Przegrani przed startem?


– Od około roku zgłaszam aspiracje do kandydowania na prezydenta miasta. Musi więc dziwić fakt, że akurat teraz dochodzi do formułowania zarzutów – mówi Mirosław Lenk. – Wydawać by się mogło, że jeśli organa ścigania dostają zawiadomienie w lutym, to tak prosta sprawa powinna się zakończyć w miesiąc, a nie przeciągać się do jesieni – dodaje Mirosław Szypowski. Urzędnicy doskonale wiedzą, że same informacje o postawieniu ich w kręgu podejrzanych o popełnienie przestępstwa może im skomplikować kampanię wyborczą. Gdyby natomiast doszło do wydania wyroków skazujących, to nie tylko poniosą karę, ale będą jeszcze mieli zamknięte drzwi do kariery politycznej. Nic dziwnego, że zamierzają do końca bronić swojego dobrego imienia.Czysty przypadek– To, że zarzuty padły w tym czasie, jest czystym przypadkiem. Proszę uchronić się od stwierdzeń, że to jest sprawa polityczna. W lutym dostajemy doniesienie. Można było sprawę potraktować po łebkach i skończyć w miesiąc, umorzyć bez wnikania w szczegóły. Ale jeśli podchodzi się do tego rzetelnie, a tak tu jest, gromadzi materiał dowodowy i przesłuchuje mnóstwo świadków, to trzeba poczekać z przedstawieniem zarzutów. To mógł być sierpień, wrzesień – wyjaśnia Danuta Kozakiewicz, prokurator rejonowy w Raciborzu. Pomijając termin, urzędników zaskoczyło samo postawienie zarzutów. Czują się całkowicie niewinni. Mirosław Lenk twierdzi, że wręcz nie rozumie zarzutu.– Oskarżono mnie z artykułu mówiącego o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków służbowych, a ja miałem uprawnienia. Upoważnienie dał mi prezydent – mówi Mirosław Lenk. Chodzi o artykuł 231 kodeksu karnego mówiący, że osoba publiczna, która przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków, powodując szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do trzech lat. Szkodą miało być niezgodne z prawem podpisywanie delegacji służbowych dyrektorce OPS-u. Nieprawidłowo zatwierdzane delegacje były warte w sumie około 600 zł. Doniesienie na policji złożyła była księgowa ośrodka.Śledztwo nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Raciborzu. Jak wyjaśnia jej szefowa, przesłuchiwani świadkowie potwierdzili nieprawidłowości. Zebrano również odpowiedni materiał dowodowy, który umożliwił sformułowanie zarzutów. Sprawa sięga lat 2002-2003. Dyrektorka musiała uzupełnić wykształcenie z zarządzania, by móc szefować ośrodkowi. Studia przypadły jeszcze za poprzedniej kadencji. Wówczas delegacje zatwierdzali jej ówczesny prezydent Adam Hajduk i jego zastępca Mirosław Lenk. Z kolei Mirosław Szypowski podpisywał jej delegacje związane z wyjazdami do sądu, w którym rejestrowano stowarzyszenie Tęcza, a była to pilna sprawa.Pilna sprawaSzef poprzedniego stowarzyszenia, któremu miasto dawało pieniądze na opiekę nad bezdomnymi, został oskarżony o wyprowadzenie około 40 tys. zł. – Musieliśmy szybko założyć nową organizację, która przejęłaby obowiązki poprzedniej. Z ramienia miasta na moje polecenie zajmowała się tym dyrektorka OPS-u, która zresztą koordynowała program wychodzenia z bezdomności – tłumaczy Mirosław Szypowski.TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz