Zamiast abonamentu


Ostatnio nader często telewizja emituje reklamówkę PO i jej lidera. Do walki z rządzącą partią braci Kaczyńskich użyto samego Kaczyńskiego, który okupuje telewizor w mieszkaniu kobiety, która najwyraźniej samotnie wychowuje dziecko, co zapewne ma swój ukryty sens. PO chce nas zniechęcić do Kaczyńskiego z PiS-u, stwarzając wrażenie, że to nachalny krzykacz, niepozwalający spać dzieciom. Jest jeszcze coś, na co warto zwrócić uwagę. To słaby punkt rządzących, czyli bliźniacze podobieństwo prezydenta i premiera. Sam po tych reklamowych migawkach nie zdołałem się zorientować, którego z „dwóch takich” oglądam. A to znaczy, że polityczny rywal przedstawiając w złym świetle jednego z nich, uderza od razu w obu. Bonus jak w hipermarkecie, dwa kopniaki w cenie jednego.Po jakimś czasie pojawiła się reklamówka PiS-u, będąca ripostą na zaczepki Platformy. Cios odparowała słynna już rodzina z dywanem, która remontując swój dom, nie ma czasu na oglądanie Tuska i Rokity. Włączony, wbrew zasadom BHP, telewizor ląduje na fotelu, a ten przesuwa się na bok pod ścianę, by nie przeszkadzał ekipie remontowej. Finezji w tym niewiele, ale przesłanie jasne i czytelne.Na tej telewizyjnej wojnie politycznej najlepiej wychodzi sama telewizja, można więc mieć nadzieję, że efektem tej potyczki będą nowe spektakle teatralne czy inne cenne produkcje, do których telewizja publiczna musi dokładać. Kto wie, czy gdyby walczący ze sobą politycy częściej korzystali z takiego telewizyjnego oręża, nie można by np. zrezygnować z opłat abonamentowych. Politycy wiedzieliby przynajmniej, za co płacą.WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz