Kto tu z kogo zakpil
Kto tu z kogo zakpil


Jeszcze niedawno nastroje były inne. Wicewojewoda Wiesław Maśka obiecał bowiem, że jeśli gmina zaproponuje w formie uchwały takie rozwiązanie, które nie spowoduje opóźnienia w budowie, to on wraz z ministrem transportu rozważy możliwość zmiany przebiegu trasy. Władze magistrackie nie wierzyły, by podjęcie uchwały jeszcze cokolwiek tu dało, ostatecznie skapitulowały, żeby potem Wiesław Maśka nie mówił, że on chciał, tylko nie mógł, ponieważ gmina uniemożliwiła mu działanie. Z końcem lipca szef rady Wiesław Badura zwołał więc sesję nadzwyczajną, choć wielu radnych trzeba było ściągać z urlopów, na której mimo burzliwej dyskusji doszło do przyjęcia dokumentu. Wszyscy sądzili, że na reakcję wojewody przyjdzie poczekać około miesiąca, ale urząd jeszcze w końcu września nie miał odpowiedzi.Stukali się w czoło– To ciekawe, bo uchwała poszła do Katowic, jak chciał wojewoda, choć wiele osób stukało się w czoło, słysząc to żądanie – stwierdza Tomasz Górecki, magistracki rzecznik. Jak dodaje, władze gminy dziwiły się, słysząc tezy, że to rzekomo samorząd ma mieć wpływ na inwestycję rządową, ale spełniły prośbę wojewody, żeby wymóc na nim określenie jasnego stanowiska. – Ile zresztą minęło czasu, nim raczył wybrać się do Żor i powiedzieć wszystkim to samo. Przed tym spotkaniem nam mówił, że żadna zmiana nie wchodzi już w grę, ale członkom komitetu opowiadał zupełnie coś innego – przypomina Tomasz Górecki. Zaintrygowani tym przedłużającym się milczeniem, w zeszłym tygodniu zadzwoniliśmy do Katowic. Usłyszeliśmy, że Wiesław Maśka nie odpowie na coś, co nie jest uchwałą, ponieważ zawiera jedynie wniosek o rozważenie możliwości zmiany przebiegu A1.– Liczyłem, że otrzymam mapkę i projekt przebiegu wraz z uzasadnieniem, ale nie dostałem nic takiego. To kpina z samorządu, ze mnie, ze wszystkiego – stwierdził. Podkreślił, że biuro prawne zastanawiało się nawet nad unieważnieniem uchwały, ostatecznie postanowiono zostawić ją bez odpowiedzi. Zaznaczył ponadto, że sądził, iż rada miasta podejdzie do sprawy odpowiedzialnie, zwłaszcza że mieszkańcy dzielnicy są podzieleni, a przeciwnicy wersji rządowej nie są w większości. Zaraz jednak dodał, że jego zdaniem gminie zależało na realizacji tego wariantu, ponieważ w planie zagospodarowania ujęto węzeł A1 z projektowaną drogą pszczyńską, który ma powstać w Rowniu, więc wykpiła się uchwałą nie do zaakceptowania. – Mimo to rozważyłem problem z wiceministrem transportu, ale w tej sytuacji A1 powstanie w wariancie rządowym – dodał Wiesław Maśka.Bez zaskoczeniaWaldemar Socha, prezydent Żor, od nas dowiedział się o takim finale sprawy. Wcale nie był jednak zdziwiony, choć, jak stwierdził, uchwała była w porządku. Zawierała bowiem wniosek o rozważenie możliwości zmiany przebiegu A1 w takim kształcie, aby zachować integralność Rownia. Jeśli wojewoda nie zrozumiał, o co chodzi, to jest kiepsko zorientowany, choć powinien wiedzieć, że kiedy zaczęły się protesty, projektanci opracowali na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wariant alternatywny, który był zbieżny z koncepcją społeczną. W uchwale była mowa o tym właśnie wariancie, a generalna dyrekcja, bez której nie zapadłaby tu żadna decyzja, dobrze wie, o co chodziło, jest zresztą w posiadaniu tego projektu. Prezydent przyznał, że gmina nie dołączyła mapki, ale jak mogła rysować plan, który przesuwa rządową i międzynarodową drogę do granicy z Rybnikiem?