Konfliktowe mundurki


W podobnym tonie wypowiada się Piotr Kauch, wicedyrektor Powiatowego Centrum Kształcenia Ustawicznego w Wodzisławiu, nauczyciel z długoletnim stażem. – Pomysł dobry, ale chyba nie na te czasy. Mam wrażenie, że w okresie przemian w oświacie za bardzo wyeksponowano prawa ucznia (których oczywiście nie neguję), zapominając o obowiązkach. Zabrakło równowagi, a każda próba wprowadzenia ograniczeń staje się zamachem na indywidualność i osobowość ucznia. Szkoła, nauczyciel nie ma odwagi zwrócić uwagi na niestosowny makijaż czy zbyt śmiałe odsłanianie ciała, by nie narazić się na niegrzeczne uwagi uczennicy, a co gorsze awantury rodzica. W tej atmosferze trudno narzucić mundurki – dodaje.Opinii tej wtóruje pani Iwona, która bardziej dosadnie nazywa szkolną rewię mody: – Natarczywie wystająca bielizna spod spodni czy gołe pępki i mocny makijaż to codzienność już nie tylko w szkołach średnich, ale w gimnazjach czy starszych klasach szkoły podstawowej. Młodzież jest coraz bardziej wyzywająco ubrana i przychodzi na zajęcia w ciuchach stosownych na dyskotekę. Mundurki wyeliminowałyby goliznę w szkole, a uczniowie mieliby większą świadomość, gdzie są i w jakim celu.Rozmówcy podkreślają, że to, w czym uczniowie powinni chodzić do szkoły, nie powinno zaprzątać ministra. Jest tyle ważniejszych spraw w edukacji, które należałoby przeanalizować i poprawić. – Tam, gdzie znaleziono właściwe proporcje pomiędzy prawami i obowiązkami, gdzie rodzice i uczniowie akceptują i współtworzą normy, jednolity strój szkolny jest wprowadzany i stanowi powód do dumy. W tych przypadkach nie jest potrzebny nakaz ministra i dodatkowe uregulowania prawne. Sądząc po dyskusjach na internetowych forach, Giertych wręcz źle się przysłużył „idei mundurków” – dodaje wicedyrektor.Odgórne wprowadzenie mundurków to kolejny pretekst do konfliktu między pokoleniami. – Jeśli mają zdyscyplinować, nie odniosą skutku. A staną się kolejnym argumentem do znienawidzenia nauczycieli, którzy będą wymagać od młodzieży noszenia uniformów i karać za ich brak. Pomysł jest dobry, tylko trzeba go należycie sprzedać, tak by młodzież poczuła, że to jest to, czego chce. Można by wygrać w sprawie mundurków, odwołując się do elitarności szkoły, tak by uczniowie nosząc je, poczuli się rzeczywiście wyróżnieni i wyjątkowi – dodaje pani Iwona.Sami uczniowie wprowadzenie mundurków odbierają jako atak na ich indywidualność. – Sposób ubierania się, fryzura to element naszej kreatywności – mówią młodzi ludzie. Argumenty te nie przekonują pedagogów. – Osobiście wolę, gdy indywidualność ucznia przejawia się w inny sposób niż poprzez ubiór czy fryzurę bądź liczbę kolczyków w uchu. Wielokrotnie ubiór to bezkrytyczne naśladowanie, moda dla „szpanu”. Tylko w nielicznych przypadkach zewnętrzny wygląd jest odzwierciedleniem wewnętrznej potrzeby manifestowania określonych poglądów, swojego ja, które są prezentowane w dyskusjach z mocną argumentacją świadczącą o osobistych przemyśleniach – podkreśla Piotr Kauch.Na nic zdadzą się pomysły ministerialne, jeśli nie będzie tutaj dobrej woli dorosłych i dzieci. – Żadne zadeklarowane mundurki nie zastąpią prawidłowych relacji rodzic – dziecko i rodzic – szkoła – dodaje wicedyrektor PCKU w Wodzisławiu.BEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz