Traktuja ludzi z buta
Traktuja ludzi z buta


Maksymilian i Róża Szalowie mają spory kawał ziemi w Książenicach. Do 1994 roku nie wiedzieli, że ich włości są jeszcze większe. Przypadkiem dowiedzieli się o posiadaniu kolejnych, przeszło 430 metrach kwadratowych.– Rodzice chcieli wtedy przepisać pole na moją siostrę i mnie. Wezwali geodetów, by wytyczyli granice działki i podzielili ją na pół. Poprzedni obrys wykonano jeszcze około roku 1800! Geodeci zmierzyli grunt i brakowało im czterech arów. Okazało się, że ten teren zajmowała ulica Pojdy – mówi Weronika Kubczak, druga z córek Szalów. Państwo Szalowie mocno się zdziwili. Latami płacili podatek od nieruchomości do gminy. Przekonali się, że uiszczali należność za grunt, z którego nie mogli korzystać. Postanowili wystąpić o odszkodowanie. Wysłali pismo do władz wojewódzkich. W 1996 roku obiecano im wypłatę, kiedy tylko znajdą się pieniądze. To była ostatnia odpowiedź urzędników. Kolejne pisma Szalów przechodziły bez echa.– To niepoważne traktowanie, odsyłają nas od klamki do klamki – zżyma się Weronika Kubczak. W końcu w tym roku zdecydowali się wynająć prawnika. Radca prawny Tadeusz Gurbierz z Raciborza przygotował nowy wniosek o odszkodowanie.– Zareagowali dopiero na moje pismo – mówi radca.Odszkodowanie przedawnioneOdpowiedź nadeszła ze starostwa w Rybniku. Była negatywna. Jak mówi Grzegorz Komazowski z geodezji w starostwie, państwo Szalowie mieliby pełne prawo do odszkodowania, gdyby zmieścili się w czasie z wnioskiem. Termin minął z końcem grudnia zeszłego roku.– Tymczasem ich pełnomocnik wystosował pismo do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach w lutym. Był to zły adres, bo wnioski o odszkodowanie powinny być kierowane do starosty. Niemniej nawet gdyby wysłano je do niewłaściwej instytucji, to zostałyby przesłane dalej i w końcu trafiłyby do nas. Były przypadki, że pisma słane w zeszłym roku do województwa trafiały do starosty już po nowym roku. Nie straciły ważności, bo liczyła się data pierwszej wysyłki. Ale tutaj nic się nie da zrobić, przynajmniej na naszym szczeblu – tłumaczy Grzegorz Komazowski.– To nieprawda! – zdecydowanie zaprzecza radca. Przypomina, że jego klienci korespondowali z województwem od kilkunastu lat. Jak więc można mówić o zbyt późnym złożeniu wniosku o wypłatę odszkodowania? Mecenas przyznaje, że sam wystosował pismo w imieniu swoich klientów po czasie, ale dopiero w lutym został przez nich wynajęty.– Przygotowałem wniosek do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach, żeby przypomnieć o oczekiwaniach państwa Szalów. W ZDW potraktowali moje pismo jako pierwsze w sprawie, więc uznali za złożone po terminie. Tymczasem ich obowiązkiem było zajrzenie do teczek. Znaleźliby wcześniejszą korespondencję i nikt nie mówiłby o przedawnieniu. Ale w naszym państwie obywatela traktuje się per noga, więc nikt nie zadał sobie tego trudu – mówi radca prawny. Sam przeżył utratę gruntów jeszcze w czasach komunistycznych. Wystąpił wówczas o odszkodowanie i je dostał. Za pieniądze kupił sobie skodę.– Wtedy był komunizm, ale dało się te sprawy przeprowadzić. Teraz mamy wyśnioną Rzeczpospolitą, trzecią, czwartą czy może piątą, ale podejście do ludzi jest fatalne. Człowiek praktycznie jest bez szans w zetknięciu z urzędniczą machiną.Wysłał już do wojewody odwołanie od odmownej decyzji. Ma jeszcze w zanadrzu wystąpienie na drogę postępowania administracyjnego.Opłaty za przejazdPrócz tego radca przesłał staroście zaskakujące oświadczenie. „W związku z brakiem pozytywnej odpowiedzi na żądanie moich mandantów co do wypłaty należnego im odszkodowania, ich imieniem informuję, iż pas drogi przebiegający przez ich działkę zostanie z dniem 1.11.2006 r. zamknięty dla ruchu kołowego. Zostaną postawione dwa szlabany i zgłoszona działalność gospodarcza po to, by każdy samochód płacił 2 zł za przejazd. W związku z tym należy powiadomić policję i służby drogowe, żeby wyznaczyły objazdy i przepraszały za utrudnienia związane z zajęciem pasa drogi przez właścicieli. W razie naruszenia od tego dnia ich własności przez samochody sprawę skieruję na drogę postępowania sądowego”.– Przesłałem to oświadczenie trochę dla zgrywy, aby wstrząsnąć urzędnikami i uświadomić im, że to oni są dla ludzi, a nie ludzie dla nich – mówi radca.Według Komazowskiego ustawienie szlabanów stałoby się aktem bezprawia. Wszystkie grunty, na których znajdują się drogi, przeszły z mocy prawa na majątek administratora tej drogi. Regulacje te wprowadziła ustawa z 1998 roku. Osoby prywatne, chcąc dostać odszkodowanie, musiały wpierw wystąpić do wojewody o stwierdzenie, że utracona działka należała do nich. Mając to zaświadczenie, zyskały prawo ubiegania się o rekompensatę.– Ale te osoby przestały być z mocy prawa właścicielami gruntów, po których przebiega droga. W związku z tym ustawienie szlabanu byłoby niedorzecznością, wręcz ewenementem na skalę kraju – mówi Grzegorz Komazowski.Ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. Gdyby jednak małżeństwo Szalów ustawiło szlaban, będzie interweniował Zarząd Dróg Powiatowych w Rybniku.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNERwalka o odszkodowanie.jpgJeśli spełnią się zapowiedzi radcy prawnego, to we Wszystkich Świętych kierowców na ul. Pojdy zatrzyma szlaban

Komentarze

Dodaj komentarz