Metry na papierze
Metry na papierze


Wniosków w sprawie dokonania obmiaru lokalu mieszkalnego i ustalenia prawidłowego naliczenia czynszu do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej w Wodzisławiu może trafić znacznie więcej, nawet setka. Tyle bowiem gotowych formularzy rozdała radna Grażyna Pietyra. – Skoro miasto nie ma zamiaru samo uregulować tej sprawy, jeżeli wie, że są takie przypadki, to nie było innego wyjścia jak przygotować odpowiednio sformułowane pismo, które będzie wymuszało od zarządcy budynków komunalnych pomiaru mieszkań. Bo jak się okazuje, ich najemcy płacą czynsz za powierzchnię, której nie ma – mówi radna. W tej sprawie złożyła interpelację do prezydenta miasta.Jednak nim sprawa nabrała rozgłosu, najpierw rozeszła się pocztą pantoflową. Jeden z mieszkańców bloku komunalnego stwierdził, iż ma mniejsze mieszkanie, niż wyliczył ZGMiR. Zwrócił na to uwagę administracji, która przeprowadziła pomiar i uznała racje najemcy. Sporządzono więc aneks do umowy i teraz płaci niższy czynsz, zgodny z zajmowanym metrażem. Ponadto ZGMiR zwrócił mu około 700 zł różnicy niesłusznie naliczonego czynszu z tytułu zawyżonego metrażu. Powiedział o tym swojej znajomej, zamieszkałej przy ul. Bolesława Prusa w Wodzisławiu, która też postanowiła zmierzyć swoje mieszkanie. Jak się okazało, i jej lokum miało o prawie 3 m kw. mniej, niż wynikało to z dokumentów sporządzonych przez ZGMiR. Też poprosiła administrację o zmierzenie jej mieszkania. Potwierdziły się jej wyliczenia. 12 czerwca zastępca dyrektora ZGMiR Ryszard Kuhn poinformował ją, by skontaktowała się z administracją przy ul. Zamkowej 1 w celu spisania aneksu do umowy. Od tamtej pory wodzisławianka bezskutecznie próbuje umówić się, by podpisać ów aneks. Zgodnie z jej wyliczeniami miesięcznie płaciła około 20 zł za dużo, w ciągu roku dawało to 240 zł.Zrezygnowana i poirytowana arogancją pracowników ZGMiR zwróciła się o pomoc do radnej Pietyry. Ta napisała do prezydenta Wodzisławia, wskazując na oporne działanie pracowników instytucji podległej miastu.– To niedopuszczalne, urzędnicy po raz kolejny wykazują się nieznajomością przepisów oraz brakiem kompetencji. Widoczny jest również brak nadzoru ze strony władz miasta, bo jak można tak istotną dla mieszkańca sprawę ignorować i przez cztery miesiące nie podjąć działań, które skutkowałyby rozwiązaniem problemów? – zżyma się radna.Po jej interwencji wyznaczono dla mieszkanki z ul. B. Prusa termin spisania aneksu do umowy. Ale jak się okazuje, problem nie dotyczy tylko tych dwóch osób. – Będąc u znajomych zamieszkałych przy ul. Górniczej, zmierzyliśmy ich mieszkanie. I ono również okazało się mniejsze niż to figurujące w dokumentach. To już był przyczynek, by podjąć jakieś działania, by ludzie mogli domagać się skorygowania czynszu wyliczonego na chybił trafił – dodaje radna.Przygotowała wzór wniosku. Wydrukowała ich ponad sto i rozdała. Jeden z nich trafił także do Krystyny Szewczyk. W jej imieniu wypełniony dokument złożyła córka Joanna Rejman, która opiekuje się mieszkaniem matki. – Właśnie dzisiaj złożyłam ten wniosek. Mam kopię, bo już się nauczyłam, że trzeba mieć potwierdzenie, że sprawa została zgłoszona – mówi. Dodaje, że gdyby nie gazety, do dzisiaj mamie przeciekałby sufit, a dach na budynku nie byłby naprawiony.O komentarz w sprawie poprosiliśmy Jana Zemłę, wiceprezydenta resortowego. Przyznał, że słyszał o dwóch przypadkach, kiedy mieszkańcy zwracali się o pomiar mieszkania. – Zobowiązałem dyrektora ZGMiR Bolesława Gowina, by temat rozeznał. Nie będzie jakiegoś odgórnego pomiaru wszystkich mieszkań. Jeżeli ktoś uważa, że płaci za metry, których nie ma, może złożyć wniosek o pomiar mieszkania – dodaje wiceprezydent.
Tekst i zdjęcie: BEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz