Za duze gniazdo
Za duze gniazdo


Pan Janusz nie chciał pozbywać się gniazda, ale też nie chciał, by zawalił mu się komin czy też dom. – Bociany podobno przynoszą szczęście. Są tutaj od 40 lat. Nie wyobrażam sobie, by ich nie było – mówi. Nie wiedział, co zrobić. Udał się więc do radnego Alojzego Wity w nadziei, że ten pomoże mu rozwiązać problem. Po konsultacjach z władzami gminy zwrócono się do wodzisławskiej straży pożarnej i połomskiej OSP. Skontaktowano się także z ornitologiem, który doradził, by zmniejszyć gniazdo, usuwając dolną jego warstwę, a pozostawiając górną. Zadanie nie było łatwe. Górę gniazda trzeba było ostrożnie ściągnąć i odłożyć na bok, natomiast stare, zbutwiałe i zgniłe elementy wyrzucić. Na koniec górną warstwę nałożono na tę dolną. Dzięki temu ciężar zmniejszył się na tyle, że już nie zagrozi budynkowi.– Takie rozwiązanie będzie najlepsze dla ptaków, które choć wracają na swoje miejsca, to mogłyby nie zechcieć tu osiąść, widząc, że coś się zmieniło – tłumaczy Krzysztof Henel, ornitolog z cysterskiego parku krajobrazowego w Rudach. Cała operacja była konieczna nie tylko ze względu na zagrożenie katastrofą budowlaną, ale również dla bezpieczeństwa mieszkających tu ludzi. Gniazdo mogłoby przecież runąć na ziemię i wyrządzić komuś krzywdę. Jak przyznaje Krzysztof Henel, takie operacje nie zdarzają się zbyt często, średnio cztery razy rocznie w województwie. – Nie wolno niszczyć gniazd bocianich – mówi. Jak dodaje, jest to możliwe tylko w uzasadnionych wypadkach, ale po wcześniejszej konsultacji z ornitologiem i poza okresem lęgowym tych ptaków.
Tekst i zdjęcie: (BK)
Podpis:Operacja zmniejszania gniazda trwała kilka godzin

Komentarze

Dodaj komentarz