– To przecież bzdura. Inna rzecz, że spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, bo wszystko od dawna jest przesądzone, i to na szczeblu centralnym – podkreśla prezydent. Jego zdaniem wojewoda zabrnął za daleko, dając ludziom nadzieje, które nie miały szans, ale nie potrafił przyznać się do tego, więc zrzucił winę na rzekomo złą uchwałę. Bronisław Da-Via też stwierdza, że była jak należy, bo uczestniczył w sesji i dobrze wie, co radni zapisali w dokumencie. Konsultowali z nim zresztą jego treść. Tu nie chodziło więc o uchwałę, w odpowiedzi Wiesława Maśki, którą komitet otrzymał w końcu sierpnia, nie ma zresztą o niej nawet mowy. – Jest tylko napisane, że tu nie da się już nic zrobić. To po co było obiecywać? – pyta szef komitetu. Jego zdaniem to przechodzi ludzkie pojęcie. Poza tym w urzędzie wojewódzkim panuje taki bałagan, że komitet dostał odpowiedź dopiero po wielu monitach, a gmina wcale, bo nikt nie był w stanie jej odpisać.Ładne planowanie– Bałagan jest zresztą także w GDDKiA i resorcie. Mam pismo z podpisem ministra infrastruktury, w którym jest napisane, że węzeł A1 powstanie w Świerklanach. Teraz okazuje się, że ma być w Rowniu. No to jak w końcu jest z tą budową? – zastanawia się szef komitetu. Jakby tego było mało, liczba budynków do wyburzenia wzrosła z planowanych 54 do 100. Jeden należy do gospodarza, który dostał z gminy pozwolenie na budowę dwa lata temu! – Jest to po prostu skandal – stwierdza Bronisław Da-Via. Ludzie mają jednak żal i do władz gminy poprzednich kadencji, poczynając od 1994 roku (to właśnie wtedy rada miasta zgodziła się na budowę A1 w granicach Rownia), bo nie informowały ich o inwestycji i nie przeprowadziły żadnych konsultacji społecznych, jak też do wojewody za przeciąganie sprawy.– Gdyby nas nie zwodził, nasz protest byłby już w zupełnie innej instancji – dodaje szef komitetu. Teraz jednak jest, jak jest. Wiesław Maśka poinformował nas, że kończy się projektowanie rowniańskiego odcinka, a generalna dyrekcja wysłała wnioski o wykupy gruntów do 150 właścicieli i przygotowuje kolejne. Bronisław Da-Via stwierdza, że sposób prowadzenia rozmów na ten temat zakrawa na skandal, bo wszystko odbywa się zbiorowo, na ulicach. – Inwestor zapowiada, że zaplanował je w godz. od 11 do 13, a ludzie muszą się dostosować. Tu chodzi o jeszcze większe skłócenie mieszkańców i zamknięcie im ust – uważa szef komitetu. Jego zdaniem podziały w dzielnicy wzięły się stąd, że różne urzędnicze i sądowe instancje przeciągały sprawę rozpatrzenia protestu, jak tylko mogły, w efekcie część rownian zażądała jak najszybszej wyceny i wykupu ich nieruchomości, żeby móc zacząć układać sobie życie gdzie indziej, a inwestor to wykorzystuje.Rozpatrzy prokuratura?Członkom komitetu doszedł więc jeszcze jeden problem, bo teraz sąsiedzi, popierający wariant rządowy, patrzą na nich wilkiem. Bronisław Da-Via nie kryje, że z tego powodu sprawa skierowania sprawy do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu stanęła pod znakiem zapytania, bo ludzie się boją. – Jeden z prawników po zapoznaniu się z tą sytuacją doradził nam jednak, żeby podać gminę i wojewodę do prokuratury za łamanie konstytucji i niegospodarność. Tak też chyba zrobimy – podsumowuje szef komitetu.ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz