20020901
20020901


Jesienią 1999 roku w Gorzyczkach prywatna firma rozpoczęła na skraju lasu budowę sztucznego stawu.- Do naszego lasu ciężkimi spychaczami wepchnięto ok. 15 tys. kubików ziemi. Zaspano naturalną dolinę, konary drzew przykryto ziemią na wysokość dwóch, trzech metrów, przez co teraz usychają. Rzeczoznawca wycenił straty w substancji leśnej na 20 tys. zł, ale tę kwotę będzie trzeba wkrótce podwoić. Granica naszych i prywatnych gruntów biegła wzdłuż znajdującej się tam leśnej drogi, o czym informowały kamienie graniczne. Spychacze zebrały w tym miejscu ok. 80 cm wierzchniej warstwy; na powierzchni pojawiły się korzenie drzew, a po kamieniach nie został nawet ślad - relacjonuje nadleśniczy Bolesław Wojtas. Pokazuje bogatą dokumentację fotograficzną, m.in. zdjęcia z wywrotką wysypującą ziemię. W październiku 2000 roku miejscowy leśniczy wezwał na miejsce policjantów z komisariatu w Gorzycach, ci wylegitymowali kierowcę wywrotki, należącej do wodzisławskiej firmy „Klockiewicz”. Na początku listopada 2000 roku nadleśnictwo skierowało sprawę do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śl.Prokuratura powołując się na względy praktyczne rozdzieliła dwie sprawy, osobne dochodzenie wszczęto w sprawie wyrządzenia szkód w „stanie posiadania nadleśnictwa”, osobne w sprawie usunięcia znaków granicznych.- Materiał dowodowy dotyczący zniszczenia roślinności w lesie wystarczył, by w tej sprawie sformułować akt oskarżenia - mówi prowadzący dochodzenie prokurator Rafał Figura z prokuratury rejonowej w Wodzisławiu. - Uznałem, że w sprawie naruszenia granic obszaru leśnego materiały nie są wystarczające, dlatego wyłączyłem ten wątek z głównego dochodzenia i kontynuowałem jego badanie. Uznałem, że przez to cała sprawa nie będzie opóźniona, że da się szybko uzyskać jakiś konkretny efekt. W drugim wątku materiał dowodowy musiał być uzupełniony.W końcu listopada prokurator Rafał Figura poinformował Nadleśnictwo w Rybniku o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu aktu oskarżenia przeciwko Józefowi G. i innym osobom o spowodowanie strat w substancji leśnej. Na początku lutego prokurator przysłał kolejne pismo. Tym razem poinformował o umorzeniu dochodzenia w sprawie usunięcia kamieni granicznych.Bolesław Wojtas zżyma się:- To niedorzeczność, w jednej sprawie prokuratura podejmuje dwie różne decyzje, tu oskarża, a tu umarza. Trudno to zrozumieć. Skoro ciężkie spychacze zepchnęły do lasu takie zwały ziemi jest rzeczą oczywistą, że przy okazji zepchnięto tam również kamienie graniczne. Ponieśliśmy niemałe koszty, kto nam za to zapłaci...?Za pośrednictwem kancelarii prawniczej obsługującej Lasy Państwowe Nadleśnictwo Rybnik odwołało się już od decyzji prokuratora o umorzeniu śledztwa.

Komentarze

Dodaj komentarz