Ciezkim sprzetem przez osie
Ciezkim sprzetem przez osie


Tuż za osiedlem Karolinka trwa wycinka lasu, bo trzeba przygotować teren pod budowę autostrady. – Przy okazji budowy jednego nie powinno niszczyć się drugiego – uważa Alojzy Waniek. Zdaniem mieszkańców robotnicy powinni przygotować sobie przejazd dla ciężkich samochodów z drewnem, ale poszli po linii najmniejszego oporu. Wywózka zaczęła się 5 września. – Pierwszy dzień jeszcze jakoś przetrawiliśmy, ale potem było coraz gorzej. Ponieważ wcześniej popadało, auta jeździły po bagnie w lesie, a potem wjeżdżały na osiedle, zostawiając brud na asfalcie – mówi Alojzy Waniek.To ci interwencjaNa drugi dzień podreptał do urzędu wyjaśnić sprawę. Irena Woźnica, sekretarz gminy, przekazała skargę do straży miejskiej. Do sprawy włączył się też Krzysztof Kulesa, szef wydziału gospodarki komunalnej. Waniek dowiedział się, że robotnicy zostaną pouczeni odnośnie wywózki, a w czwartek, 7 września, strażnicy sprawdzą, jak wygląda realizacja zaleceń. – Przyjechali, porobili zdjęcia, jak ładują drewno na traktory, powiedzieli, że za godzinę przyjadą sprawdzić, i odjechali. Mijali swoim autem jadącą osiedlem dłużnicę, ale nie zareagowali – opowiada pan Alojzy.Dzień później wywózka wciąż trwała, więc poszedł prosto do komendanta SM. – Ten poinformował mnie, że wedle uzgodnień w piątek pojadą jeszcze tylko trzy razy i na tym będzie koniec – mówi. Faktycznie w piątek po kilku kursach wywózka ustała, ale w poniedziałek, 11 września, zaczęła się od nowa. Tak samo było nazajutrz. – I znowu poszedłem do komendanta, żeby jakoś w końcu zareagował. Obiecał, że przyjedzie i na tym się skończyło – wyjaśnia pan Alojzy. 13 września z tym samym problemem do straży miejskiej poszedł Konrad Tkocz, inny działacz z dzielnicy.Grozili blokadąUsłyszał od dyżurnego, że auta jeżdżą trzy razy dziennie, choć mieszkańcy naliczyli o wiele więcej kursów. Po ponad tygodniu Alojzy Waniek znowu poszedł do gminy. – Powiedziałem naczelnikowi Kulesie, żeby wzięli się wreszcie do roboty i że mają czas do soboty włącznie na załatwienie sprawy – mówi oburzony. Mieszkańcy zagrozili, że jeśli wywózka nie ustanie, w poniedziałek zablokują drogę. Ostatecznie przyjechała komisja w osobach naczelnika Kulesy, komendanta SM Adama Reniszaka i pracownika wydziału ochrony środowiska, która spisała protokół, a większość wyciętego drewna wywieziono jeszcze tego samego dnia.– Oczywiście przez osiedle – psioczy Waniek. 15 września zjawił się pracownik z grabiami. Trochę pograbił, pozamiatał i zniknął. Mieszkańcy musieli sami chwycić za miotły i łopaty. Teraz mówią, że po tej wywózce droga jest zniszczona, jakby przemaszerowało nią wojsko z czołgami. Pytają, czemu urząd, jeśli wiedział o tej wycince, nie podpisał jakiejś umowy odnośnie transportu. Nie dość bowiem, że nikt tego bałaganu nie sprzątał, to wypuszczenie tu ciężkiego sprzętu grozi zarwaniem kanalizacji, studzienek, o drodze już nie wspominając.Opadają ręce– Ciekawe, kto naprawi szkody? Pewnie nikt, bo jak zwykle nie będzie pieniędzy – piekli się Alojzy Waniek. Ludzie pokazują na zatoczkę dla straży pożarnej, którą zrobiono na skraju osiedla, tuż przy lesie. Jeszcze niedawno wysypana tłuczniem i ubita, dzisiaj wygląda niczym kretowisko, a po tłuczniu pozostało tylko wspomnienie. – Ręce opadają na takie porządki – denerwuje się Alojzy Waniek.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz