Nieczula gmina
Nieczula gmina


Ponieważ Kaczyńska nie chciała opuścić mieszkania, nowi właściciele oddali sprawę do Sądu Rejonowego w Rybniku. Jednakże nabywcy nieruchomości przegrali proces. Potem odwołali się do Sądu Okręgowego w Gliwicach, który również przyznał rację emerytce. Pani Irena z pasją opowiada o dziejach nieruchomości: – Kiedyś willa należała do niemieckiego dyrektora kopalni Rymer. Po wojnie w budynku zakwaterowano pięć rodzin pracowników kopalni. Ponieważ mój tato był zatrudniony w biurze Rymera, dostaliśmy jeden z lokali na parterze.Mąż nie wytrzymał napięciaPod koniec lat 60. w budynku otworzono przedszkole. Pani Irena musiała więc wyprowadzić się do drugiego znacznie mniejszego domu, który stoi na tej samej działce. Od tamtej pory zajmowała z mężem i dziećmi lokum z dwoma pokojami, kuchnią i łazienką. Mieczysław Kaczyński wyremontował budynek. Ponadto wraz z żoną zagospodarował przydomowy ogródek. W budynku gospodarczym pani Irena hoduje kaczki, kury i króliki. Niestety pan Mieczysław zmarł dwa lata temu. – Strasznie przejmował się postępowaniem miasta, które zmierzało do usunięcia nas z mieszkania – pani Irena nie potrafi ukryć łez. – Pewnego dnia nie wytrzymało jego serce.Cofnijmy się jednak o kilka lat. Otóż likwidowana kopalnia Rymer przekazała nieruchomość Spółdzielni Mieszkaniowej „Centrum” w Rybniku Chwałowicach. Niedługo potem grunt i budynki przejęło miasto. W maju 2001 roku przedstawiciele magistratu ustnie powiadomili Kaczyńskich o zamiarze sprzedaży nieruchomości. – Od tamtej pory trwa mój dramat – żali się pani Irena.Dwa lata później miasto wypowiedziało Kaczyńskim umowę najmu i jeszcze przed upływem półrocznego terminu zbyło działkę z budynkami. – Sprzedali dom razem z żywym inwentarzem, czyli mamą, kaczkami, kurami i królikami – oburza się Henryk Kaczyński, syn rybniczanki.Do akcji weszli złomiarzeZdaniem Kaczyńskich transakcja przyczyniła się do kompletnej ruiny wiekowej willi. A to dlatego, że nagle nieruchomość straciła gospodarza. Natomiast nowi nabywcy wciąż nie mają tytułu prawnego do zabudowanego gruntu, bo w sądzie toczą się kolejne sprawy.Pani Irena oprowadza po dawnej willi dyrektora kopalni Rymer. – Kiedyś był to piękny zadbany budynek – wspomina. – W holu zwisały kwiaty. Jeszcze trzy lata temu na pierwszym piętrze mieszkał lokator, który dbał o te rośliny. Niestety musiał opuścić dom, choć mieszkał w nim 56 lat.Nic dziwnego, że do akcji weszli złomiarze, którzy tylko czekają na tego typu okazje. Wypruli z zabytkowej budowli wszystkie metalowe elementy. Nie oszczędzili nawet instalacji elektrycznej. Po liczniku na światło została tylko potężna wyrwa w murze. – Nikt tego nie pilnował – stwierdza z żalem starsza pani. – Czasem tylko zajeżdżają patrole straży miejskiej i policji. Ale to za mało. Ktoś musiałby pilnować willi na okrągło. Dlatego wieczorem boję się wychodzić z mieszkania, bo w okolicy grasują różne lumpy.Sądowy wykaz nieprawidłowościSąd Rejonowy w Rybniku dopatrzył się w działaniach magistratu wielu nieprawidłowości. Po pierwsze, Kaczyńscy nie zostali pisemnie zawiadomieni o przeznaczeniu nieruchomości do sprzedaży. Po drugie, magistrat nie poinformował ich o prawie pierwszeństwa do nabycia działki z budynkami. Tym bardziej że mieszkali tu na podstawie umowy najmu na czas nieokreślony. Po trzecie, do chwili wypowiedzenia umowy najmu miasto nie zaproponowało Kaczyńskim odpowiedniego lokum zastępczego. Pani Irena miała prawo odrzucić wszystkie oferty, bo nie spełniały ustawowych standardów. – Mieszkanie przy ulicy Morcinka było zdewastowane oraz pozbawione wszelkich urządzeń, m.in. wanny, umywalki i pieca – wylicza rybniczanka. – Nie mogłabym tam też hodować zwierząt i uprawiać ogródka.Po czwarte, miasto postąpiło wbrew własnemu programowi gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy Rybnik na lata 2003-2008. W uchwale bowiem budynek przy Raciborskiej 226 przeznaczono do sprzedaży w roku 2004. Tymczasem miasto zbyło nieruchomość już w roku 2003 i to przed upływem sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia. W ten sposób pozbawiono Kaczyńskich możliwości wykupienia mieszkania po preferencyjnej cenie. – No cóż, gmina wolała sprzedać naszą nieruchomość za duże pieniądze na wolnym rynku, niż zbyć dotychczasowemu najemcy za znacznie mniejszą sumę – komentuje rozgoryczony pan Henryk.Sąd uznał wypowiedzenie najmu przez Zakład Gospodarki Mieszkaniowej za bezskuteczne i w konsekwencji oddalił powództwo nowego właściciela. Ponadto stwierdził, że niezależnie od kwestii natury prawnej żądanie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. „Pozwana jest osobą starszą, która od dzieciństwa mieszkała w tym budynku” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. „Nigdy nie zalegała z opłatami czynszowymi i własnym sumptem zagospodarowała teren wokół budynku. Zajmowany lokal zapewniał jej pewien standard, którego byłaby pozbawiona w bloku. (...) Zwrócić też należy uwagę na okoliczność, że zachowanie pozwanej nie jest przejawem uporu czy złośliwości”.Czynszem w starsza paniąTymczasem nowy właściciel podniósł Kaczyńskiej czynsz o... prawie 600 zł! Wcześniej płaciła 150 zł miesięcznie, teraz musiałaby uiszczać 727,20 zł. Pani Irena nie jest w stanie regulować tak wysokiej opłaty. Zalega więc z czynszem. Tym razem to ona złożyła w sądzie pozew przeciwko gminie Rybnik o stwierdzenie niezgodnej z prawem sprzedaży rzeczonej nieruchomości i wypłacenie odszkodowania za poniesione straty moralne.Zdaniem Krzysztofa Jarocha, magistrackiego rzecznika, miasto nie poczuwa się do winy wobec Kaczyńskich. Postępowało bowiem zgodnie z prawem. – Nie mogliśmy sprzedać najemcom całej działki z budynkami, ponieważ w takich przypadkach przepisy ustawy o gospodarce nieruchomościami przewidują tryb przetargowy – twierdzi. – Miasto nie przeznaczyło do sprzedaży samych mieszkań z uwagi na rozległość i specyficzną zabudowę działki. Zagospodarowanie całego terenu z zabudowaniami wymaga dużych nakładów finansowych, które może zapewnić jedynie inwestor zewnętrzny. Ponadto nie istnieje prawna podstawa do zbycia tego rodzaju nieruchomości za jedynie 5 proc. wartości.Zdaniem rzecznika miasto nie odpowiada również za dewastację zabytkowej willi. – Kiedy w 2000 roku przejęliśmy nieruchomość od Spółdzielni Mieszkaniowej „Centrum”, budynek był już zrujnowany w znacznym stopniu – wyjaśnia Jaroch. – Na piętrze mieszkał tylko jeden lokator, który wyprowadził się w kwietniu 2004 roku. Pozostała część willi nie nadawała się do zamieszkania. Dyrekcja ZGM nie łamie prawaRzecznik odpowiada, że w kwietniu zeszłego roku ZGM zawarł umowę z nowymi właścicielami nieruchomości, o czym poinformowano Kaczyńskich. W sierpniu wskazano pani Irenie mieszkanie zastępcze. Odmowę przeprowadzki uznano za wypowiedzenie umowy najmu. – W uzgodnieniu z nowym właścicielem podwyższono państwu Kaczyńskim czynsz – tłumaczy przedstawiciel magistratu. – Ponieważ nie chcą przeprowadzić się do nowego mieszkania i nie uiszczają wyższego czynszu, sprawę skierowano do sądu. W związku z tym nie ma mowy o łamaniu prawa przez dyrekcję ZGM.Rzecznik nie zgadza się także z zarzutem, iż miasto sprzedało nieruchomość wcześniej, niż mogło. Tym samym podważa ustalenia sądu. – Rada miasta zgodziła się na zbycie działki już w roku 2000 – przekonuje Jaroch. – Natomiast prawo pierwszeństwa do zakupu lokalu mieszkalnego weszło w życie 22 września 2004 roku w wyniku nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami.Trudno uznać takie wyjaśnienie za wiarygodne, skoro przywołany przez sąd program gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy Rybnik na lata 2003-2008 zawiera informację, iż miasto zamierza sprzedać nieruchomość z sześcioma lokalami mieszkalnymi dopiero w 2004 roku. Można to sprawdzić na stronie internetowej www.rybnik.pl. Przytoczona informacja znajduje się załączniku nr 8 (tabela nr 15). Poza tym sąd ustalił, że wedle programu priorytetem gminy była sprzedaż lokali na rzecz najemców. Zdaniem Temidy, w żaden sposób nie można ocenić, dlaczego w przypadku pani Ireny tylko sprzedaż zajmowanego przez nią budynku w drodze przetargu miałaby poprawić wykorzystanie i zracjonalizować gospodarowanie mieszkaniowym zasobem gminy. Równocześnie miasto potrafiło wycofać z planu sprzedaży dziewięć budynków, bo najemcy nie byli zainteresowani ich wykupieniem.
Tekst i zdjęcia: IRENEUSZ STAJER

Komentarze

Dodaj komentarz