Poprawczak dla prokuratury


Od lat obie instytucje zajmują jeden budynek przy ul. Nowej. Prokuratura użycza od sądu część jednego piętra. Obydwu instytucjom jest za ciasno pod wspólnym dachem. Prokurator rejonowy Janusz Smaga narzeka, że prokuratura nie ma archiwum z prawdziwego zdarzenia, pokojów - dowodów rzeczowych i zatrzymań. W dodatku prokuratorzy siedzą po dwóch w jednym pomieszczeniu, co jest niezgodne z zasadami urzędowania tej instytucji.Temat stał się aktualny, gdyż prokuraturze kończy się umowa użyczenia. Będzie musiała opuścić zajmowane przez siebie lokum w sądzie. Potrzebuje nowej siedziby, dlatego zabiega o przeprowadzkę zakładu poprawczego (Młodzieżowego Ośrodka Adaptacji Społecznej i Schroniska dla Nieletnich). Zajmowany przez niego budynek znakomicie nadawałby się do potrzeb prokuratury lub sądu. Po pierwsze przed wojną mieścił się w nim sąd i dla jego potrzeb był budowany. Ponadto dosłownie styka się z obecną siedzibą raciborskiego sądu i prokuratury, co ułatwiałoby obu instytucjom współpracę. Zdaniem Janusza Smagi należy wyprowadzić zakład poprawczy ze swojej siedziby również dlatego, że jego obecność w centrum miasta, w dodatku w bezpośrednim sąsiedztwie sądu i prokuratury, jest niewskazana:- Jest to zakład półotwarty, w którym znajdują się w większości nieletni przestępcy po wyrokach. Należy ich wychowywać raczej na osobności, tymczasem mogą wychodzić na przepustki do centrum miasta. Zdarza się, że wówczas napadają na ludzi!Do takiego zdarzenia doszło 28.10.2001 r. około godziny 17 na rynku. Dwóch nietrzeźwych wychowanków (roczniki ’83 i ’84) napadło na ucznia drugiej klasy LO. Bili go, szarpali, zerwali kurtkę z plecakiem i czapkę. Licealista oswobodził się i uciekł. Napastnicy tymczasem pobiegli do internatu poprawczaka. Mieli przy sobie skradzioną kurtkę, walkmana ze słuchawkami i kartę bankomatową. Z dokumentów prokuratury wynika, że do internatu weszli bez kontroli.- To był incydentalny przypadek w 50-letniej historii zakładu. Mógł się wydarzyć w każdej, nawet najlepszej rodzinie - ripostuje dyrektor poprawczaka Stanisław Kubacki - Na jego podstawie nie można przekreślić całej działalności ośrodka. Sprawcę zaraz wykryliśmy i przekazaliśmy policji. A przenosiny poza centrum? Nowoczesna pedagogika mówi, że jeżeli chcemy przywrócić człowieka społeczeństwu, musimy go wychować w społeczeństwie, nie na odludziu. Przepustki dajemy bardzo rzadko. Rozumiem problemy lokalowe sądu i prokuratury, ale ja muszę przede wszystkim patrzeć na własne potrzeby.Dobrze, zapyta ktoś, przeprowadzka przeprowadzką, ale dokąd?. Ośrodek adaptacji to nie tylko zakład penitencjarny, ale też szkoła, gimnazjum. Musi mieć wyposażone klasy i pracownie, sypialnie, pomieszczenia gospodarcze, administracyjne, sanitariaty, stołówkę, kuchnię, magazyny żywnościowe, odzieżowe. Zdaniem prokuratora rejonowego dla potrzeb ośrodka można by wykorzystać zamkniętą szkołę, np. zawodówkę „Rafako”, szkołę przy ul. Łąkowej a nawet opuszczone koszary w Kornowacu.Propozycjami nie jest zachwycony dyrektor ośrodka:- Mamy teraz wybudowane nowe warsztaty przy ulicy Adamczyka, które zasiedlimy 1 września. Zamysł był taki, by obok nich dobudować resztę, ale brakowało pieniędzy. Siedziba musi tam powstać prędzej czy później, dlatego adaptowanie jakiegoś tam budynku na kilka lat mija się z celem. Tto niepotrzebne wydawanie pieniędzy. Gdyby trafiła się naprawdę sensowna propozycja zasiedlenia obiektu, który spełniałby nasze wymagania, a przy okazji nie potrzebowałby kosztownego remontu i adaptacji, wówczas chętnie z niej skorzystamy.Prokuratura dostała kilka propozycji z powiatu, ale wszystkie odrzuciła. Obiekty albo nie nadawały się do zajęcia, albo koszty ich adaptacji były zbyt duże.

Komentarze

Dodaj komentarz