Terapia bardzo kosztowna


Nadmierne wydatki w stosunku do zaplanowanych biorą się z kilku powodów. Dyrekcja źle obliczyła koszty działania uruchomionego w tym roku oddziału intensywnej terapii. Jak mówi Stanisław Mucha, główny księgowy szpitala, przy szacowaniu kosztów wzorowano się na oddziałach intensywnej terapii w Wodzisławiu i Rydułtowach, które, podobnie jak Racibórz, mają po cztery łóżka. – Wynegocjowaliśmy kontrakt na poziomie 100 tys. zł miesięcznie. Tymczasem oddział kosztował nas 150-170 tys. zł – wyjaśnia księgowy. Jak dodaje, same leki pochłaniały trzy razy więcej pieniędzy, niż zakładano. Materiały jednorazowe jak strzykawki, igły czy wenflony miały jeszcze większą przebitkę cenową. W sumie szpital wydawał na ten cel 50 tys. zł.Nie oszczędzano ani nie wprowadzano żadnych limitów, bo w grę wchodziło przecież ratowanie życia. Do tego dochodzi wynagrodzenie personelu, obsługa aparatury itd. Stanisław Mucha mówi, że na pewno trzeba będzie się starać o wyższy kontrakt dla OIT w przyszłym roku. Dyrekcja czeka również na efekty pracy nowego ordynatora (zarządza oddziałem od niedawna), czyli oczywiście liczy na oszczędności. W tym roku wybuchły protesty w służbie zdrowia, które objęły również raciborską lecznicę. Jej szefostwo porozumiało się ze związkowcami i od maja zaczęło wypłacać lekarzom dodatek pomostowy w wysokości 30 procent pensji zasadniczej. Dyrekcja po szybkiej kalkulacji doszła bowiem do wniosku, że płacenie podwyżki mniej uderzy w budżet szpitala niż zastój spowodowany protestem.Niemniej podwyżka pochłonęła 1,2 mln zł. Kolejne blisko 2,2 mln zł wydano z tytułu tzw. nadwykonań kontraktu, czyli wykonania większej liczby zabiegów czy badań, niż zakontraktowano w Narodowym Funduszu Zdrowia. Jak mówi księgowy, fundusz w poprzednich latach był skłonny do renegocjacji kontraktu. Obecnie już nie chce pokrywać całej różnicy, więc dyrekcji szpitala udało się zwiększyć kontrakt o niewiele ponad pół miliona złotych. Lecznica nie może też doczekać się zapłaty prawie pół miliona zł za realizację programów, które z zasady finansuje państwo. Są to np. porody i dializy. Do tego wszystkiego doszły zwiększone koszty ogrzewania budynków wynikające z przeciągającej się zimy, a także wzrost liczby badań laboratoryjnych i diagnostycznych, który przełożył się na wysokie zużycie materiałów i odczynników.W raciborskim starostwie, czyli organie prowadzącym szpital, nikt póki co nie bije na alarm. Usłyszeliśmy tam, że władze powiatu liczą na przynajmniej częściowe zbilansowanie nadmiernych wydatków z pierwszych sześciu miesięcy w ciągu drugiego półrocza. To ma uchronić szpital przed nerwowymi ruchami. Niemniej Stanisław Mucha mówi, że pod koniec roku trzeba się liczyć z ograniczaniem świadczeń medycznych, by nie pogłębiać już i tak ogromnego deficytu. Dodajmy, że obecnie szpital ma przeszło 17 mln zł długu, z czego cztery miliony trzeba spłacać na bieżąco. (Tora)

Komentarze

Dodaj komentarz