej kampanii można się dowiedzieć, że koszty transportu samochodowego w Polsce są relatywnie wysokie i wynoszą prawie 10 proc. produktu krajowego brutto. Na to wszystko składają się zużycie infrastruktury drogowej, skutki hałasu, wypadków czy koszty stania w korkach. Jeśli zatem uwzględni się te aspekty, okaże się, że hasło „Tiry na tory” to nie tylko propagandowy chwyt kolejowych lobbystów, ale rozwiązanie, które podpowiada zdrowy rozsądek. Na razie jest gorzej niż źle. Choć brakuje nam szos szybkiego ruchu czy autostrad, na drogach dominują ciężarówki. Inicjatorzy akcji „Tiry na tory” przekonują więc, że przeniesienie transportu na tory ograniczy koszty (do przewiezienia tego samego ładunku koleją zużywa się dziewięć razy mniej energii niż tirem), zmniejszy zanieczyszczenie środowiska i poziom natężenia hałasu, przyczyni się do spadku liczby wypadków.W większości krajów starej Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych sukcesywnie odchodzi się od przewozu towarów ciężarówkami, choć tam akurat autostrad nie brakuje. Transport kołowy zastępuje się bardziej ekonomicznym i wydajnym transportem kombinowanym. Polega on na łączeniu przewozów kolejowych z kołowym. W Szwajcarii w ten sposób przewozi się ok. 35 proc. ładunków, w Polsce ok. 1,7 proc. Tendencje u nas są zresztą odwrotne niż na świecie, ponieważ spadają wskaźniki dotyczące przewozów koleją, ale rosną te dotyczące transportu tirami. Ze względu na centralne położenie jesteśmy skazani na zmaganie się z transportem tranzytowym, bowiem przez nasz kraj przebiegają europejskie trasy towarowe obsługiwane przez ciężarówki.Oznacza to, że mamy kłopoty nie tylko z rodzimymi ciężarówkami, ale także z innych krajów. To, co wielkie auta zostawią u nas w postaci dziur w drogach czy spalin, obciąża naszą kieszeń. Tymczasem, co ciekawe, sieć torów w Polsce jest nadal bardziej rozbudowana niż autostrady. Statystki wypadków z udziałem samochodów ciężarowych budzą przerażenie. Co dziesiąta ofiara śmiertelna traci życie w kraksie spowodowanej przez szofera ciężarówki. W 2004 roku kierowcy wielkich aut doprowadzili do 4349 wypadków, w których zginęło 545 osób, a 5751 zostało rannych. Zważywszy na to, że z roku na rok przybywa samochodów ciężarowych, tragiczny bilans będzie się zwiększał.Transport drogowy jest wygodny, szybki i tani, ale wyłącznie dla producentów i handlowców korzystających z usług ciężarówek. – W raportach na ten temat nie bierze się pod uwagę społecznych kosztów, jak spaliny, hałas, stres, degradacja środowiska naturalnego. Uwzględnienie ich znacznie ograniczyłoby opłacalność tej formy przewozu towarów – przypominają koordynatorzy akcji „Tiry na tory”. Oby tylko dała ona jakieś rezultaty. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz