Na koszt miasta
Na koszt miasta


Gruźlica nie jest już tak powszechną chorobą, jak to było jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Ponadto od 1994 roku obserwowany jest spadek zachorowalności na gruźlicę. Jednak w ostatnim czasie tempo tego spadku znacznie osłabło. Niemniej w całym województwie śląskim to wilchwiańska placówka odnotowała najwięcej zachorowań na gruźlicę.Niechlubny prym wśród gmin naszego regionu wiedzie Radlin. Oznacza to, że mogą tam istnieć ogniska zakaźne. – Chodzi o to, żeby nadzorować gruźlicę, wychwytywać nowe przypadki i nie dopuścić do wzrostu zachorowań – mówi pani doktor. Stąd potrzeba przebadania radlinian. To pomoże określić skalę zjawiska i podjąć odpowiednie kroki zaradcze. – Gruźlica to bardzo sprytna choroba, której pierwsze objawy – jak osłabienie, stany podgorączkowe, spadek wagi czy brak apetytu – składamy na karb przemęczenia bądź stresu – dodaje.Panią ordynator najbardziej niepokoi to, że pacjenci trafiają do lekarza najczęściej już w stanie ciężkim, gdy z gruźlicą jest trudniej walczyć. Dlatego po konsultacji z lekarzem rodzinnym w Radlinie i z urzędem miasta zdecydowano o darmowych badaniach mieszkańców osiedla Mielęckiego, Solskiego i przyległych doń ulic. Od czerwca mają do dyspozycji magistracki bus, który wozi ich do szpitala na Wilchwach.Do akcji przyłączyło się Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych. Miasto podeszło do problemu bardzo rzeczowo. Przygotowało ulotki informujące i zaproszenia do udziału w badaniach, które roznosi pracownica urzędu miasta. – Nie wysyłaliśmy ich pocztą, bo uznaliśmy, że lepiej będzie, jeżeli nasz urzędnik osobiście skontaktuje się z mieszkańcami. Łatwiej im będzie uzyskać dodatkowe informacje – mówi Barbara Magiera, burmistrz Radlina.Choć magistrat i lekarze zaangażowali się w walkę z gruźlicą, tego samego nie można powiedzieć o adresatach akcji. – Ludzie niezbyt chętnie chcą się poddać badaniu, chociaż to ich nic nie kosztuje. A my nie mamy jak ich zmusić – dodaje pani burmistrz.Władze proponują przeto, by akcją objąć całe miasto.Pani ordynator jest przeciwna temu pomysłowi. – Nam chodzi o te rejony, gdzie odnotowano najwięcej zachorowań na gruźlicę, szczególnie o osoby najbliższe, mieszkające w jednym domu z chorym. To, że gdzieś w mieście występuje gruźlica, nie oznacza, że całe miasto jest chore. My też pracujemy z chorymi na gruźlicę i personel ani jego rodzina nie zapada na tę chorobę – mówi pani ordynator.To, że pewne części Radlina są bardziej zagrożone od innych, pani doktor uzasadnia słabszą kondycją zdrowotną określonych środowisk. Niebagatelny wpływ ma też sąsiedztwo kopalni, koksowni, ale także sytuacja finansowa mieszkańców czy względy genetyczne. Dodaje, że na gruźlicę wciąż częściej zapadają mężczyźni niż kobiety.
Tekst i zdjęcie: BEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz